Reklama

Nakaz pracy zdalnej dla niezaszczepionych: czy to dyskryminacja?

Praca zdalna dla niezaszczepionych to nowy pomysł niektórych pracodawców, chcących odseparować pracowników po szczepieniu od tych, którzy szczepionki nie przyjęli. Czy można w tej sytuacji mówić o dyskryminacji niezaszczepionych? Okazuje się, że poszkodowani zostaną także zaszczepieni.

praca zdalna dla niezaczepionych a dyskryminacja - sortowanie

Rosną coraz większe kontrowersje wokół szczepienia na koronawirusa i nakazu pracy zdalnej. Pracodawcy chcą podzielić pracowników na zaszczepionych oraz niezaszczepionych, uzależniając od tego decyzję o powrocie do pracy stacjonarnej lub pozostanie w trybie zdalnym. Na takim pomyśle ucierpią równie pracownicy, których dotyczy odmowa szczepienia na COVID-19, którzy mają już dosyć pracy zdalnej oraz pracownicy, którzy przyjęli szczepionkę, jednak praca zdalna im nie przeszkadza.

Osoby niezaszczepione a praca w biurze

Wirus jest w odwecie, zatem pora wrócić do pracy stacjonarnej. Do wielu firm powrócić miałyby jedynie osoby niestwarzające już zagrożenia epidemiologicznego, czyli pracownicy zaszczepieni. Ci, którzy wciąż nie przyjęli szczepionki, mają nieść ryzyko wśród tej drugiej grupy. Przy czym powód braku szczepienia jest dla pracodawców nieistotny. Nie ważne, czy ktoś jest przeciwnikiem szczepionek, czy świeżym ozdrowieńcem. Równe zasady miałaby dotyczyć wszystkich niezaszczepionych. 

Szczepienia na koronawirusa i nakaz pracy zdalnej, tylko dla niezaszczepionych

Praca zdalna stanowi polecenie służbowe i w momencie jego cofnięcia pracownik jest zobowiązany do powrotu do pracy stacjonarnej. Do tej pory ze względu na wirusa praca zdalna była promowana przez rząd jako sposób na ograniczenie kontaktów i rozprzestrzeniania się wirusa. W momencie odwrotu COVID-19 pracodawca ma prawo ściągnąć pracownika z powrotem do biura, jeśli będzie sobie tego życzył. Szczególnie pracowników zaszczepionych, którzy teoretycznie nie stanowią zagrożenia.


Szukasz pracy? Wybierz: praca w Krakowie


Brak szczepienia na COVID-19 a praca stacjonarna. Czy to zgodne z prawem? 

Jak mówi ekspert, radca prawny Łukasz Kuczkowski, to kryterium bezpieczeństwa zdrowotnego ma stanowić podstawę do powrotu do biura wyłącznie osób zaszczepionych. Choć nakaz pracy zdalnej dla niezaszczepionych może nosić znamiona dyskryminacji, to należy pamiętać, że chodzi o poziom bezpieczeństwa wszystkich ludzi. Dlatego pracodawca ma prawo ograniczyć wykorzystanie biura wyłącznie przez osoby, które przyjęły szczepionkę. 


Czytaj więcej: Szczepienia a koronawirus: nagroda w pracy to dyskryminacja? 


Wątpliwości co do zasadności tego pomysłu według eksperta może stanowić fakt, że szczepionka nie chroni w 100% przed zarażeniem, o czym świadczą zachorowania oraz zgony osób zaszczepionych. Kolejną przeszkodą jest brak w pełni pewnych testów na COVID-19. Te argumenty podkreślają, że ryzyko nawet wśród osób zaszczepionych dalej istnieje, więc pracodawca nie jest w stanie zapewnić w biurze pełnego bezpieczeństwa pracownikom. 

Praca zdalna dla niezaczepionych a dyskryminacja

Kryteria dyskryminacji zawarte w Kodeksie pracy jasno tłumaczą, że pracownicy powinni być równo traktowani na płaszczyźnie awansów, dostępu do szkoleń, zawierania stosunków pracy, czy warunków zatrudnienia. Zatem obiektywnie patrząc, praca zdalna dla niezaszczepionych jest elementem dyskryminacji, ponieważ pracownicy w tym wypadku są „sortowani”. Utrudniona możliwość uzyskania informacji o szczepieniu od pracownika w pewnym stopniu rozwiązuje ten problem. Informacja o szczepieniu to dane na temat zdrowia, które stanowią szczególną kategorię. Pracodawca nie może żądać od pracownika ich ujawnienia, zatem skąd wiadomo, kto się zaszczepił, a kto nie? Kogo przyjąć z powrotem do biura? Inicjatywa powrotu do pracy stacjonarnej powinna więc wyjść od pracownika.

Oceń artykuł
3/5 (2)