Eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie znacząco wpłynęła na globalne rynki finansowe, powodując spadki głównych indeksów giełdowych i wzrost cen ropy naftowej. Obawy o intensyfikację działań wojennych między Izraelem a Iranem oraz potencjalne skutki dla światowej gospodarki mocno zaniepokoiły inwestorów. Mimo dobrych wyników na amerykańskim rynku pracy, ryzyko geopolityczne przeważyło, sprawiając, że giełdy zmierzają ku pierwszej tygodniowej stracie od miesiąca. Na Wall Street czwartek zakończył się na czerwono, co potwierdza, że inwestorzy obawiają się dalszej eskalacji oraz jej wpływu na rynek energii.

Główne indeksy na Wall Street tracą na wartości
Czwartkowa sesja na Wall Street odzwierciedlała napiętą sytuację geopolityczną. Dow Jones Industrial zamknął się ze spadkiem o 0,44 proc., osiągając poziom 42.011,59 punktów, natomiast S&P 500 zniżkował o 0,17 proc., kończąc dzień na poziomie 5.699,94 punktów. Nasdaq Composite stracił 0,04 proc., spadając do 17.918,48 punktów, a indeks Russell 2000 odnotował jeszcze większy spadek o 0,68 proc., osiągając wartość 2.180,15 punktów. Co więcej, wskaźnik zmienności VIX wzrósł o 8,41 proc., osiągając poziom 20,49 punktów, co wskazuje na wzrost niepewności i nerwowość na rynku.
Inwestorzy reagują na doniesienia o walkach pomiędzy siłami Izraela i Hezbollahu w południowym Libanie oraz obawiają się ewentualnej odpowiedzi Izraela na ataki ze strony Iranu. Niepewność geopolityczna sprawia, że wielu inwestorów decyduje się na wycofanie kapitału z rynku akcji, co prowadzi do spadków cen większości spółek. Sytuację na Wall Street można podsumować jako wyraz oczekiwania na dalszy rozwój wydarzeń, a także nadziei, że konflikt nie wpłynie zbyt mocno na globalny wzrost gospodarczy oraz poziom inflacji.
Wzrost cen ropy napędzany kryzysem
Napięcia na Bliskim Wschodzie wywierają bezpośredni wpływ na rynek ropy, gdzie ceny surowca gwałtownie rosną. Kontrakty terminowe na ropę w USA odnotowały wzrost o ponad 5 proc., a od początku tygodnia cena ropy wzrosła o 8 proc. Obawy o stabilność regionu, który jest jednym z głównych producentów i eksporterów ropy na świecie, sprawiły, że inwestorzy przewidują dalsze wzrosty cen w przypadku eskalacji konfliktu. Nie jest to dobra wiadomość dla gospodarek zależnych od importu ropy, które już teraz borykają się z rosnącymi kosztami energii.
Jednocześnie akcje spółek energetycznych zanotowały wzrosty – sektor energii S&P 500 wzrósł o około 5,6 proc. w skali tygodnia, co wskazuje, że jest to najlepszy tydzień od ponad roku. Inwestorzy postrzegają spółki energetyczne jako bezpieczną przystań w obliczu ryzyka geopolitycznego, a rosnące ceny surowców sprawiają, że ich akcje stają się bardziej atrakcyjne. Jednak dla ogółu rynku wzrost cen ropy niesie ryzyko większej inflacji oraz wyższych kosztów transportu i produkcji, co z kolei może wpływać na dalsze decyzje inwestycyjne.
Dane makroekonomiczne USA – czy rynek pracy pomoże rynkom?
W obliczu geopolitycznej niepewności uwagę inwestorów przykuwają także najnowsze dane makroekonomiczne z USA. Zamówienia w amerykańskim przemyśle w sierpniu spadły o 0,2 proc. miesiąc do miesiąca, co było rozczarowującym wynikiem wobec oczekiwań na poziomie 0,1 proc. wzrostu. Z kolei zamówienia na dobra trwałe pozostały bez zmian, a zamówienia z wyłączeniem środków transportu wzrosły o 0,5 proc. To sygnał, że sektor przemysłowy boryka się z pewnymi trudnościami, które mogą wynikać z globalnych zakłóceń w dostawach oraz rosnących kosztów surowców, w tym energii.
Mimo mieszanych danych z przemysłu, wskaźnik PMI dla sektora usług w USA utrzymał się powyżej poziomu 50 punktów, co sugeruje, że sektor usługowy nadal jest w fazie wzrostu. Jednak indeks PMI composite spadł do 54 punktów z 54,6 w poprzednim miesiącu, co pokazuje, że tempo wzrostu gospodarki może ulegać spowolnieniu. Prezes Rezerwy Federalnej w Richmond, Thomas Barkin, ostrzegł, że ochłodzenie inflacji do poziomu docelowego 2 proc. może potrwać dłużej niż oczekiwano, co wpłynie na tempo obniżek stóp procentowych w przyszłości.
Źródło: money.pl