W lipcu czeka nas już kolejna w tym roku podwyżka płacy minimalnej. To wyraz troski rządu o bezpieczeństwo finansowe Polaków w okresie inflacji. Pierwsza podwyżka wynagrodzenia minimalnego miała miejsce w styczniu i wyniosła 480 zł. O ile najniższa krajowa wzrośnie tym razem?
Płaca minimalna 2023 – druga podwyżka w lipcu
Wysoka inflacja sprawia, że w portfelach Polaków ubywa coraz więcej pieniędzy podczas podobnych zakupów. Dotyka to w szczególności konsumentów, którzy zarabiają najmniej. Pracodawców obowiązuje tzw. minimalne wynagrodzenie, które muszą wypłacić pracownikom, którzy zatrudnieni są w oparciu o umowę o pracę. Obowiązuje również godzinowe wynagrodzenie na umowie cywilnoprawnej. Szczególnie teraz, w okresie wysokiej inflacji rząd stara się poprawić sytuację Polaków, podnosząc wynagrodzenie minimalne.
W roku 2023 planowany był dwukrotny wzrost najniższej krajowej. W styczniu pensja wzrosła o 480 zł w stosunku do roku 2022, osiągając 3490 zł (minimalna stawka godzinowa: 22,80 zł). Już w lipcu pensje Polaków zarabiających najniższą krajową znów pójdą w górę, tym razem o 110 zł. Wynagrodzenie wyniesie 3600 zł, czyli o 590 zł więcej niż w 2022 (wówczas pensja minimalna wynosiła 3010 zł). Od 1 lipca 2023 r. wyższe będzie również minimalne wynagrodzenie za godzinę: 23,50 zł.
Wzrost płacy minimalnej a dodatek za pracę w nocy
Płaca minimalna ma wpływ na wiele innych świadczeń. Od kwoty minimalnej uzależniona jest m.in. stawka dodatku za pracę w nocy. Dodatek wynosi minimum 20% stawki godzinowej wynikającej z minimalnego wynagrodzenia. Do ustalenia wysokości bierze się pod uwagę również liczbę godzin pracy w danym miesiącu. Mimo że pracownicy w czerwcu i lipcu przepracują tyle samo godzin w pełnym wymiarze (168), to dzięki podniesieniu płacy minimalnej dodatek w lipcu będzie wyższy o 14 groszy i wyniesie 4,29 zł za godzinę brutto.
To nie nasz Rząd tylko pracodawca musi ponieść koszty i znaleźć na to pieniądze, co w dzisiejszych czasach i recesji gospodarczej będzie na pewno bardzo ciężkie wyjście jest jedno, zwalnianie i zatrudnianie na pół etatu a drugie pół pod stołem w ten sposób już rozwija się szara strefa stworzona właśnie przez nasz Rząd. Mali przedsiębiorcy czy jednoosobowe firmy tego nie wytrzymają nie ma szans bo jednocześnie jest to większy zus i podatki które i tak wracają do budżetu państwa ale to w pierwszej kolejności przedsiębiorca musi znaleźć na to pieniądze. A przedsiębiorcy że względu na inflację szalejącą koszty ograniczają zakup materiałów półproduktów mniej produkują itp. Czy to się opłaci np małym czy jednoosobowym firmą? Nie ale za to na pewno opłaci się żyć na koszt państwa, Państwo nasze i Rząd zniszczą wszystko i wszystkich opodatkuje wszystko co się jeszcze da i wszystkich żeby tylko jakoś tak zakleić dziurę budżetową żeby mieć z czego rozdawać. Dzisiaj Rząd dotuje/pomaga grupę nie produktywną co nic nie wytwarza czyli socjal, emerytów, emeryci z racji wieku już nie będą pracować a socjal nie pójdzie do pracy bo mu Państwo da i pracował nie będzie.