Zakłady produkcyjne Beko we Wrocławiu, stanęły w obliczu poważnych redukcji zatrudnienia. Aż 700 pracowników ma stracić pracę w stolicy Dolnego Śląska. Informacje o grupowych zwolnieniach pojawiły się najpierw w mediach, co wzbudziło ogromne niezadowolenie wśród pracowników. Decyzja o zwolnieniach została potwierdzona przez zarząd Beko, który uzasadnia ją dużymi stratami finansowymi w polskich zakładach produkcyjnych.
Pracownicy dowiedzieli się o zwolnieniach z mediów
Koncern Beko, produkujący sprzęty AGD, jak zmywarki, lodówki i kuchenki, stał się obiektem medialnych doniesień 5 września, kiedy to portal Money.pl poinformował o planowanych zwolnieniach grupowych. Redukcje dotkną w sumie 1800 osób w polskich zakładach firmy, a zamknięcie zakładów produkcyjnych ma nastąpić do końca kwietnia 2025 roku. O ile informacje te były zaskoczeniem dla większości pracowników, to niektórzy zauważyli, że od momentu przejęcia Whirpoola przez Beko pojawiały się pewne sygnały wskazujące na możliwość zamknięcia niektórych działów.
Wielu pracowników jest zbulwersowanych nie tylko samą decyzją o zwolnieniach, ale także tym, jak o nich poinformowano. Zamiast dowiedzieć się bezpośrednio od pracodawcy, o redukcjach dowiedzieli się z mediów. To sytuacja, która wzbudziła duże rozgoryczenie, szczególnie że pracownicy byli zapewniani wcześniej o stabilności zatrudnienia.
Związki zawodowe: „Perfidnie nas oszukiwano”
Przewodniczący Krajowej Sekcji Przemysłu Elektromaszynowego NSZZ „Solidarność”, Krzysztof Domagała, otwarcie mówi o rozczarowaniu pracowników postawą zarządu. Związki zawodowe były zapewniane, że redukcji nie będzie, jednak już kilka tygodni później pracownicy dowiedzieli się o planowanych zwolnieniach. Domagała uważa, że szczególnie trudna sytuacja czeka starszych pracowników, którym niewiele brakuje do emerytury.
Proponowane warunki zwolnień są również punktem sporu. Pracownicy, którzy zostali zatrudnieni przed 2003 rokiem, mogą liczyć na odprawy wynoszące od 9 do 11 pensji, jednak ci, którzy dołączyli po tej dacie, otrzymają jedynie od 2 do 5 pensji. To wzbudza ogromne niezadowolenie, szczególnie wśród tych, którzy przepracowali wiele lat zarówno w Beko, jak i Whirpoolu.
Przewodniczący związku zapowiada, że jeśli pracodawca nie wykaże woli negocjacji, pracownicy będą walczyć o swoje prawa wszelkimi dostępnymi środkami.
Źródło: wyborcza.pl