Reklama

Powstanie policja pracy w Polsce? Czy jest potrzebna?

Policja pracy w Polsce to pomysł, o którym słyszy się coraz częściej. Nowopowstała jednostka Państwowej Inspekcji Pracy miałaby zajmować się tropieniem łamania prawa pracy, które rzadko kiedy wychodzi na jaw bez niezapowiedzianych kontroli. Czy policja pracy rzeczywiście jest nam potrzebna?

Policja pracy w Polsce - kontrola

Policja pracy – jak działa w innych krajach? 

Marek Lewandowski, rzecznik NSZZ „Solidarność” twierdzi, że problem płacenia pod stołem wymaga powołania tzw. policji pracy poprzez nadanie dodatkowych uprawnień inspektorom PIP (Państwowej Inspekcji Pracy). Wzór ma stanowić działająca policja pracy w Holandii czy Niemczech. Także w Norwegii działa jednostka, która wykrywa łamanie prawa w zakładach i nakłada odpowiednie kary. W wyniku takich rozwiązań w tych krajach zaniżanie wynagrodzenia płacąc „pod stołem”, prawie nie występuje, bo pracodawcy boją się nałożenia ogromnych kar. 

Policja pracy w Polsce i jej sens

Problem płacenia pod stołem jest często podnoszony, ponieważ stanowi realne zagrożenie dla budżetu państwa. Podczas gdy w Skandynawii za takie działania przysługują ogromne kary, w Polsce zarówno pracodawca, jak i pracownik mogą się czuć „bezpiecznie”. Płacenie pod stołem jest ciężkie do wykrycia, ponieważ jest to działanie zwykle akceptowane przez obie strony. Pracodawca płacący część pensji w taki sposób może nieco zaoszczędzić, a pracownik nie ma z tym problemu, ponieważ finalnie otrzymuje taką kwotę, jakiej oczekiwał. Rzecznik twierdzi, że problem stanowi egzekucja prawa. Policja pracy w Polsce miałaby ten problem rozwiązać.


Praca w Poznaniu jest dostępna na GoWork.pl


Policja pracy, czyli kontrola inspektorów Państwowej Inspekcji Pracy bez zapowiedzi

Pracownicy PIP mają prawo do kontroli miejsca pracy o każdej porze bez konieczności posiadania przepustki. I to właśnie oni mieliby stanowić polską policję pracy. Do tego potrzebują jednak dodatkowych uprawnień. Urzędnicy już teraz prowadzą swojego rodzaju śledztwa. Mają prawo używać kamer czy dyktafonów i wystawiać mandaty. Pracodawca jednak wcale nie musi zgodzić się na przyjęcie wystawionego mandatu. W ciągu 7 dni od wystawienia protokołu pracodawca może złożyć zastrzeżenia, do których następnie inspektor musi się odnieść. Dlatego oprócz dofinansowania PIP w celu powołania policji pracy, oczekuje się również zaostrzenia kar.

Policja pracy miałaby egzekwować kary za wynagrodzenie pod stołem

Płacąc pracownikowi pod stołem, pracodawca jest w stanie sporo zaoszczędzić, a pracownik nie ma z tym problemu, ponieważ ostatecznie otrzymuje taką kwotę, jaką mu zadeklarowano. Kary za takie działania są stosunkowo niskie. Pracownik, który nie widzi w tym nic złego, może liczyć na grzywnę lub karę pozbawienia wolności, ponieważ przyczynia się do okłamywania urzędu skarbowego. Pracownik nieujawniający wszystkich dochodów oszukuje fiskusa, co skutkuje stratami w budżecie państwa. Gdy przestępstwo zaniżania wynagrodzenia zostanie wykryte, pracownik może się liczyć z grzywną do 75% wysokości ukrytego dochodu. Z kolei pracodawca za takie działania może zostać skazany na pozbawienie wolności do 2 lat. Kary są niskie, a zdaniem pomysłodawców, nadanie dodatkowych uprawnień inspektorom PIP i stworzenie policji pracy w Polsce zwiększyłaby wykrywalność takich zachowań.

Pensję wypłacaną pod stołem według szacunków otrzymuje blisko półtora miliona Polaków – te dane nie są precyzyjne i zakłada się, że takich osób jest więcej. Nadanie dodatkowych uprawnień urzędnikom Państwowej Inspekcji Pracy i stworzenie policji pracy mogłoby zrodzić wśród przedsiębiorców obawy przed działaniami sprzecznymi z przepisami.

Oceń artykuł
0/5 (0)