Nauka edukacja w czasach koronawirusa
Ferie się skończyły i klasy 1-3 wróciły dziś do szkoły. Moim zdaniem to niezbyt dobra decyzja
No niezbyt dobra bo nauczyciele jeszcze nie zaszczepieni. To że nauczycielom zrobili testy to żadna gwaranacja że zaraz się nie zarażą. Słyszałem że są plany żeby wrócili też maturzyści i ośmioklasiści.
No ale mieli przecież badania przesiewowe w celu sprawdzenia czy przeszli już koronawirusa i czy są zdrowi. Podobno badania powinny być powtórzone na początku lutego. Ich wyniki mają być jednym z ważnych czynników podejmowania decyzji o ewentualnym ograniczeniu wprowadzonych z powodu epidemii obostrzeń.
Ja też uważam że to za szybko. Wczoraj prawie 300 zgonów zachorawań bardzo dużo a dzieciaki będą roznosić epidemie. Powinni wszystkich zaszczepić a potem wysyłać do szkoły.
Dziś mimo że uczniowie uczą się zdalnie ma się odbyć strajk generalny uczniów i studentów. Polska młodzież nie chce ministra głoszącego homofobiczne poglądy dlatego wnisokuje o odwołanie Przemysława Czarnka z PiS z funkcji ministra edukacji. W ramach prostestu uczniowie i studenci postanowili że nie wezmą dziś udziału w zajęciach. Zastanawiam się czy to coś da.
To nie pierwsza taka akcja. Wcześniej już uczniowei zebrali 90 tys popisów pod petycją o odwołanie ministra edukacji. Słyszałem że protest ma trwać aż do 11 grudnia.
Słyszeliście że ministerstwo edukacji planuje po feriach powrót dzieci do szkół z klas 1-3? Zupełnie nie rozumiem że najmłodsze dzieci są najbardziej narażane przez państwo. Czy to chodzi o te zasiłki opiekuńcze które muszą wypłacać?
Mam córke w liceum w którym uczy się prawie 600 dzieci. Wszyscy boją się zarażenia. Wczoraj dzieciaki zoragnizowały czarny protest przeciwko nauce stacjonarnej w czasie pandemii i poubierały sie na czarno. Ale czy to coś da?
Ja jako dyrektor zdecydowałem w mojej szkole o zdalnym nauczaniu. Mam już dość tych nacisków ze strony uczniów, rodziców, nauczycieli, środowiska i wszystkiego.
dobry krok trzymam za pana kciuki nie można narażać dzieci i ich rodzin
Nic to nie da, dopóki rządzący nie przejrzą na oczy. My rodzice jesteśmy teraz całkowicie bezradni. Niby możemy wypisać usprawiedliwienie, ale to nie zwolni naszych pociech z późniejszych egzaminów. Straszne czasy nastały :-(
To prawda, dzieci się boją, nauczyciele się boją. W mojej klasie (jestem nauczycielką) ponad połowa klasy nie przychodzi na lekcje. I ja nawet nie mam co z tym zrobić, no bo co zmuszę tych rodziców żeby puszczali te dzieci? Sama swoich bym pewnie nie puszczała. Po całym dniu w tej masce boli mnie twarz i mam wrażenie że już sama mam tego wirusa bo mi się ciężko oddycha. Ogólnie to po prostu jedna wielka niewiadoma i absurd jednocześnie. Nie wiem co spotka mnie dziś, nie wiem co spotka mnie jutro.
I dobrze. Rząd tak się zarzeka że coś robi a prawda jest taka, że cała odpowiedzialność spoczywa na dyrektorze właśnie.
miejscem dziecka i jego obowiązkiem jest szkoła a nie leżenie w domu
rzad istnieje tylko dla kasy
Nieee no przecież szkoły muszą być otwarte żeby tresować nowych i uległych :DD Wszystkie te maseczki, ograniczenia, zaraz kolejne zakazy ale nieeee szkoły są bezpieczne! To wszystko to jest tresura a bezpieczeństwo ?To jest tyyylko przykrywka ;))
Akurat u moich dzieci w podstawówce to jest ok maseczki i normalne lekcje, sprawdziany. Akurat mam dzieci w klasie 2 i 3 i to była porażka jak było to zdalne nauczanie to się kompletnie nie sprawdziło codziennie praca domowa rodzic w pracy a takie 8-letnie dziecko samo nie ogarnia i co lekcji odrabianie do 20 21 . Nasze dzieciaki z naszej szkołyto się nie boją wcale i starają się trzymać po prostu zasad. To nauczyciele bardziej panikują .
Dokładnie dla mnie tak jest super! WRESZCIE szkoły pracują normalnie! NIE DLA NAUCZANIA ZDALNEGO!. To się kompletnie nie sprawdziło . Nie rozumiem czemu ludzie normalnie mają pracować to czemu dzieci i nauczyciele by mieli siedzieć w domu?.
No właśnie? U nas sanepid zalecił 2 tygodnie pracy zdalnej a matka ucznia zadzwoniła że nauczyciele sobie zrobili 2 tygodnie wolnego bo epidemia wymyślona. Do roboty jak każdy a nie;]
Jak widać to ludziom nie dogodzi . Zamknęli szkoły i nauczanie zdalne - ŹLE. Nie zamknęli szkół i dzieci chodzą - ŹLE.
prawda, dzieci chodza do szkoly i tak ma zostac.
Dobrze że już wprowadzili ten obowiązek zdalnego nauczania. Im mniej dzieci w szkołach tym mniej ofiar i miejmy nadzieję ta epidemia się uspokoi ...
Z mojej strony jako nauczycielki to wygląda tak, że przyjeżdżamy do pustych szkół, prowadzimy zajęcia i nawet nie mamy do tego odpowiedniego sprzętu. Mój prywatny komputer jest sto razy szybszy. I znów tu widać że to my, nauczyciele, zostajemy sami z organizacją, bo rząd w żaden sposób nie przygotował szkół na to, co się teraz dzieje. I nie jest to tak, że sobie siedzimy w domu i tylko zadajemy prace domowe. My naprawdę byśmy woleli dzieci w szkołach, bo i tak musimy tam pójść.
Nauczyciele naprawdę robią wszystko, żeby dzieci nie odczuwały negatywów tej sytuacji. Zdajemy sobie sprawę, że rodzice narzekają, że zadajemy dużo pracy domowej i na liczby sprawdzianów. Ale nauczyciele gnają z materiałem i cisną, jak zwykło się to określać, bo po prostu najzwyczajniej w świecie nie mają innej możliwości. W jaki inny sposób uczniowie mają zdobywać oceny? A jakieś mieć muszą, bo niestety nasz system edukacji jest jaki jest - bazuje na ocenach. Może gdyby rząd okroił podstawę programową, wiedząc, że będzie druga fala epidemii... Może gdyby zmienił wymagania. A tak niesteyty, wygląda to jak wygląda.
a ja się cieszę że jest nauczanie zdalne bo męczyło mnie już to codzienne zastanawianie się czy jak syn się będzie źle czuł to przeziębienie czy covid i czy może iść do szkoły czy nie
Nauczanie zdalne się nie sprawdziło, bo nasz polski system edukacji już od lat kuleje, a ta pandemia to z jednej strony w ogóle pokazała, a z drugiej pogłębiła. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że w trakcie nauki zdalnej z systemu po prostu zniknęło wielu uczniów, nie wszyscy mają dostęp do komputera, do Internetu, a niektórzy po prostu nie mają odpowiednich warunków do nauki w domu. Z jednej strony niektórzy rodzice, ci bogatsi, zatrudniali osoby żeby pomagały dzieciom w nauce, a niektóre były zostawione kompletnie same sobie -ot taka dysproporcja. I tak naprawdę tę niewydolność naszego systemu edukacji unaoczniły wyniki matur tegorocznych.
niby się nie sprawdziło ale szkoła stacjonarna też nie była taka super w tamtym roku szkolnym w liceum bo tam były dwa roczniki i co za tym idzie tłok, lekcje w rozpiętości 7 - 18 i kolejki do łazienki -a to jak teraz by miało niby funkcjonować,taka ogromna masa ludzi w szkole ??
Jedno jest pewne, że to nauczanie zdalne nauczyło trochę dzieci i młodzież samodzielności. A niestety w dzisiejszym systemie nauki nie do końca to jest możliwe, bo jest on raczej skontruowany na zasadzie kontroli.
To prawda. Dzieci się też cieszyły, że nie muszą dojeżdżać, że mają więcej czasu. Są plusy.
i co? ta metoda się sprawdza? czy przynosi efekty?
Nie wiem jak u pana powyżej, ale moja znajoma dyrektorka narzeka i tak. zamknęła szkołę a i tak pojawiły się nowe problemy... nauczyciele że za słaby sprzęt, rodzice się skarżą że dużo prac domowych, zdaje się że dzieci są zadowolone :D nadal są problemy ale po prostu inne :/ no i ostatecznie jeśli chodzi o zdrowie to jednak korzystniej ale czy z punktu widzenia nauki...
moja mama pracuje jako nauczyciel na wsi. Wcale nie miała łatwo podczas pierwszego lockdownu. Niektóre dzieci nie miały internetu, więc musiała zawozić im ćwiczenia, a później je odbierać i oceniać. Rodzice też jej nie pomagali, a wręcz przeciwnie. Myśleli, że to czas wolny, więc były angażowane w pracy na gospodarstwie. To co będzie teraz, jak znowu na zdalne przechodzi?
I to ponoć do stycznia co najmniej!
tak i też dzięki zdalnej nauce mogą się zastanowić czym dla nich w ogóle jest szkoła, co ona daje, jaki ma sens. często niestety odpowiedzi nie są pozytywne a rząd nie wykorzystuje tej szansy żeby odpowiedzieć na pytanie po co tak naprawdę spędzać tam tyle lat żeby odbębnić podstawę programową
Co daje? Nic nie daje. Polski system edukacji to (usunięte przez administratora) - po porstu i trzeba to mówić otwarcie. Dotąd każdy się starał chyba nie widzieć tego aż nadeszła pandemia i każdy to już zobaczyć musi. Ludzie my mamy XXI wiek a szkoła jest nadal w modelu XIX. Co się zmieniło? Dzienniki elektroniczne, mail.. no i może jeszcze jakieś bardziej nowoczesne pomoce naukowe. Poza tym nic. To prawdę mówiąc już w sprzątaniu się dokonały większe zmiany niż tu. A najciekawsze jest to że najbardziej oporni na zdobywanie nowej wiedzy są sami nauczyciele.
samodzielności... u mojej córki w klasie jest taka mamusia która siedzi razem z nią przed kamerką i cały czas kontroluje nauczycielkę. a co "za cicho pani mówi" a to "trochę wolniej" albo "a można jeszcze raz bo dzieci chyba nie zrozumiały"...
Dzieci nie mają się czego obawiać, zarażają się koronawirusem to prawda, ale ta choroba nie jest dla nich groźna.
Jest tu ktos kto podobnie jak ja uwaza ze szkoly powinny na stale przejsc w tryb zdalny? Przeciez to oszczednosc czasu i energii, szczegolnie skorzystalyby na tym niepelnosprawne dzieci, ktore musza uczeszczac na zajecia indywidualne, nawet jesli jest to dla nich ogromne utrudnienie.
O nieeee, nie wytrzymam caly czas z dzieciakami w domu, w zyciu nawet jak mi ktos zaplaci...
Chyba wypowiada się tutaj któs kto nie ma dzieci. Jak wyobraą sobie Pani naukę sportów ?
Ja, zaoszczedziloby mi to ogromnego stresu. Czasem ma wrazenie ze lockdown to najlepsze co mi sie zdarzylo.
Powinni sięokreślić tak czy tak, bo przerzucanie dzieciaków ze szkoły do domu nie jest dla nich dobre, cały czas muszą się przystosowywać do innych warunków, do zmian bo lekcje wyglądają inaczej...
Zgadzam się, że warunki do nauki wyglądają teraz ekstremalnie, ale akurat WF to chyba najmniejszy problem? Nie musi to być zaraz gra zespołowa, a gminastyka również rozwija i korygować ruchy dzieci nauczyciel może podając im wskazówki on-line.
A to prawda, że po feriach powót do szkoł dla wszystkich dzieciaków stacjonarnie? Podobno już od 18 stycznia.
Tak, taki jest plan
plan planem, a koronawirus koronawirusem
Ciekawe jak matury pójdą w przyszłym roku i egzamin ośmioklasisty po tym zdalnym nauczaniu. Te zdalne nauczanie do niczego się nie nadaje, a ministerstwo edukacji w ogóle się do tego dobrze nie przygotowało.
Jak ma być materiał tak strasznie okrojony jak mówią, to pewnie nienajgorzej.
Ja to się tak cieszę, że już jestem po skończonej edukacji. Rok temu strajki nauczycieli, teraz ten wirus, naprawdę współczuję wszystkim uczniom, którym przychodzi się odnaleźć w takiej rzeczywistości, a już w szczególności tym, których czekają jakieś egzaminy.
Tak, jak rok temu była zdalna ,to już było widać, że to wszystko nie działa jak trzeba .Najgorzem mieli Ci, z techników ,bo te ich zawodowe przedmioty nie były realizowane ,oni po prostu sobie poszli wtedy do pracy
Nie wyobrażam sobie pisać teraz matury, rok tak naprawde miałabym w plecy.
A ja własciwie zazdroszcze, nigdy nie lubilem chodzic do szkoly, mialem fobie spoleczna, teraz mialbym o wiele mniej stresow i lepiej by to wplynelo na moje wyniki w nauce.
Mmożliwe ale jednak szkoła uczy funkcjonowania w społeczeństwie, nawet takie mówienie wierszyka na tle szkoły czy klasy ma duży wpływ na nasze dorosłe życie, bo zawsze coś się zdaży do przedstawienia
Szkola nie uczy tylko tresuje i zmusza ludzi do siedzenia ze soba na sile, mnostwo dzieciakow ma traumy bo sa ofiarami przesladowan ze strony kolegow, a dzieci sa okrutne.
W takich sytuacjach powinni reagowac rodzice lub nauczyciele, niestety nie da sie wszystkiego dopilnowac.
Chyba uczy spolecznych patologii i nierownego traktowania. Przeciez jak ktos sie dobrze uczy, to jest przesladowany. A gdy ktos wolniej przyswaja wiedze, to jest uznawany za idiote. Dodatkowo nauczycele faworyzuja niektorych uczniow. Jesli dziecko nie znosi publicznych wystapien, to nie powinno sie go do tego zmuszac.
Nie powinoo ale powinno to być wypośrodkowane, dzieci powinny być uczone tolerancji itego że każdy jest inny i ma inne umiejętności które powinny być doceniane
Nie da się nauczyć nikogo tolerancji, ludzie kierują się instynktami i z automatu nienawidzą tego, co inne - dzieci szczególnie nad sobą nie panują.
Powinny, ale w szkolach nie uczy sie tolerancji niestety, dziecko musi pasowac do schematow i tez takich rzeczy sie uczy, nie samodzielnego myslenia. Zreszta to powinno spoczywac akurat na rodzicach, a jak sami nie sa otwarci to i dziecka tego nie naucza.
Słyszeeliście, że dzieci mają wrócić do szkół już po 29 listopada ?
Chyba to są żarty? Poważnie znowu chcą coś zmieniać?
Ja słyszałam coś, że niby poniżej 15k zachorowań?
chyba coś takiego Morawiecki przebąkiwał właśnie, czyli na chwilę poluzują przepisy żeby potem płakać że sytuacja jest dramatyczna
Sytuacja cały czas jest dramatyczna, a będzie jeszcze bardziej, jak nasze dzieci nie wrócą do szkoły a za kilka lat nie będą potrafiły dodawać, czy pisać poprawnie.
Ja slyszalam, ze do konca roku nie wroca, chociaz podobno w grudniu niektorzy studenci maja chodzic na zajecia. Co chwile jakies speczne informacje. Moze znow bedzie tak, ze pochodza dwa tygodnie i szkoly znow zamkna?
Czytałam jakiś artykuł że do końca roku zostają dzieciaki w domach, a studenci chodzą na uczelnię jak mają laboratoria, inne zajęcia są zdalne
Na 100% tak będzie, przecież to spowoduje wzrost zakażeń i znowu będą panikować. Ech.
Dzieciaki fo feriach mają wrócić, ale wszystko się okaże w czasie, jak z zakażeniami..
Przedszkola i zlobki dzialaja, wyobrazasz sobie 4 letnie dziecko na zajeciach online? Przeciez sie nie da. Takie maluchy maja zapewniona opieke, ale od szkoly podstawowej jest juz zdalnie.
I takie dzieciaczki z 1-3 muszą siedzieć na lekcjach z rodzicami którzy pilnują bo jak ma sięczegokolwiek nauczyć jak umie tylko na komputerze grać?
Świetlica jest dla każdego, moja siostra puszcza tak dzieci, to syn w 2 klasie jest sam, i można powiedzieć, ze ma indywidulane zajęcia z Pania, bo lekcje musi tam robić.
pierwszy dzień pracy zdalnej i już się system zawiesił
To akurta nic nowego, mojego syna cały czas wyrzuca z systemu, lub Pani mu niknie, każdy się tylko denerwuje na takich zajęciach
a ja zauważyłam jako nauczyciel i to już od kilku lat że rodzicom się nie chce dziećmi wcale opiekować i najchętniej to by ich wwalili tam gdzie najwięcej zakażeń żeby był spokój
co pani mowi . teraz dzeci siedza w domu i rodzice musza wykonywac wasza prace sami uczyc a nikt im za to jakos nie placi
Nie chce się? Droga pani, ja dziecko wychowuję sama, nie mam możliwości pracy zdalnej, a zarobić jakoś muszę, potrzebuję szkoły żeby zaopiekowała się moim dzieckiem wtedy, gdy ja jestem w pracy. Niech mi pani uwierzy, że wolałabym z nim siedzieć w domu.
Rodzice po prostu nie mają takiego autorytetu jak naucziele, a mają z kolei mniej cierpliwości. Dzieci inaczej zachowują się przy obcych, są bardziej posłuszne.
A dziś premier zapowiedział, że będzie bon na zakup akcesoriów do pracy zdalnej dla nauczycieli - 500 złotych :) Wystarczy? Da to coś?
ale to jednorazowy bon, tak?
W jaki sposób nauczyciele będą mogli skorzystać z tego bonu? Czy już to na konferencji zostało przedstawione?
Teraz to już wszystkie szkoły podstawowe zdalnie ... 4 - 8 klasa a czemu młodsi nie ? 8-16 dzieci i młodzież do 16 lat pod opieką dorosłego super a ja np. pracuję wychowuję syna sam i co jak się głodny zrobi ?? Co to się dzieje
no właśnie od czwartej do ósmej klasy a reszta ... mimo tego że im młodsze dzieci tym bardziej narażone to rząd się przed tym żeby zamknąć młodsze klasy broni jak może ... bo nie chce wypłacać świadczeń rodzicom ...
Dokładnie , teraz klasy 1 -3 w domu a zerówki chodzą nadal , choć te dzieciaki młodsze i bardziej narażone !
Ostatnio ministrem zostal ten caly Czarnek. Czy on cos w ogole robi, zeby poprawic sytuacje uczniow i rodzicow w tym trudnym czasie?
Tak, ściga nauczycieli i uczniów za poglądy niczym rasowy inkwizytor...
Dla mnie to było trochę dziwne co jakiś koleś z rządu powiedział w kwestii śmierci nauczycieli po powikłaniach COVID... że nauczyciele też giną w wypadkach samochodowych? Jakieś takie lekceważenie no ale w sumie czego by się spodziewać. Tak jak już ktoś pisał my nauczyciele ze wszystkim zostajemy sami.
Ja akurat pracuję w szkole na wsi (szkoła + przedszkole). Warunki pracy u nas są sprzyjające, bo młodsze klasy mają swoje osobne piętro. Dzieci ze szkoły chętnie noszą maski, wśród przedszkolaków trochę rodzice głównie się burzyli, ale w końcu się udało ich przekonać.Nauczyciele też dbają o izolację między sobą, nasz jedyny wspólny kontakt to stołóka podczas obiadu, ale wtedy siadamy po przekątnej, ogólnie dość rygorystycznie podchodzimy do tego i uważam, że warunki są dobre.
Dzieci mają objawy, nauczyciele mają objawy, wszyscy mają (no oprócz tych co nie wierzą w wirusa). Tylko jakie jest dobre wyjście na to wszystko? Było nauczanie zdalne i prawdę mówiąc się ono nie sprawdziło, wszyscy tego doświadczyliśmy, a niektórych przedmiotów to się nawet nie da zdalnie (zawodowych). Poza tym to dla rozwoju dziecka nie jest po prostu zdrowe, siedzą przed kompami dzień w dzień, bez kontaktu z innymi dziećmi. I teraz znów je wyrwać z rzeczywistości i nawet nie wiadomo na jak długo, może ta epidemia potrwa jeszcze latami? I tak się je pozbawiło wycieczek które my mieliśmy: kino, teatr ... Zdziczeją ://// W dodatku przecież są i takie, które w domu to ani żadnej książki, gry, opieki nawet.
No a w niektórych szkołach to dyrektor naprawdę świetnie ogarnia i serio bez sensu zamykać wszystkiego. Oczywiście no wiadomo jak jest w szkole zakażenie, ale kurczę no podejdźmy do tego rozsądnie...
uspokojmy sie , szkoly w wiekszosci normalnie sobie dzialaja , u mojego dziecka jest ok , maseczki na przerwach mysle ze zakladajo , a zarazaja chyba dzieci antymaskowcow i antyszczepionkowcuw
Ja jestem za nauczaniem hybrydowym, można by było postawić kamerkę w klasie i transmitować lekcje :D Ludzie mają różne w domu sytuacje, mieszkają z osobami w grupie podwyższonego ryzyka. Jak ktoś chce się pozbyć dziecka na kilka godzin no to okej niech wyśle go do szkoły, ale trzeba też zrozumieć że dla niektórych naprawdę zdrowie ich najbliższych jest priorytetem, ale chcieliby też żeby dzieci wypełniały swój obowiązek.
Hmm ja myślę, że skoro dotąd na nauczanie zdalnie przeszło nie więcej niż 1% szkół (i to tylko na kilka dni), to chyba nie jest tak źle? Z tego co się orientuję, to uczniowe nieszczególnie są chętni na przejście na zdalne nauczanie, w szczególności jeśli chodzi o klasy maturalne czy ostatnie podstawówki. W moim mieście akurat, gdzie jestem nauczycielką, frekwencja ok. W maseczkach pracujemy, trochę niewygodnie wiadomo, ale da się żyć. Aktualnie właśnie przebywam na kwarantannie, chociaż jestem zdrowa i nic mi nie dolega. Tracę godziny z uczniami, no i kasę za pracę, którą tak naprawdę jestem zdolna wykonywać... Dzieci moje też chcą do szkoły, a muszą ze mną siedzieć w domu.