

Żal mi Was że siedzicie w tych kurnikach dla niepoznaki zwanych "biurami" i mielicie na okrągło jedno i to samo dzień w dzień myśląc że robicie kariery wielki menedżerów. Jeśli jeszcze tego nie wiecie to wasza praca, kariera i ten bangladesz (i wszystkie inne podobne instytucje) są tak samo potrzebne temu miastu jak pijani brytole wymiotujący na chodniki. Najszczersze kondolencje składam i życzę jak najwięcej nagodzin.
Fakt, kiedyś znajomy trafnie nazwał to miejsce "przytulisko". Idealny klimat dla ludzi, którzy chcą bezczelnie korzystać z chorego systemu, albo jeśli komuś w życiu nie poszło. Ta opinia nie ma wam umniejszać, sam jestem tutaj z drugiego powodu, bo pisowski nfz zrobił ze mnie kalekę na przysłowiowym "prostym zabiegu" i musiałem na starość szukać nowego zawodu z pakietem medycznym. W idealnym świecie to miejsce jest kompletnie zbędne, tylko przeżerają zasoby i tworzą inflację, karmiąc propagandę, ale w naszej rzeczywistości dają zajęcie psychopatom na wyższych stanowiskach mającym się za lepszych, mogą się wyżyć w swoim urojonym królestwie w pracy zamiast dręczyć przypadkowych cywili i dzięki nadgodzinom ludzie bez pomysłu na życie nie przesiadują w ciemnych alejkach sycąc patologię. Co inaczej robiliby wszyscy ci magistrzy po pierdologiach jeśli prawdziwa praca jest "be"?
To ta osoba nie ma piątej klepki, skoro wybiera poziom "żabki" ze śmieciową umową niż względnie pewną robotę, nawet jeżeli z początku na podobnym pułapie finansowym. W dodatku porównywanie tak toksycznej roboty jak żabka, gdzie wypłaty niekiedy są loteriami i garb się ugina od rozładowywania palety.... szkoda strzępić ryja. Jak ktoś idzie na A1 to albo ma zerowe doświadczenie zawodowe albo jest świeżo po studiach - ile ma niby taki zarabiać na start, skoro pół roku to de facto inwestycja w pracownika bardziej niż pożytek z niego? Nikt od seniora nie zaczyna, żeby dojść do 20k i szastania wybrednie ofertami pracy to najpierw trzeba sporego trudu i przebąkania paru lat żeby być jakkolwiek atrakcyjnym na rynku pracy. Skończył się rynek pracownika i pora się z tym pogodzić, w przeciwnym razie to większość tych obrażonych A1, A2 i seniorów będzie wiecznie klepać biedę i żyć urojonymi roszczeniami.
Jakie widelki na Officera aplikujac z wewnatrz?
Rownia pochyła. Nepotyzm, absolutny brak profesjonalizmu, nierówne traktowanie. Jak ktos ma ma jakąś inicjawtywe, to lepiej siedziec cicho, bo za chwile bedziesz mial dwa razy wiecej , roboty a na koniec dostaniesz uscisk reki managera, o ile na koniec nie powie Ci ze to sie wpisuje po prostu w Twoje obowiazki. Managerowie oderwani od rzeczywistosci, zamknieci we wlasnych kregach. Premiowani mierni, ale wierni. Glowne inicjatywy firmy to black month, pride, woke, hispanic month, codziennie bijace z monitorów, co jak wiadomo w Polsce jest 'skazane' na sukces' Jak ktos nie chce sobie zmarnowac zdrowia/zycia, to szczerze nie polecam.
Ćoś mnie chyba ominęło. Jestem tu już kilka ładnych lat i za każdym razem jak odstawia się "rekrutacja" to wiadomo kto wygra jeszcze przed rozmowami. Jedni właściwie dostają awans jak się przedstawią i nie pomylą za bardzo nazwiska, inni mają pytania z nie swoich działów, cudze procesy wewnętrzne i zagadnienia z którymi nie mogli mieć styczności, robi się z nich głupków, a na koniec mówi, że przecież nie odpowiadali na pytania. Na officera/managera jak już ktoś pisał najłatwiej wślizgnąć się po wazelinie, bo zwykle nie umieją więcej niż byle A2 i mają mniejsze obowiązki procesowe, za to ogarnianie kilku podpiętych ludzi i biurokracji (spoiler, zwykle nie bardzo się w to angażują), techniczni za to faktycznie coś potrafią i ciągną ten bajzel, ale z tymi bym się nie chciał zamienić.
Nie wiem jak to się stało ale oboje piszecie prawdę. Miałem dwie rekrutacje jedna z a1 na a2 to była merytoryczna rozmowa: co umiem, co zrobić w takiej i takiej sytacji itd. mało ściemy dużo konkretów. Potem po 2 latach miałem rozmowę na SA i myślałem że ktos robi sobie ze mnie jaja. Pytania takie jak: co oznacza jakiś tam skrót? jak obliczysz impakt? itd gdy powiedziałem że od liczenia rzeczy mamy wzory a skrótów nie potrzebujemy bo nic nie wnoszą to myślałem że ktoś mnie tam zje. Zero pytań o moją pracę o to jak coś zrobić tylko jakieś debilne pytania które w większości nie dotyczyły nawet tego co robimy oraz info że jako SA muszę wiedzieć wiecej bo to poważne stanowisko. Rozmowa miała miejsce nieco ponad pół roku temu aktualnie kończe dodatkowe kursy i uciekam z tej firmy szkoda nerwów i czasu.
Zależy na kogo się trafi. Nie raz prowadziłem rozmowy na stanowisko SA (a nawet wyższe) i ludzie, którzy na codzień pracowali w dziale derywatów, nie wiedzieli że do nich zaliczamy opcje... Także kilka pytań "teoretycznych" czy na logikę to naprawdę nic niespotykanego.
Jako kandydat mogę powiedzieć, że rekrutacja odbywa się bardzo nieprofesjonalnie. Po telefonie z działu rekrutacji umówiliśmy się na krótką rozmowę telefoniczną. Rekruter nie zadzwonił w ustalonym terminie. Później odezwał się mailowo z propozycją nowego terminu. Umówiliśmy się po raz drugi na inny dzień i znowu nie zadzwonił. Później zero kontaktu, przeprosin czy informacji dlaczego jednak nie zdecydowano się na rozmowę ze mną. Nieprofesjonalne działanie i wykazanie braku szacunku do kandydata, jak i jego czasu.
Rekrutacja była trzyetapowa, w tym spotkanie w biurze spółki. Po zakończonym procesie rekrutacyjnym brak informacji o wyniku rekrutacji, pomimo skierowanego do rekrutera zapytania. W mojej ocenie to rażący brak profesjonalizmu i szacunku dla kandydatów, ukazuǰący samą organizację i kulturę pracy w niej panującą w bardzo słabym świetle.
Typowe pytania rekrutacyjne
-
Poziom rozmowy:
- Rezultat: Nie dostałem pracy
złożyłam aplikację, w piątek dzwoniła do mnie rekruterka z Indii i rozmawiałyśmy, natomiast nie wysłała mi maila o terminie interview choć w tej rozmowie powiedziała że wyśle mi szczegóły. dziś jest środa, dalej bez żadnego kontaktu ze strony rekruterki, co mam zrobić?
Te maile mogą być rozesłane nawet dwa tygodnie później, ale zwykle są niemal od razu. Jeżeli znasz kogoś z firmy poproś, żeby dopytał w HR jaki jest status, jeżeli składałaś CV z polecenia, będzie to też widział w systemie. Możesz próbować sama, podejść do biura etc. ale raczej Cię oleją. Jeśli bardzo Ci zależy możesz się dobijać, ale uczciwie piszę, że nie warto jeśli tak zrobili, ciesz się wolnością i szansą na wartościowszą pracę.
Nie dzwon na pewno na reecepcje, bo Ci powiedza, ze oni nic nie wiedza. Jesli masz maila z zaproszeniem na pierwsza rozmowe to na niego odpisz. Ogolnie te hinduskie HR to inny swiat, wiec mozliwe, ze nigdy nie dostaniesz odpowiedzi. Caly ten proces rekrutacji jest ponizajacy dla kandydatow.
Jakie widełki aktualnie na officer 420?
To się w praktyce niczym nie różni od zwykłego oficera. Nawet przy awansie na 420 jest brak podwyżki. Management promuje to jako awans, zespół też tak to odbiera. W praktyce osoba promowana na to stanowisko odbiera to z dużym niesmakiem i zażenowaniem. W teorii poszerza to górne widełki, ale tam obecnie bardzo ciężko dotrzeć.
jakie widełki w 2025 na SA? w Opsach
Należy zlikwidować pracę typu kopiuj wklej
Wtedy polowa Stejta pojdzie na bezrobocie, bo nic innego nie potrafia. Specjalisci od finansow xD
Świetna firma. Daje duże możliwości. Ambitni wyjadą zagranicę się rozwijać.
O co moga zapytac na rozmowie na SA Fund Accountant? Na jakie widelki mozna liczyc?
Jak duzo nadgodzin jest. Bo to, ze sa to na pewno. Spytaj sobie o deadliny, bo tam sa deadliny godzinowe. Spytaj o godziny pracy, bo nie ma flexi time. Spytaj sie ile ludzi maja w teamie i ilu im brakuje. Spytaj dlaczego odeszla poprzednia osoba. Spytaj jak mocno IT issues przeszkadzaja im w pracy i w dociagnieciu deadlinow.
W google da się znaleźć plik z przykładowymi pytaniami, ostatecznie wszystko zależy od tego kogo trafisz i jak ich przyciśnie, żeby kogokolwiek przyjąć. Generalnie łatwiej dostać się z zewnątrz niż awansować będąc już pracownikiem, bo kogoś ze stażem zwykle kopią po kątach wiedząc, że i tak nie odejdzie. Jak chcą kogoś z zewnątrz dostaniesz banalne pytania z inwestopedii, jak mają już swojego człowieka na stanowisko, będą drążyć aż znajdą słaby punkt i go wykorzystają - oferta widmo. U nas były takie sytuacje, że mrozili ludziom awansy, a przyjmowali na seniorów ekspertów, których później przez kolejny rok uczyli i poprawiali ci zablokowani A1/A2. To jest cud inżynierii społecznej, że ludzie się jeszcze nie zbuntowali.
Najważniejsze pytanie (obojętne jaki poziom stanowiska): zakres obowiązków i co może dojść za kilka miesięcy. W tej pracy to bardzo ważne, jak tego nie przypilnujesz to za kilka miesięcy obudzisz się z 10 dodatkowymi zadaniami za które nie masz dodatkowej kasy ale już na stałe są do ciebie przypisane. U mnie w zespole zajechali tak jedną osobę, zgadzała się na onbording nowych pracowników kiedy był remote. Potem gdy kazali przychodzic do biura 2-3 dni w tyg to jej kazali przychodzić cały czas bo tu lapka trzeba załatwić tu przypilnować żeby nowy token wyrobił itd. Oczywiście nic na papierze ale miała pogadanki że jak to jej nie ma jak kogoś tam do niej chcieli wysłać. W tej pracy jeżeli pozwolisz wejść sobie na głowe to potem cieżko o normalność.
Fantastyczna ta aktualizacja daasa, nie zapomnę jej nigdy.
To samo co zawsze... Aktualizacja przerosła (po raz kolejny) globalnego giganta którym jest State... Nie rozumiem jak to jest możliwe że firma która uważa się za gracza ze scisłej czołówki nie potrafi ogarnąć tak ważnych spraw. Pierwszy raz może trafić się każdemu ale takie problemy są co pare miesięcy :D
A jeśli chodzi o software engineere to jakie są stawki na start? Wymagają co najmniej 3 lata doświadczenia to pytanie czy opłaca się przechodzić z konkurencji.
Jeśli coś umiesz i chce Ci się inwestować w rozwój - nie warto, stawki są niższe niż w konkurencji, ale wymagania też. Tutaj w IT płacą prawie jak u konkurencji na procesie, za to serio można zaczynać po weekendowym, kursie kodowania, albo jakimś technikum informatycznym, dadzą Ci jakieś proste komendy do klepania, coś tam czasem trzeba sprawdzić i masz spokój, nie zwolnią Cię, bo i tak nie ma ludzi, u nas wysyłali chętnych świeżaków z procesu na jakieś śmieszne kursy, żeby ogarniali podstawy SQL ;-) Jeśli masz ambicje będziesz się nudził, jak chcesz tylko odhaczyć dniówkę i mieć spokój, to zapuścisz korzenie.
Popieram przedmowce. Wymagania nie sa duze, praca nie bedzie ambitna, niewiele sie nauczysz albo raczej nic. Za to bedzie duzo technicznych problemow, bo w SSC ciagle cos nie dziala. Jesli jestes ambitny to nie warto brac tej pracy. Jesli chcesz miec spokoj i odhaczyc zmiane i do domu to spoko. Jesli chodzi o pensje to ponizej rynku. Nawet jesli wynegocjujesz wiecej to w kolejnych latach będziesz dostawal podwyzki ponizej inflacji, wiec szybko wrocisz do poziomu ponizej rynku. Tylko ze wtedy bedzie ciezko zmienic prace, bo te kilka lat w SSC to zmarnowany czas i niewiele sie nauczysz. Podsumowujac, jesli chcesz miec spokoj to warto. Jesli masz ambicje, chcesz sie czegoś nauczyc i dobrze zarabiac to nie warto.
od poczatku jest umowa o pracę? Czy umowa zlecenie? Jak to wygląda dla pracowników którzy nie mają żadnego doswiadczenia
Ze byle (usunięte przez administratora) przychodzi i od razu ma umowe na czas nieokreślony. Po 2 miesiacach sie okazuje, ze taki (usunięte przez administratora) jest jeszcze wiekszym debilem niz zakladano i nie mozna mu nawet umowy wypowiedziec, wiec siedzi taki, az sue zwolni. Potem ktos kto chce pracowac musi sie uzerac z takimi (usunięte przez administratora) co nic nie robia.
Cześć, szukam informacji na temat stanowiska Senior Tax Specialist, czy w State Street jest to poziom A2 czy Senior Associate? Widziałam, że niektórzy piszą, że to A2, ale znalazłam też stare ogłoszenie, gdzie wpisane mieli Senior Associate.
Tak wiem, ale niektórzy co mają stanowiska Senior Tax Specialist na linkedinie mają wpisane SA. Więc jestem ciekawa ile w taxach zarabiają na SA. Podobno nie ma tam dużych stawek dlatego dopytuję.
Haha 9000brutto to wiele? - to aktualna średnia krajowa w 2025 Q1. Miałem na A2 8000 w 2023, także senior associate ma do około 10500 brutto, a SA 450 moze dostac i do 12000brutto.
Ok, ale pytam o Senior Tax Specialist, a tam są podobno słabe stawki. Dlatego dopytuję się ile dają tam na A2, a ile na SA.
The fact is, that there is only one Kingdom Level - a Kingdom Level, just like there's a human kingdom - there's only one Kingdom Level above the human kingdom, and that Kingdom Level made the human kingdom, and designed the planet, designed all of its resources, designed all of its life forms, designed humans, and even designed humans with the potential of leaving the human kingdom in order to go to the Kingdom Level Above Human.
Gdzie najlepiej zglaszac sorawy natry etycznej? Nie chce z teamsow z obawy przed odwetem. Maila ze skrzynki firmowej tez nie
Zglaszalem na speak up line mobbing, przyjeto zgloszenie, ale przez kolejne kilka miesiecy sytuacja sie nie zmienila. Sadze, ze temat zostal zamieciony pod dywan.
a nie macie jakiegos systemu do zgłaszania "sygnałów?" myslalem ze to kazda firma ma wprowadzic i nie ma od tego zadnych ustępstw
Tu jest problem systemowy, bo jeśli taki sygnał zostanie w Polsce, to wszystko zostanie zamiecione pod dywan. Jak pójdzie za granicę, to przecież się nie będą jakąś kolonią zajmować, pójdzie zlecenie "do something with it" czyli punkt pierwszy. W tej firmie zgłaszanie micromanagementu, mobbingu czy nierównego traktowania, to jak malowanie sobie na plecach pstrokatej tarczy strzelniczej.
Kilka faktów o pani VP Barbarze T. z przerośniętym ego, której cały nasz dział ma już dość. Publiczne ośmieszanie pracowników na czacie lub emailach gdzie cały zespół jest w kopii to jej styl zarządzania ludźmi (pracownica została tak zbesztana, bo popełniła literówkę w języku angielskim), pani VP wypytuje też menadżerów zespołów o nazwiska osób, które nie wypełniły ankiet pracowniczych, z założenia anonimowych, żeby potem obniżać oceny roczne. Typowa mikromenadżerka, która szybko awansowała i uderzyła jej sodówka, wieczne pretensje o niewłączoną kamerkę na spotkaniu wewnętrznym i dąsy. Gdy przyjeżdża z Gdańska do biura w Krakowie nikt nie chce się z nią spotkać (nawet przy darmowych drinkach). Pani Barrbara przyjeżdża zreszta nie do pracowników, tylko wykorzystuje firmową kasę na spotkania z chłopakiem Tomaszem S., który jest MD w jej dziale. Niezłe ma więc plecy i dzięki temu czuje się bezkarna.
Stejt w gdansku to sie zwija, zwlaszcza z 8 pietra jak i wyzszych, a ostatnio nawet oddalismy parkingi -1 i -2, takze juz wkrotce przyjdzie pora na kolejne
To samo uważam. Widzę od kilku lat duży regres. Najpierw powolne oddawanie pięter, potem redukcja zatrudnienia, tnięcie kosztów. Bardziej niż rozwój zapowiada się przenoszenie procesów do Indii i dalsza redukcja liczby pracowników.
Wesołych świąt i jeb.... Stejta starą wiadomo co, dobrego jajka
Jakies opinie o departamencie finansów?
poświęć troche czasu na lekture tego forum , odechce Ci sie aplikacji do tego (usunięte przez administratora) Zaoszedzisz sobie troche zdrowia i czasu.
Najlepsze w tej firmie jest to, ze officer ktorego zatrudniaja z zewnatrz nawet nie musi znac sie na procesie ani branzy. Wystarczy, ze przyjdzie, "zarzadza ludzmi" i bedzie poganial roboli, zeby szybciej klikali. To pokazuje czym jest State Street


Często zadawane pytania
-
Jak się pracuje w State Street?
+ -
Jakie są opinie pracowników o pracy w State Street?
+ -
Jak wygląda rekrutacja do firmy State Street?
+