Ogrom pracy nieporównywalny do ilości pracowników, ludzie idą na L4 albo popracują chwilę i uciekają, wieczne braki kadrowe, wymagania z kosmosu przy 3-4 osobach na zmianie, grafik ciągle się zmienia, brak możliwości zaplanowania czegokolwiek, nie mówiąc o dniach wolnych na życzenie. Notoryczne łamanie wewnętrznych procedur firmy i zasad BHP z powodu tempa pracy/celowego zaniżania strat towaru, brakuje niezbędnego sprzętu. Robi się dosłownie wszystko: od mycia toalet po pomoc fresh expertowi na warzywniaku - nie wiadomo w co ręce włożyć. Szkolenia odbywają się w szatniach albo obskurnych salach, brak możliwości utrwalenia wiedzy. 11 godzin czytania podręczników procedur, BHP i HACCAP a następnego dnia łamanie tychże zasad za przyzwoleniem kierowników i współpracowników. Karze się pracowników za L4 czy nawet jeden dzień absencji brakiem premii za obecność, przez co chorzy pracownicy przychodzą do pracy i zarażają innych, tylko po to, żeby tych pieniędzy nie stracić. Dodatkowo, jak się kierownictwu podpadnie, w odwecie zostaje się przeniesionym na inny sklep albo jest się notorycznie poniżanym/wyśmiewanym. Zawsze jest za mało, za wolno, niewystarczająco. Ciągłe poganianie ludzi jak bydło, krzyki, przekleństwa, kolesiostwo, zastraszanie, (usunięte przez administratora). Jest się wiecznie przemęczonym, po pracy chce się tylko leżeć i odpoczywać, nie ma się siły na cokolwiek innego. Pracownik musi wybebeszać plecak czy torebkę albo pokazywać paragony, nawet jeśli produkt jest ze znakiem innego sklepu. Klient pracownikowi może napluć w twarz albo go zgnoić i nie ponosi za to żadnych konsekwencji. Pracowałam na sklepie wysokoobrotowym w Warszawie. Kierownik, zastępca oraz rejonowa tworzyli koszmarne trio. Pozew zbiorowy, pisma do PIPu i Sanepidu ukróciły rządy kierownika i zastępcy, rejonowa "za karę"została przeniesiona na inny rejon. Ostatni rok pracowałam na BIEKu - nowo powstałych Biedronkach ekspress - są to bardziej magazyny, gdzie klientów nie ma ale mogą oni robić zakupy przez platformę Glovo. Miałam nadzieję, że tutaj kultura pracy będzie inna ale to wciąż Jeronimo- wszelkiej kultury i szacunku dla pracownika brak. Jedna osoba na zmianie, zostaje się do późnych godzin samemu, brak ochrony, do punktu może wejść ktokolwiek z ulicy. W razie napadu czy wypadku nikt ci nie pomoże, jest się ze wszystkim pozostawionym samopas. Przełożeni mają co chwila nowe "wspaniałe" pomysły, podczas akcji promocyjnych, weekendów i świąt często nie ma kiedyś pójść do toalety albo usiąść i zjeść na spokojnie coś ciepłego, a przerwę i tak się odznacza jako wykorzystaną. Ilość obowiązków rośnie a pieniądze stoją w miejscu. Ale najważniejsze są wyniki bo za nie SOM otrzymuje premie, pracownik nic z tego nie ma, mimo, że biega z językiem na brodzie z jednego końca sklepu do drugiego. Kuriozum jest, że przy gorszych wynikach akceptacji/kompletacji zamówień kierownik musi się rejonowemu z tego tłumaczyć. Na chłopski rozum, jak jedna osoba ma robić kilka zamówień na raz, gdzie ilość zamówionych indeksów/sztuk to loteria, nie wiadomo co akurat wpadnie, a w międzyczasie generować nowe zamówienie na sklep, przyjmować dostawę i ją rozkładać, przeprowadzać inwentaryzacje, wypełnić i wysłać tabelki, obkleić gratisy, posprzątać sklep, zadzwonić do klienta, ułożyć nowy layout, zgłosić braki w dostawie itd. Niektórym osobom z wyższych szczebli pasowałoby zejść z piedestału i samemu spróbować takiej pracy, bo z zachowania przełożonych i tego, co mówią można wywnioskować, że nie mają pojęcia jak ta praca wygląda, żyją w swoich bańkach, patrzą przez pryzmat tabelek, cyferek i wykresów, nie dostrzegając za tym stojących ludzi. Pracownicy sami godzą się na takie traktowanie, gdyby solidarnie zgłaszali nieprawidłowości, może coś w tej firmie by się zmieniło, a tak to każdy wylewa swoje żale w internecie albo po kątach z towarzyszami niedoli i nic z tego nie wynika. Mi praca w Biedronce zabrała 2 lata życia -tyle tam wytrzymałam. Obecnie mam zrujnowany kręgosłup, nabawiłam się zaburzeń odżywiania i snu. Może miałam pecha i trafiłam na takie a nie inne sklepy. Podsumowując, firma uważa się za wielką korporację, która daje ogromne możliwości. Nikomu nie polecam pracy w Jeronimo Martins, nie dajcie się nabrać na kolorowe slogany, ładnie brzmiące obietnice, uśmiechniętych aktorów w reklamach dyskontu oraz(usunięte przez administratora) benefitów, na które w większości się nie załapiecie -z Multisporta nie będziecie mieli siły skorzystać. Wyciska się pracowników jak cytryny, eksploatuje poza ich granice. Pieniądze nie wynagradzają wysiłku, chęci i starań włożonych w pracę, nikt was nie doceni, mimo, że dacie z siebie 100%. Premia roczna to kpina za taki ogrom pracy i trudu. Po jakimś czasie jedyne co wam będzie towarzyszyć to poczucie bezsensu wykonywanych zadań, stres i beznadzieja waszej sytuacji. Ta praca jest dla osób bez życia osobistego, hobby, rodziny czy znajomych.
Na jakie benefity można liczyć w Jeronimo Martins?
Atmosfera w miejscu pracy odgrywa kluczową rolę w osiąganiu wyników. Jak wygląda ten aspekt w Jeronimo Martins?
Wg mnie w firmie jest beznadziejna atmosfera, dla mnie to zbitek ludzi z wielkim ego i małymi umiejętnościami, więc jeśli liczysz na kumpelskie relacje, to zdecydowanie ich nie uświadczysz
Pracuję na stanowisku Inspektor ds. Inwestycji. Nie będę się rozpisywał i wylewał żali, postaram się krótko opisać moje odczucia. Godzina 6:00 meldujemy się na sklepie i zaczynamy pracę, o 2:30 pobudka ponieważ firma zrobiła ze mnie szofera dla innych pracowników za darmo. Pracuję w warunkach zaszczurzenia i braku szacunku dla godności człowieka. W domu jestem o 18 ponieważ muszę odwieść resztę (usunięte przez administratora) do domu. Mój przełożyć gardzi ludźmi. W chwili obecnej leczę się na depresję i za niedługo kończę pracę w tym tragi koniczyn (usunięte przez administratora)
A jakie opinie o dziale IT? Konkretnie SAP.
Jak wyglada Assesmemt center w Jeronimo? Jakie sa zadania?
Ogrom pracy nieporównywalny do ilości pracowników, ludzie idą na L4 albo popracują chwilę i uciekają, wieczne braki kadrowe, wymagania z kosmosu przy 3-4 osobach na zmianie, grafik ciągle się zmienia, brak możliwości zaplanowania czegokolwiek, nie mówiąc o dniach wolnych na życzenie. Notoryczne łamanie wewnętrznych procedur firmy i zasad BHP z powodu tempa pracy/celowego zaniżania strat towaru, brakuje niezbędnego sprzętu. Robi się dosłownie wszystko: od mycia toalet po pomoc fresh expertowi na warzywniaku - nie wiadomo w co ręce włożyć. Szkolenia odbywają się w szatniach albo obskurnych salach, brak możliwości utrwalenia wiedzy. 11 godzin czytania podręczników procedur, BHP i HACCAP a następnego dnia łamanie tychże zasad za przyzwoleniem kierowników i współpracowników. Karze się pracowników za L4 czy nawet jeden dzień absencji brakiem premii za obecność, przez co chorzy pracownicy przychodzą do pracy i zarażają innych, tylko po to, żeby tych pieniędzy nie stracić. Dodatkowo, jak się kierownictwu podpadnie, w odwecie zostaje się przeniesionym na inny sklep albo jest się notorycznie poniżanym/wyśmiewanym. Zawsze jest za mało, za wolno, niewystarczająco. Ciągłe poganianie ludzi jak bydło, krzyki, przekleństwa, kolesiostwo, zastraszanie, (usunięte przez administratora). Jest się wiecznie przemęczonym, po pracy chce się tylko leżeć i odpoczywać, nie ma się siły na cokolwiek innego. Pracownik musi wybebeszać plecak czy torebkę albo pokazywać paragony, nawet jeśli produkt jest ze znakiem innego sklepu. Klient pracownikowi może napluć w twarz albo go zgnoić i nie ponosi za to żadnych konsekwencji. Pracowałam na sklepie wysokoobrotowym w Warszawie. Kierownik, zastępca oraz rejonowa tworzyli koszmarne trio. Pozew zbiorowy, pisma do PIPu i Sanepidu ukróciły rządy kierownika i zastępcy, rejonowa "za karę"została przeniesiona na inny rejon. Ostatni rok pracowałam na BIEKu - nowo powstałych Biedronkach ekspress - są to bardziej magazyny, gdzie klientów nie ma ale mogą oni robić zakupy przez platformę Glovo. Miałam nadzieję, że tutaj kultura pracy będzie inna ale to wciąż Jeronimo- wszelkiej kultury i szacunku dla pracownika brak. Jedna osoba na zmianie, zostaje się do późnych godzin samemu, brak ochrony, do punktu może wejść ktokolwiek z ulicy. W razie napadu czy wypadku nikt ci nie pomoże, jest się ze wszystkim pozostawionym samopas. Przełożeni mają co chwila nowe "wspaniałe" pomysły, podczas akcji promocyjnych, weekendów i świąt często nie ma kiedyś pójść do toalety albo usiąść i zjeść na spokojnie coś ciepłego, a przerwę i tak się odznacza jako wykorzystaną. Ilość obowiązków rośnie a pieniądze stoją w miejscu. Ale najważniejsze są wyniki bo za nie SOM otrzymuje premie, pracownik nic z tego nie ma, mimo, że biega z językiem na brodzie z jednego końca sklepu do drugiego. Kuriozum jest, że przy gorszych wynikach akceptacji/kompletacji zamówień kierownik musi się rejonowemu z tego tłumaczyć. Na chłopski rozum, jak jedna osoba ma robić kilka zamówień na raz, gdzie ilość zamówionych indeksów/sztuk to loteria, nie wiadomo co akurat wpadnie, a w międzyczasie generować nowe zamówienie na sklep, przyjmować dostawę i ją rozkładać, przeprowadzać inwentaryzacje, wypełnić i wysłać tabelki, obkleić gratisy, posprzątać sklep, zadzwonić do klienta, ułożyć nowy layout, zgłosić braki w dostawie itd. Niektórym osobom z wyższych szczebli pasowałoby zejść z piedestału i samemu spróbować takiej pracy, bo z zachowania przełożonych i tego, co mówią można wywnioskować, że nie mają pojęcia jak ta praca wygląda, żyją w swoich bańkach, patrzą przez pryzmat tabelek, cyferek i wykresów, nie dostrzegając za tym stojących ludzi. Pracownicy sami godzą się na takie traktowanie, gdyby solidarnie zgłaszali nieprawidłowości, może coś w tej firmie by się zmieniło, a tak to każdy wylewa swoje żale w internecie albo po kątach z towarzyszami niedoli i nic z tego nie wynika. Mi praca w Biedronce zabrała 2 lata życia -tyle tam wytrzymałam. Obecnie mam zrujnowany kręgosłup, nabawiłam się zaburzeń odżywiania i snu. Może miałam pecha i trafiłam na takie a nie inne sklepy. Podsumowując, firma uważa się za wielką korporację, która daje ogromne możliwości. Nikomu nie polecam pracy w Jeronimo Martins, nie dajcie się nabrać na kolorowe slogany, ładnie brzmiące obietnice, uśmiechniętych aktorów w reklamach dyskontu oraz(usunięte przez administratora) benefitów, na które w większości się nie załapiecie -z Multisporta nie będziecie mieli siły skorzystać. Wyciska się pracowników jak cytryny, eksploatuje poza ich granice. Pieniądze nie wynagradzają wysiłku, chęci i starań włożonych w pracę, nikt was nie doceni, mimo, że dacie z siebie 100%. Premia roczna to kpina za taki ogrom pracy i trudu. Po jakimś czasie jedyne co wam będzie towarzyszyć to poczucie bezsensu wykonywanych zadań, stres i beznadzieja waszej sytuacji. Ta praca jest dla osób bez życia osobistego, hobby, rodziny czy znajomych.
(usunięte przez administratora) . Już lepiej iść do (usunięte przez administratora) za najniższą krajową i mieć swój dział do ogarnięcia.A nie ,że ty sprzątasz ,kasujesz ,towarujesz , odbierasz dostawę robisz odpieki itp.
Ponad miesiąc temu przez internet aplikowałem formularz w sprawie pracy w Biedronce (Wrocław, ul. Braniborska) na stanowisko - Pracownik sklepu. Napisałem tam wyraźnie w wiadomości, że "potrzebuję pracy OD ZARAZ". Rekrutacją zajmuje sie firma JERONIMO MARTINS (prawdopodobnie rekruter pracuje w Warszawie albo innym mieście w PL) i tam jakaś osoba decyduje o zatrudnieniu pracownika. Przez telefon powiedziano mi, że otrzymali mój prawidłowo wypełniony formularz i na odpowiedź mam czekać do 30 dni - to jakaś kpina!!! Szkoda, że nie do roku czasu (do 365 dni)!!! Odpowiedź miałem otrzymać na maila. Codziennie wchodzę na swojego maila, przeglądam też spam i niestety nadal nie otrzymałem od nich żadnej odpowiedzi. Na początku lipca rozmawiałem z kierowniczką Biedronki na Braniborskiej we Wrocławiu i ta Pani powiedziała mi, że pilnie potrzebują pracownika do wykładania towaru ze względu na to, że jest początek wakacji, mają bardzo dużo pracy i sie nie wyrabiają. A teraz do rzeczy! Skoro w tej Biedronce pilnie potrzebowali (i nadal potrzebują) pracownika do wykładania towaru i "rekruter" z tego Jeronimo Martins nie odezwał sie do mnie (na maila lub telefonicznie), to bardzo źle świadczy o takiej osobie!!! To szczyt (usunięte przez administratora) bezczelności i arogancji ze strony jakiegoś tam "rekrutera"!!! Dla mnie ten niby "rekruter" to jakiś przygłup tępy, który lekceważy kandydata starającego sie o pracę (tym bardziej, że jest zapotrzebowanie). Taki "rekruter" powinien zostać wywalony z pracy na zbity pysk, bo źle wykonuje swoje obowiązki, ale niestety takie osoby są nietykalne, bo pewnie mają pracę po znajomościach!!! Witamy w polskiej (upośledzonej) rzeczywistości!!!
Rekrutacja to (usunięte przez administratora)i metr mułu, na sklepach brakuje ludzi a ci się w testy bawią. O pracownika ciężko się doprosic pomimo kilku chętnych, którzy mogliby zacząć od zaraz. Większy pożytek byłby gdyby rekrutrer towar wykładał przynajmniej coś pożytecznego.
Brak odpowiedzi po rozmowie, totalny brak szacunku, mimo że obiecana była odpowiedz. Przebieg rozmowy również niezbyt przyjemny empatyczny. Pracownicy biedronki wykazali brakiem wiedzy w podstawowym zakresie.
Kurde, firmy które odpowiadają że "jednak nie dziękuję' to na palcach jednej ręki można policzyć
Czy pracownicy w Jeronimo Martins dogadują się między sobą?
wg mnie tam jest bardzo średni klimat więc jeśli liczysz na przyjaźnie i wyluzowanych ludzi, to raczej nie. Dla mnie ta to klimat urzędu bardziej
Kilka lat spędzonych w centrali Biedronki to wystarczający czas, żeby potwierdzić to, co napisało kilka osób wcześniej - jeden wielki chaos, słaba współpraca między działami, praca po godzinach, ciągłe sprzątanie po poprzednikach i dużo bezsensownych maili. To wszystko można byłoby zrzucić na garb dużej organizacji, ale jednego centrala wyprzeć się nie może. Mowa o mobbingu. Kierownicy to często osoby, które przeszły z operacji (czyli ze sklepów) o dużych brakach merytorycznych i kompetencji miękkich. Wiele rzeczy jest zamiatanych pod dywan, żeby chronić ty*ki pupilków góry. Polityka antymobbingowa? Zawsze możesz sobie popłakać w toalecie, a potem mówić, ze pracujesz dla największego pracodawcy w Polsce ;) Stawki sporo poniżej rynkowych (patrz: nie dotyczy menedżerów wzwyż). Na plus na pewno szeroki pakiet benefitów. Miejsce dobre na start, ale osobom posiadającym już doświadczenie w korpo, może przyjść zderzenie z dziwną rzeczywistością, gdzie baaaardzo trudno o kulturę pracy.
Niestety, ale większość negatywnych rzeczy, o których się tu wspomina, jest bardzo zbieżna z moimi odczuciami. Jeśli znasz swoją wartość, masz doświadczenie i umiejętności, szukasz rozwoju i ambitnych zadań, to niestety - wg mnie nie spodoba Ci się w centrali firmy. W firmie nie ma za wielu procesów, komunikacja między działami bardzo mocno kuleje, masa rzeczy jest robiona na ostatnią chwilę w sposób nieprzemyślany i często nikogo nie interesuje Twoje doświadczenie i umiejętności, bo i tak finalnie liczy się tylko to, co powie góra. Dobrze ktoś tutaj to określił, że "Można to opisać w 3 słowach: chaos, chaos, chaos. Korporacją rządzi 1 człowiek i jego zdanie jest decydujące, wiec to nie jest tak na prawdę korporacja. […] ciągła zmiana planów, choćby kompletnie bezsensowna ale regularnie wszystko wywraca się do góry nogami.” Jasne, w firmie spotkasz masę osób, które pracują tu od wielu lat, ale nierzadko są to osoby, które pracowały zawodowo tylko w tej firmie i nie znają innych procesów, więc ich know-how i wiedza może być dyskusyjna. Dodatkowo, wg mnie ich sprawy z UOKiK i to w jaki sposób działają, również rzuca negatywne światło na tę firmę.
No tak, faktycznie można wyłowić tutaj niektóre dość negatywne opinie. Tu tylko zastanawia mnie to czemu tak z góry oceniasz tych stałych pracowników tutaj, ocena ich kompetencji jest tylko przypuszczeniem z Twojej strony? I z tym UOKiKiem to o co chodzi? wyjaśnisz?
Wiem, jak się pracuje w centrali i jaki poziom reprezentują osoby, które tu pracują od wielu lat. Wiadomo, że to nie twarda zasada i nie dotyczy wszystkich, ale nierzadko widać te znaczące różnice między kimś, kto pracuje tu „od zawsze” a kimś, kto pracował w różnych korporacjach i ma wiedzę.To nie są przypuszczenia, ale własna opinia. Nowe osoby, które dołączają do firmy, ale z doświadczeniem w innych firmach, też zauważają te różnice. Sprawy z UOKiK wystarczy wyszukać w Google - 115 mln złotych kary za praktyki na cenach produktów, ponad 723 mln zł kary za praktyki przy współpracach z dostawcami, teraz wisi widmo 6 mld (!) zł kary za akcje tarczy antyinflacyjnej.
Witam wszystkich. Chciałabym zapytać o pracę w biurze na Dolnej w Warszawie. Jak atmosfera w pracy? W jakich godzinach się pracuje? Czy przełożeni i współpracownicy pomagają we wdrożeniu nowych kolegów i koleżanek? Jak z benefitami i wynagrodzeniem? Jak sama praca? Czy warto iść do Jeronimo, jest szansa na rozwój i awans? Jestem zainteresowana pracą w obszarach związanych z transportem, logistyką i optymalizacją procesową. Jest zapotrzebowanie na takich pracowników?
Omijajcie szerokim łukiem. Kasa na początku może i będzie zadowalająca jednak po chwili orientujesz się jak toksyczne jest to miejsce. O awansie tylko możesz pomarzyć gdy firma woli zatrudniać z zewnątrz niż budować lojalność wśród pracowników i angażować się w ich rozwój. Z wdrożeniem bywa różnie ale zazwyczaj ktoś przez 3 dni pokazuje ci niby podstawy a później musisz poradzić sobie sam. Benefity spoko, masz Medicover, multisport no i 36567 specjalnych social programów z których pewnie i tak nie skorzystasz. Poniżej podaję przykłady z mojego doświadczenia w tej firmie natomiast nie mówię że tak jest we wszystkich działach: zdarzało mi się pracować po 12h, Dyrektor był nieogarnięty i często wpadały chamskie komentarze oraz pokazywał jak mało ogarnia pracę swojego działu. Były przypadki w których ludzi płakali w biurze. Słyszałam jak nowa osoba na danym stanowisku musi być męskiej płci. Jedyne osoby którzy przetrwają więcej niż 3 lata tam to ci którzy są gotowe by schować głowę w piasku i pożegnać się z własnym morałem. Sytuacja Covidova pokazała jak mało JMP szanuje swoich pracowników trzymając ich w biurze zamiast pozwolić na home office. Oczywiście w końcu wysłali część osób na home office bo święte CEO zachorowało na Covid i już chyba do nich dotarło że jednak może warto działać zgodnie z zaleceniami Państwa lol. Jeżeli nie jesteś korpo szczurem, szanujesz własny czas masz choćby odrobinę charakteru i własnych zainteresowań to miejsce NIE jest dla ciebie. To jest zastażona korporacja która uważa że wyłącznie jej zarząd ma mózg a reszta to małpy które do poki im się nie powie co mają robić to do niczego się nie nadają.
Witam :) powiedzcie mi ile zarabia ZWYKLY KASJER ale NA REKE ????? Możecie się wypowiedzieć? Obecnie zarabiam 2350 zł.. Czy są jakieś rzeczy typu : premia na święta, czy dodatek jakikolwiek? Oraz też ważne dla mnie czy pracownicy maja jakieś rabaty ze mogą kupować taniej dla siebie ???? Bardzo proszę o info :)
Byłem na rozmowie rekrutacyjnej do działu rozliczeń. Panie z którymi rozmawiałem nie zrobiły dobrego wrażenia, dwa roboty zmuszone udawać człowieka. Przykro mi że miałem z nimi do czynienia i szkoda mi tej firmy skoro takie osoby są na wysokich stanowiskach.
A co to były za Panie? Jakieś kierowniczki? Możesz coś więcej napisać? Bo napisałeś tylko że nie zrobiły dobrego wrażenia, a to raczej ogóle określenie. Padły jakieś niewygodne pytania czy co?
Biedronki to (usunięte przez administratora) pracować na kogoś z Portugalii żeby się mu żyło dobrze w godz od 5 do 23 a ty szary robotnik zapiepszasz za najniższą krajową
A Ty szary robotnik masz rozum i wolną wolę i nikt Cię do takiej pracy nie zmusza. Rynek jest ogromny, pracy mnóstwo, wystarczy tylko chcieć i odważyć się na zmiany.
Witam wszystkich. Cały czas jednemu z naszego rejonu rejonowemu nie pasuje do wszystkiego się przyczepia oraz obraża pracowników biedronki oraz nie szanuje ich chciał(a) bym aby w tej sprawie coś ktoś zrobił z tym rejonowym Biedronki bo pracownicy nie chcą już wysłuchać od Rejonowego jakiś zażaleń że to nie zrobione i wgl. Jak przyjeżdża to od razu się czepia każdego w Biedronce. Jeśli można będzie to bym prosił(a) aby Kierownik rejonu biedronki był łaskawy dla swoich ludzi z rejonu. A nie traktował ich jakieś popychadło i rzucał się do pracowników . Pozdrawiam..........
Po dziewięciu latach pracy w tej firmie zdecydowałam się na zmianę. Ze stanowiska zastępcy sklepu przeszłam do innej firmy na doradcę klienta. Teraz żałuję, że tak późno to zrobiłam. Jeronimo Martins to najgorszy pracodawca. Szkoda zdrowia i nerwów. Sklepy muszą urobić na wszystkich darmozjadów w garniturkach. Jak zaczynałam to był rejonowy, bhpowiec i ktoś tam z audytu wewnętrznego. Teraz się i tyle namnożyło.....wszyscy samochód, laptop, telefon. Ogromny wyzysk, ciągle mało, ciągle źle. Dwa tiry dziennie rozłożone, za mało. Trzech kasjerów na zmianie to luksus. Jako zks robiłam wszystko, zamówienie inwentaryzacja, obsługa kasy, sprzątanie, rozkładanie towaru. Nikomu nie polecam tego pracodawcy.
Nie polecam. Pomimo tego że osoba jest na L4 kierowniczka ma to w (usunięte przez administratora) i mówi do osoby chorej że ma być bo nie ma ludzi i kij ja to interesuje. Śmiech na sali. Chcecie więcej takich akcji to zapraszam do Jeronimo do Grudziądza.
Często zadawane pytania
-
Jak się pracuje w Jeronimo Martins?
Zobacz opinie na temat firmy Jeronimo Martins tutaj. Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy oraz kandydaci do pracy to 16.
-
Jakie są opinie pracowników o pracy w Jeronimo Martins?
Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy to 10, z czego 0 to opinie pozytywne, 8 to opinie negatywne, a 2 to opinie neutralne. Sprawdź tutaj!