Pracowałam na stanowisku projektant mebli... jeden z wielu projektantów bo rotacja pracowników w Krakowie jest ogromna. O co chodzi? O pieniądze przede wszystkim, o brak szacunku dla człowieka, wyzysk, żeby nie użyć innego słowa. Zarobki bardzo słabe, nie tego się spodziewałam po pracy w firmie takiej jak ta. Tak, wiedziałam jaka jest podstawa, ale w innych firmach zawsze się nadganiało prowizją. Oczywiście, Komandor oferuje prowizje od sprzedaży (niecały procent od wartości zamówienia, po odjęciu montażu i po odjęciu jakichś innych składowych, do tego jakieś poziomy ogólnej sprzedaży, czyli prosto mówiąc: zostaje nędzny ochłap). Brak pakietów socjalnych, brak pakietów medycznych, brak karty multisport. Właściwie nic nie było i zakładam, że nadal nic nie ma bo pracownika się nie szanuje. Nawet mikrofalówki nie ma żeby jedzenie sobie zimą odgrzać i coś ciepłego w tej kostnicy zjeść, Na szczęście w salonie obok byli na tyle życzliwy że pozwalali przyjść i odgrzać u nich jedzenie. Denerwowało mnie też kasowanie z systemu nadgodzin. Musieli mieć ładnie w systemie żeby nikt im się do tego nie przyczepił, więc usuwali tam i wpisywali w zeszyt, więc w sumie na koniec miesiąca jeśli się nie notowało to nie wiadomo było ile masz nadgodzin. Dodam, że do nadgodzin liczyło się tylko każde pełne pół godziny, jeśli było 15minut lub 29minut to kasowali, takie nadgodziny szły do kosza, To że do pracy przychodziłam nie raz 15 minut przed czasem nie brane było pod uwagę. Uwaga! Nadgodziny nie są wypłacane, można sobie je tylko odebrać ale problem w tym że nie bardzo jest ku temu okazja. Latem w salonie duszno, śmierdząco i gorąco, dla odmiany zimą zimno. Widzę że rotacja pracownic w salonie nadal spora. Nikt nie będzie (usunięte przez administratora) za parę groszy. A wymagania są. Oprócz prowadzenia salonu, wycen z Internetu, obsługi bieżących klientów, projektowania, współpracy z magazynami, montażystami, pomiarowcami i produkcją, musisz chwytać za szmatę, starego śmierdzącego mopa i czyścić cały wielki salon. Pretensje za kurz w salonie ciągle, szkoda tylko że nie widzą że zwyczajnie na sprzątanie nie ma czasu (dodam że salon w Katowicach ma normalnie sprzątaczkę na etacie, a w Krakowie nie chcieli nawet zatrudnić kogoś raz na miesiąc). Ostatnio zajrzałam do salonu i widzę że meble są zakurzone ale ja dokładnie rozumiem, że ta dziewczyna zwyczajnie nie ma na to czasu. Ciekawe czy dalej każą zabierać pracownicom ubrania z mebli żeby je prać i prasować w domu po godzinach, oczywiście w formie nieodpłatnego wolontariatu. Szkoda, naprawdę szkoda bo bardzo lubię projektować, ale atmosfera w pracy cienka, wyraźnie odczuwa się że Kraków jest "ten gorszy" niż Katowice. W salonie siedzi się z reguły samemu co jest psychicznie przybijające na dłuższą metę i właściwie trochę mało komfortowe, w końcu do salonu może wejść każdy włącznie z pijakiem co mi się kiedyś przytrafiło. I na koniec najsmutniejsze to zarobki, takie że wystarczało na opłatę mieszkania i biedne życie. Wstyd komandorze śląsk. Nigdy więcej nie pozwolę na coś takiego w stosunku do mojej osoby :(
To, to już faktycznie niebezpieczne się zdaje, skoro serio dosłownie każdy może sobie od tak wejść. No i właśnie miałam pytać, czemu tu sprzątaczki nie ma ani nic. Czyli z jakimś ochroniarzem to podobna kwestia? I kwoty jeśli chodzi o kasę to nie podasz?
taka specyfika pracy, że do salonu morze wejść każdy. Od tego w końcu jest. Ale na prawdę pracowało by się bardziej komfortowo gdyby ktoś oprócz ciebie był w salonie. W Katowicach w salonie codziennie jest kilka projektantek, w Krakowie siedzisz samiuteńka jak palec :( W salonach w tym kompleksie takich jak płytki, drzwi, podłogi, meble etc jest to nie do pomyślenia, zawsze siedzą w tych sklepach po 2 osoby. Ochrona jest chyba ogólnie na całym tym obiekcie, ale nigdy nie widziałam żeby ochroniarz robił jakiś obchód. Sprzątaczki nie było i nie będzie. Wychodzą z założenia że ta jedna osoba w salonie ma roić absolutnie WSZYSTKO. Pani prezes i menager bywali tutaj bardzo rzadko i nigdy nie mieli specjalnie zrozumienia dla pracownika. No tak, tak jesteś sama, ale to to i tamto musi być zrobione. Prowizje miesięcznie wychodziły średnio 200zł. Im się naprawdę wydaje że to bardzo dobra prowizja. No niestety nie, praca z klientem jest ciężka a ludzie są coraz bardziej roszczeniowi, mają coraz więcej problemów i stwarzają problemy. W rozrachunku ostatecznym wychodziłam jak koleżanka pracująca w sieci z odzieżą jeśli chodzi o zarobki. Taka różnica że jej po pracy nie chciało się płakać. Ja z czystym sumieniem mogę doradzić żeby pracę tam sobie darować. W końcu taka duża rotacja projektantów i montażystów o czymś nam chyba mówi. Szkoda nerwów.