Adam Glapiński prezes Narodowego Banku Polskiego na czwartkowej konferencji poinformował o swoich rocznych zarobkach. Kwota jest zawrotna, choć sam prezes twierdzi, że zarabia mniej od innych prezesów banków zachodnich. Jak wygląda rozliczenie Adama Glapińskiego?
Dlaczego prezes Glapiński zdecydował się ujawnić swoje zarobki? Jest to jego odpowiedź skierowana w stronę Donalda Tuska, który niedawno stwierdził, że prezes Narodowego Banku Polskiego zarabia znacznie więcej niż jego odpowiednik w Stanach Zjednoczonych. Porównanie to jest uszczypliwe, biorą pod uwagę rozwinięcie gospodarcze Polski a USA. Co więcej, polityk stwierdził, że Glapiński jest najdroższym prezesem na świecie w ujęciu banków centralnych.
Ile zarabia Adam Glapiński? Jak sam podał na czwartkowej konferencji jego zarobki to 600 tysięcy zł rocznie netto, czyli na rękę. Na stronie NBP znajdziemy informację, że pracownik na stanowisku prezesa zarabia 1,3 miliona brutto – oznacza to, że od tej kwoty muszą zostać pobrane podatki.
Zarobki prezesa NBP a spór z Donaldem Tuskiem
Jak prezes Adam Glapiński zareagował na wypowiedź Tuska?
Powinien ten ’emeryt’ odróżnić wynagrodzenie netto od brutto i porównać z innymi (szefami banków – przyp. red.). Moje wynagrodzenie to jest cały czas kilkanaście procent wynagrodzenia średniego (prezesów – przyp. red.) sześciu największych banków w Polsce. A nie muszę mówić, jaka jest skala NBP, a jaka jest skala jakichś tam naszych „banczków”. Największy bank w Polsce to jest średni bank w Niemczech. To jest mniej więcej taka skala. Ale wynagrodzenie tam jest 4-6 razy wyższe niż prezesa NBP – powiedział podczas konferencji prezes.
Glapiński zauważył także, że jego pensja regulowana jest ustawami, które zostały przygotowane i zatwierdzone przez polityków. W jego wypowiedzi można wyczytać niezrozumienie dotyczące faktu, że to właśnie politycy wytykają mu zbyt wysokie – w ich zdaniu – zarobki:
Prezes NBP i Narodowy Bank Polski to nie jest część administracji. My nie żyjemy z budżetu, my się sami finansujemy. Za czasów mojej kadencji około 35 miliardów złotych przekazaliśmy do budżetu, dla obywateli. Także niech politycy przestaną się ekscytować wynagrodzeniem członków zarządu i prezesa Narodowego Banku Polskiego. To jest uregulowane ustawami, które sami przeforsowali w Sejmie. I są publikowane. I nie ma tam dodatkowych premii, udziałów, akcji.
Porównanie wynagrodzeń: Prezes NBP a szefowie innych banków centralnych
Zarobki prezesa Narodowego Banku Polskiego budzą kontrowersje, szczególnie gdy zestawić je z pensjami szefów innych banków centralnych w Europie. Prezes Europejskiego Banku Centralnego zarabia około 400 tys. euro rocznie, co wydaje się uzasadnione przy ogromnym zasięgu działania EBC. Z kolei w Niemczech szef Bundesbanku otrzymuje roczne wynagrodzenie na poziomie około 300 tys. euro – przy czym jego odpowiedzialność dotyczy największej gospodarki UE. Tymczasem w Polsce, mimo mniejszej skali, wynagrodzenie prezesa NBP wypada relatywnie wysoko na tle regionu.
W krajach Europy Środkowo-Wschodniej pensje szefów banków centralnych są z reguły bardziej umiarkowane. Przykładowo, prezes węgierskiego banku centralnego zarabia znacznie mniej niż jego polski odpowiednik, mimo porównywalnych realiów ekonomicznych. To rodzi pytania o przejrzystość mechanizmów wynagradzania i sposób ustalania pensji w NBP. Różnice te nie wynikają wyłącznie z poziomu inflacji czy kursu walut – są też efektem odmiennych standardów w zakresie jawności życia publicznego.
Przeczytaj także:
- Rozszerzenie definicji pracownika: Umowy cywilnoprawne pod lupą Forum Związków Zawodowych
- Jak założyć bloga? Od czego zacząć? Jak zarabiać na blogu? Praktyczne wskazówki
- Księgarnia internetowa – pomysł na biznes. Jak otworzyć własną księgarnię internetową?
Debata publiczna wokół zarobków prezesa NBP – opinie ekspertów
Wokół wynagrodzenia prezesa NBP od miesięcy toczy się intensywna debata – zarówno w mediach, jak i środowisku ekonomistów. Część komentatorów uważa, że wysokie zarobki są uzasadnione poziomem odpowiedzialności oraz niezależnością banku centralnego. Inni podnoszą argumenty o braku proporcji między zarobkami a efektami pracy – wskazując chociażby na wysoki poziom inflacji czy kontrowersyjne wypowiedzi medialne. W tle przewijają się też kwestie jawności i społecznego zaufania do instytucji publicznych.
Eksperci zwracają uwagę, że problemem nie jest wyłącznie wysokość pensji, ale także sposób jej komunikowania opinii publicznej. W czasach rosnącej presji inflacyjnej i cięć budżetowych informacje o kilkudziesięciotysięcznych wynagrodzeniach mogą działać jak płachta na byka. W ocenie wielu ekonomistów rozwiązaniem byłoby ujednolicenie zasad wynagradzania kadry zarządzającej w instytucjach państwowych oraz wprowadzenie jasnych progów jawności. Transparentność w tym zakresie to nie tylko kwestia wizerunku, ale też fundament zaufania do pieniądza i instytucji, które go kreują.