Pracowałem dla Eltechnic dość krótko. Ale podzielę się kilkoma spostrzeżeniami. Kontakt z biurem bardzo dobry. Warto dokupić sobie większy bagaż (minimum 32kg plus 20kg). Jeśli nie chcecie zbyt dużo zapłacić za jedzenie w NO, zapakujcie się maksymalnie do walizek. Należy opłacić sobie prom z wyspy Valderøya do miejscowości Hareid. Nie wiem czy można odliczyć sobie bilety przy rozliczeniu podatku będąc na skali podatkowej 25%. Kurs BHP za 700k również opłacie sami. Mieszkałem blisko stoczni w Myklebust. Z pewnością warto tutaj przyjechać mając uprawienia DSB. Stocznia zapewnia 54h tygodniowo. Dwie przerwy po 30 minut, kantyna wystarczająca. Możliwość kupienia obiadu za 80 koron. Co do pracy to wszędzie należy spełniać swoje obowiązki. Brygadzista (Zimek) ma ode mnie dużego plusa. Znacznie gorzej poradził sobie Mirek. Stwierdził, że można spokojnie przyciągać kable ,gdy nad głową lecą iskry z szlifierki. Narzędzia , które otrzymacie od firmy nie zawsze ułatwią wam pracę. Weźcie sobie klucz grzechotkę łamany z wymienianymi bitami. Ubrania robocze dobrej jakości. Obowiązkowe okulary i kask na stoczni. Kierownictwo Norweskie(Hareid Group) duży plus za normalnie podejście do elektryków. Warto znać angielski i wsłuchać się w polecenia. W czasie cotygodniowego cleaningu nie mają problemu, żeby wynieść (usunięte przez administratora) z statku. Minusem jest praca tak naprawdę za MINIMALNĄ stawkę dla elektryków w przemyśle ciężkim. Serio?! Praca w hałasie, w dymie spawalniczym i tłoku. Aczkolwiek jest BHPowiec z stoczni, ale to typowy norweski figurant. Sprawdzi tylko czy masz okulary i kask. Trafiłem tutaj na święta. Niestety firma nie da zarobić. Rumuńscy pracownicy PCS normalnie przyszli do pracy. Mocno zdziwił mnie fakt pracujących tutaj elektryków od paru lat za tą samą stawkę. Serio?! W pobliżu sklep Joker (niestety tutaj jest drożej), w soboty zabiorą samochodem do większego sklepu. W tyg. auta brak. Zakwaterowanie wystarczające. Warto wziąć swój router i kabel ethernet. W pokojach raczej czysto. Okolica stoczni otoczona pięknymi górami. Warto wziąć z sobą obuwie trekkingowe. Poleciłbym również zorganizowane sobie (szukaj finn.no) roweru. Naprawdę jest tutaj gdzie jeździć. To przecież piękna Norwegia ;) Siłownia w Gamleskulen GYM za 50k/msc(4km od campów, znajdziesz na FB). Zrobili nam BHP po 10h pracy wykorzystując nasz prywatny czas!! WTF!! Krótko mógłbym stwierdzić, że jest to firma gdzie spokojnie swoje zarobisz i jeśli chcesz dużo się nauczysz. Godzin do wyrobienia jest sporo. Możliwa rotacja według ustaleń. Szkoda tylko, że całościowo wychodzą trochę na januszy biznesu.
Nie wiem czy dobrze zrozumiałam z tym bhp. Zrobili szkolenie po odbyciu 10 godzin pracy czy to szkolenie aż tyle trwało?Xd Bo chciałam spytać ile wam tego prywatnego czasu ostatecznie zabrali ale teraz zwątpiłam. ;p
Zapomniałeś o najważniejszej sprawie,HG/Eltechnic/Hareid przez kruczki prawne nie zapewnia wyżywienia lub diety co jest standardem w innych firmach przez co wynagrodzenie de facto jest dużo niższe. Przy zjeździe z rotacji kupią ci bilet beż bagażu więc jeśli chcesz zabrać dużą walizkę musisz sobie dokupić bagaż co często przewyższa koszt samego biletu. Podobnie z powrotem z domu do Norwegii,musisz sobie dokupić bagaż .A w ogłoszeniach sugerują że transport zapewnia pracodawca.O biletach na autobus i prom do Hareid to wspomniałeś a które niegdyś firmy zwracały. Ale zgodnie z zasadą skubania na każdym kroku pracowników przestali to robić,tylko czekać kiedy przestaną w ogóle kupować bilety na samolot bo kto im zabroni ? Jedyne co jest dobre to w porządku współpracownicy w przeciwieństwie do aroganckiej kadry zarządzającej.
W słowniku kulturalnych ludzi brak słów na określenie tej firmy. Ale po kolei. Pracowałem początkowo w HG a później w El Technik bez mała 7 lat. Wszystko było ok dopóki było zdrowie. Zachorowałem ciężko podczas kontraktu w Norwegii. Nie powiem wówczas firma zachowała się jak najbardziej ok. Przebywałem dłuższy czas na zwolnieniu i po pewnym czasie zaczęły się pytania kiedy pan wraca. Czułem się już w miarę dobrze więc pojechałem. Pierwszy kontrakt po chorobie ok, w trakcie następnego poczułem się gorzej. Dzień w szpitalu, tydzień na zwolnieniu, dopracowałem kontrakt do końca, a że był to prawie koniec roku to wiadomo było że wyjazdu już nie będzie. Miał być po nowym roku. No właśnie miał być. Jednego dnia rozmawiacie przez telefon i słyszycie A, a nazajutrz (dosłownie) w skrzynce znajdujecie B czyli świadectwo pracy. Nie można normalnie powiedzieć o co chodzi? W pewnym sensie to zrozumiałe że pracownik z problemami zdrowotnymi stanowi problem dla firmy. No ale to już trzeba uczciwie przedstawić sprawę. Będąc za granicą nieraz spotykałem się z pytaniami o firmę El Technik. Zawsze uczciwie przedstawiam okoliczności mojego ostatniego kontaktu z tą firmą, a że ludzie dużo gadają... Światek firm wysyłających pracowników na stocznie do Norwegii jest dość mały, wszyscy się tam znają i w większości są w jakiś sposób powiązani. Okazało się po pewnym czasie że wokół mojej osoby wytworzył się (sam?) swego rodzaju czarny pijar. A że są jeszcze uczciwi ludzie to dostałem telefon z informacją o co chodzi. Firma El Technik nader często szuka ludzi więc skoro ogłoszenie pojawia się na publicznych portalach aplikować może każdy w tym i ja, no tak nieco hobbystycznie :)
A ten czarny pijar to sprawka innych pracowników? :) Szkoda, że tak wyszło. A powiedz mi, jak ogólnie praca w firmie? Wynagrodzenie i warunki umowy okej?
Pracowników nie. Warunki nie najgorsze, a wynagrodzenie podobne jak w innych firmach działających w przemyśle stoczniowym na rynku norweskim
Czyli ciężko w takim razie powiedzieć, że firma jest konkurencyjna jeśli o zatrudnienie chodzi? Nie ma tu niczego zachęcającego do podjęcia się pracy?