Rząd zaciera ręce, a oszczędzający liczą straty. Wpływy z podatku Belki osiągnęły rekordowy poziom, co oznacza, że państwo zarabia na Polakach więcej niż kiedykolwiek. Z jednej strony to efekt rosnących stóp procentowych i większego zainteresowania lokatami, z drugiej – dowód na to, że oszczędzanie w Polsce wciąż jest skutecznie drenowane przez fiskusa.

Skąd ten rekord?
Podatek Belki, czyli 19-procentowa danina od zysków kapitałowych, działa w Polsce od ponad dwóch dekad i regularnie dostarcza budżetowi solidnych wpływów. Jednak w ostatnich miesiącach jego znaczenie dla państwowej kasy jeszcze wzrosło.
Po latach zerowych stóp procentowych Polacy masowo wrócili do oszczędzania na lokatach i obligacjach skarbowych. Im wyższe oprocentowanie, tym większe zyski – ale też większa prowizja dla fiskusa. Efekt? Rekordowe wpływy, które pokazują, że system działa zgodnie z założeniem: obywatel może oszczędzać, ale państwo i tak uszczknie swoją część.
Oszczędzanie czy opodatkowana iluzja?
W teorii wyższe oprocentowanie lokat i obligacji powinno zachęcać Polaków do odkładania pieniędzy. W praktyce podatek Belki sprawia, że realne zyski z oszczędności są znacznie niższe, niż mogłoby się wydawać.
Przy inflacji, która przez długi czas pochłaniała oszczędności szybciej, niż rosło oprocentowanie, nawet dobrze oprocentowane lokaty często nie rekompensowały utraty wartości pieniądza. A podatek? Niezależnie od tego, czy realnie się zarobiło, czy tylko chroniło kapitał przed inflacją, fiskus i tak pobiera swoje 19%.
Reforma? Nie tym razem
Od lat pojawiają się głosy, że podatek Belki powinien zostać zniesiony lub przynajmniej zmieniony – np. poprzez wprowadzenie kwoty wolnej od opodatkowania dla drobnych oszczędności. Tymczasem rząd, zamiast zastanawiać się nad ulgami dla obywateli, coraz mocniej czerpie z ich oszczędności.
Eksperci zwracają uwagę, że taka polityka podatkowa nie sprzyja długoterminowemu budowaniu kapitału wśród obywateli. W efekcie część osób zamiast oszczędzać legalnie, zaczyna szukać alternatywnych, mniej opodatkowanych form lokowania pieniędzy – np. w nieruchomościach czy na rynkach zagranicznych.
Co dalej?
Dopóki wpływy z podatku Belki biją rekordy, trudno oczekiwać, że rząd zdecyduje się na jego likwidację. Politycy mogą mówić o wspieraniu oszczędzających, ale na koniec dnia to budżet państwa jest największym beneficjentem lokat, obligacji i giełdowych inwestycji Polaków.
Czy czeka nas rewolucja w opodatkowaniu zysków kapitałowych? Na razie wygląda na to, że jedynym, co w tym systemie jest pewne, to konsekwentne drenowanie kieszeni oszczędzających.
Źródło: businessinsider.com.pl