Wiceszefowa Lewicy Beata Maciejewska została zawieszona przez klub. Ma to związek ze skierowanymi w jej stronę oskarżeniami o mobbing przez byłego współpracownika, ale nie tylko. Posłanka miała się także negatywnie wypowiadać na temat kierownictwa partii. Sama posłanka uważa to za pomówienia, a byłemu pracownikowi wytoczyła sprawę karną.

Posłanka Lewicy zawieszona
Według informacji podanych przez Gazetę Wyborczą, posłanka Lewicy Beata Maciejewska została zawieszona w prawach członkini partii. Nie będzie także kandydować w wyborach. Rzecznik klubu, Marek Kacprzak przekazał informację PAP:
– Beata Maciejewska nie jest wiceszefową klubu, bo od maja jest zawieszona zarówno w partii, jak i klubie, co oznacza, że nie pełni obecnie żadnych funkcji i nie reprezentuje Lewicy.
Partia skierowała także zawiadomienie do prokuratury w związku z negatywnymi wypowiedziami posłanki na temat kierownictwa partii, które słychać na nagraniu byłego dyrektora biura posłanki.
– Jej przyszłość zależy od decyzji i postępowania prokuratury i od tego, kiedy sąd partyjny wyda w jej sprawie wyrok, ale kiedy to będzie, nie mogę przekazać, bo są to działania niezależne.
– dodał rzecznik klubu.
Posłanka Lewicy jest oskarżana o mobbing
Były dyrektor biura posłanki nagrał jej wypowiedzi, na których Beata Maciejewska ma się wypowiadać negatywnie o swoich pracownikach, kierownictwie partii, współprzewodniczącym Włodzimierzu Czarzastym, naruszać prawa pracowników, a nawet dopuszczać się mobbingu.
Beata Maciejewska traktuje te zarzuty jako pomówienia, na co wskazała w rozmowie z PAP. Dodaje także, że zarzuty te w szczególności wpływają na jej wizerunek.
– Moja pełnomocniczka, która przesłuchała nagrania, przekazała, że nie świadczą one o jakimkolwiek przestępstwie i nie nadają się do sądu, ale wpływają one na mój wizerunek i wizerunek Lewicy, bo jest tam dużo moich takich, a nie innych wypowiedzi, które nie są zbyt dyplomatyczne czy parlamentarne.
– powiedziała posłanka.
Posłanka zaprzecza. Wytoczyła sprawę karną współpracownikowi
Posłanka zdecydowała się wytoczyć współpracownikowi sprawę karną z art. 212 Kodeksu karnego, ponieważ czuje się pokrzywdzona.
– Jeśli chodzi o prokuraturę, to jestem do dyspozycji, ale od ponad dwóch miesięcy nikt się ze mną nie kontaktował. Dotąd też nie rozstrzygnął mojej sprawy sąd partyjny, a powinien to zrobić – zgodnie ze statutem – niezwłocznie .
– podkreśliła posłanka.
Ponadto posłanka uważa, że głównym motywem działań skierowanych przeciwko niej było jej odsunięcie. Podejrzewa także, że współpracownik nie działał sam.
– Uważam, że on nie działał sam, bo skąd człowiek, który zbierał na mieszkanie, przestaje być dyrektorem biura i wyjeżdża do Wielkiej Brytanii zarabiać na budowie, to jak to jest możliwe, żeby opłacał jedną z najdroższych kancelarii prawnych po dwóch latach niewidzenia mnie.
Źródło: wiadomości.radiozet.pl
Sprawa mobbingu wobec byłego pracownika posłanki Beaty Maciejewskiej zakończyła się umorzeniem postępowania przez prokuraturę, która uznała nagrania za zmanipulowane i niewiarygodne. Polityczne skutki dla Maciejewskiej były jednak nieodwracalne – została wykluczona z partii i nie wróciła już do aktywnej polityki w ramach Lewicy. Zapowiadane zmiany w partii pozostały głównie w sferze deklaracji, a sprawa ta na długo pozostanie symbolem politycznych rozgrywek i medialnych afer w polskim Sejmie.