Jak się pracuje w Szmizjerka Sp. z o.o. Warszawa? Zadaj pytanie

Jestem stalą klientka Szmizjerki w Warszawie w Ursusie. Od jakiegoś czasu pracuje tu Starsza Pani, która nie lubi chyba swojej pracy, a tym bardziej klientów. Nigdy wcześniej nie miałam nieprzyjemności ze strony sprzedawczyń w tym sklepie. Któregoś dnia podniosłam z podłogi bluzkę, gdyż leżała na przejściu (nadmieniam, że nie ja ją zrzuciłam). Położyłam ją na wieszakach, po chwili przyszła Pani i powiedziała, że powinnam powiesić rzecz na wieszaku. Wytłumaczyłam, że to nie ja zrzuciłam, jednak podniosłam, żeby po niej nie deptać. Ale Pani stwierdziła, że mimo wszystko powinnam powiesić na wieszaku. Nauczyło mnie to, że teraz nic nie podnoszę z podłogi, jeśli ja tego nie zrzuciłam. Pani chyba jednak mnie zapamiętała, gdyż ostatnio zdarzyło się, że nie odwiesiłam rzeczy na swoje miejsce, tylko powiesiłam gdzie indziej. Nie zrobiłam tego celowo, po prostu nie zapamiętałam gdzie wisiało, Powiesiłam razem z inną sukienką, którą przymierzałam. Pani mnie zrugała. Zaproponowałam, że odwieszę, tylko niech powie mi gdzie, jednak nie pozwoliła. Nie zapamiętałam miejsca z prostego powodu. Ubrania są przewieszane bardzo często na inne wieszaki i w inne miejsce, lub na piętro. Bardzo często. Albo na jednym wieszaku przewieszane przód do tyłu, a tył do przodu, ciągie mieszane, nie rozumiem tego, gdyż stałe miejsce ułatwia szukanie i odwieszanie ubrań - chyba, że taka jest polityka firmy!?. Rozumiem, że odwieszanie rzeczy na miejsce, na pewno ułatwia pracę sprzedawcy i wpływa na wizerunek sklepu. Jednak mam pytanie do Właściciela, czy odwieszanie ubrań na miejsce jest obowiązkiem klienta? Czy sprzedawca, ostentacyjnie, głośno przy klientach ma prawo zwrócić uwagę klientowi, że nie odwiesił? Spotkałam się z takim zachowaniem pierwszy raz, i kiedy widzę przez witrynę Starszą Panią, omijam sklep szerokim łukiem. I w ogóle mam coraz mniejszą chęć odwiedzać ten sklep. Joanna