chciałem sobie coś kupić w sklepie, wchodzę jak zwykle no i akcja - kolo o nieokreślonej preferencji s. oznajmia z pretensją, ze musi podłączyć kasę i nie można robić zakupów :) myślę sobie, ok, zdarza się, wpadnę za parę min. Wchodzę ponownie po pół godz., widzę znów świętą trójcę zbyt zajętą rozmowami, by się odrywać dla jakiegoś klienta. 2 mało atrakcyjne księżniczki i wspomniany książę homoniewiadomo z takim bólem (usunięte przez administratora) odpowiadają na pytania jakby to była ich kara za wcześniejsze wcielenia. Zapytałem o buty, to całe towarzystwo zamiast odpowiedzieć, to kieruje ryjami jedno na drugiego oczekując, że który obsłuży klienta... i po dłużej chwili któraś królewna elokwentnie rzuca: "co?" ... no rozumiem, że do sklepu nie szuka się po prestiżowych szkołach wychowania, ale te minimum ogłady by się przydało tym wsiowym mordom :)
Pytanie
