Czwartkowa konferencja prof. Adama Glapińskiego, prezesa Narodowego Banku Polskiego trwała 90 minut. w tym czasie mogliśmy dowiedzieć się, jak wygląda sytuacja z płacami, jakie są przewidywania na wzrost wynagrodzeń, oraz że „nie ma drożyzny”. Czy to koniec inflacyjnego szaleństwa cenowego?
W czwartek odbyła się konferencja pracowa, na której prezes Narodowego Banku Polskiego przedstawił wyniki dwudniowego posiedzenia RPP. Tematem wystąpienia była analiza bieżącej sytuacji gospodarczej, przewidywania związane z podwyższeniem lub obniżką stóp procentowych, a także wyniki dotyczące spadku i możliwego wzrostu wynagrodzeń w 2023 roku. Co więcej, Adam Glapiński odniósł się także do oskarżeń o dodrukowywanie pieniędzy:
NBP nie drukuje pieniędzy. W żadnym sensie. Ani nie drukujemy banknotów fizycznie, ani nie stwarzamy dodatkowej podaży pieniądza na rynek. Nie możemy prawnie i nie mamy takiej możliwości.
W odniesieniu do tematu wynagrodzeń i panującej „drożyzny” Adam Glapiński stanowczo zaznaczył, że termin ten jest nieodpowiedni ze słownikową definicją, a obecną sytuację na rynku powinniśmy nazywać po prostu inflacją. Co więcej, dodał także, że mimo wysokich cen Polaków nadal stać na najpotrzebniejsze produkty i usługi, co jest jednoznaczne, z tym że „drożyzny” nie ma. Odniósł to także do informacji o wzrostach wynagrodzeń na przestrzeni lat. Obecnie możemy zaobserwować lekki spadek wynagrodzeń do poziomu z połowy roku 2021, jednak:
Mniej więcej od teraz, w drugiej połowie roku, te płace według wszystkich danych na niebie i ziemi będą z powrotem rosły. One stosunkowo szybko przekroczą najwyższy poziom. Cały czas polska gospodarka będzie się szybko rozwijać. To jest być może najważniejszy punkt tego wystąpienia – zaprzeczenie temu, że wynagrodzenia realne tak spadły.
Co z kredytami?
Dla większości Polaków najważniejsza jest jednak inna kwestia – co ze stopami procentowymi? Prezes NBP nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie i zaznaczył, że RPP jest ciągle w trybie wait&see. Jeśli będzie to konieczne, zareagują podwyżką stóp, choć obecnie bliżej nam do obniżki planowanej wstępnie na koniec roku. Mimo to RPP jeszcze oficjalnie nie zakończyła cyklu podwyżek. Jednocześnie prezes NBP prognozuje, że docieramy obecnie do szczytu inflacji bazowej, która w ostatnim czasie urosła mimo spadku wskaźnika CPI.
W raporcie ekonomicznym Pekao możemy przeczytać potwierdzenie słów prezesa:
Kluczem do dalszych ruchów RPP pozostają dane o inflacji i nie trzeba naszym zdaniem mieć silnego przekonania o powrocie inflacji do celu, by spodziewać się (płytkiego) cyklu obniżek. Jeżeli w końcówce roku spodziewana za rok inflacja będzie w okolicy 5-6 proc., wzrost stóp realnych zacieśniający politykę pieniężną względem stanu obecnego wystarczy, by sprokurować cięcia.
Warto zaznaczyć, że padły również zapewnienia o tym, że Polska radzi sobie świetnie z inflacją na te innych krajów w Europie, a także, że dość szybko powinniśmy wyjść na prostą jeśli nie pojawią się dodatkowe szoki polityczne i ekonomiczne.