Fiskus wkracza do gry – już za kilka dni dane tysięcy Polaków trafią do Krajowej Administracji Skarbowej. Osoby sprzedające produkty lub usługi za pośrednictwem platform takich jak Allegro, OLX, Vinted, Airbnb czy Booking muszą liczyć się z możliwością kontroli. Ci, którzy ukrywali zarobki i unikali podatków, mogą mieć poważne problemy.

Nowe przepisy i obowiązek raportowania – co się zmienia?
Zmiany wynikają z unijnej dyrektywy DAC7, która zobowiązuje platformy internetowe do przekazywania fiskusowi informacji o użytkownikach, którzy w jednym roku dokonali ponad 30 transakcji sprzedaży lub ich łączna wartość przekroczyła 2 tys. euro. Co istotne, do Krajowej Administracji Skarbowej trafią dane nie tylko za 2024 rok, ale również za 2023, ponieważ Polska spóźniła się z wdrożeniem tych przepisów.
Nie oznacza to jednak, że każda osoba, która sprzedawała rzeczy przez internet, zostanie ukarana. Najważniejsza jest zasada – jeśli sprzedawałeś swoje używane przedmioty i nie miałeś zysku, nie masz powodów do obaw. Problemy mogą mieć natomiast ci, którzy prowadzili działalność gospodarczą „na czarno” i unikali obowiązku odprowadzania podatków.
Kogo może zainteresować fiskus?
Według danych OLX, limity transakcji przekracza zaledwie 1% użytkowników. Co ciekawe, aż 95% z nich to osoby prywatne, które oficjalnie nie prowadzą działalności gospodarczej. To właśnie ich sytuacja może zostać dokładniej przeanalizowana przez urząd skarbowy.
Osoby, które traktowały sprzedaż internetową jako sposób na regularny zarobek, ale unikały rejestracji firmy, mogą spotkać się z koniecznością zapłacenia zaległych podatków. Fiskus nie wprowadza żadnych nowych opłat – zmienia się jednak skala kontroli, a szara strefa staje się coraz trudniejsza do ukrycia.
Czy każda sprzedaż oznacza kontrolę?
Przekroczenie progu 30 transakcji lub 2 tys. euro nie oznacza automatycznej kontroli czy nałożenia kary. Kluczowe jest to, co sprzedawaliśmy i czy rzeczywiście osiągnęliśmy zysk. Jeśli ktoś pozbywał się prywatnych rzeczy, które kupił drożej, niż sprzedał, nie ma podstaw do naliczenia podatku.
Natomiast ci, którzy regularnie handlowali nowymi produktami lub oferowali usługi, ale nie zgłosili działalności, mogą spodziewać się wezwania do wyjaśnień. Fiskus uzyska teraz dostęp do pełnych danych sprzedażowych, co oznacza, że osoby ukrywające swoje dochody przed urzędem skarbowym mogą znaleźć się pod lupą.
Nowe przepisy to kolejny krok w stronę uszczelnienia systemu podatkowego. Czy sprawią, że Polacy będą chętniej zgłaszać swoje dochody? Czas pokaże, ale jedno jest pewne – dla tych, którzy do tej pory ignorowali obowiązki podatkowe, nadchodzą trudne czasy.
Źródło: telepolis.pl