Czy ktoś składał wypowiedzenie krótsze niż miesiąc i jak to przebiegało ?
Co wchodzi w socjal Cukiernia Sowa?
Czy Cukiernia Sowa oferuje wszystkim swoim pracownikom umowę o pracę, czy jednak należy spodziewać się umowy zlecenia?
Dlaczego moja opinia zostala usunięta?
mógłbyś napisać ją jeszcze raz czego dotyczyła? może łamała jakieś zasady strony wieć postaraj sie napiasać ją poprawnie ?
Grzecznie opisałam pracę w tym miejscu. Zero wulgaryzmów i wyzwisk. Nie mam ochoty drugi raz pisać strasznie długiej wypowiedzi. Powiem tylko w skrócie - nie polecam. Współpracownicy - jeśli nie masz tam znajomości to lepiej nie iść. Jest taka grupka, która chętnie wykorzysta kogoś spoza grupki, tzn. jest sporo klientów, to jedna z tej grupki nie może bo sobie kawkę pije z drugą koleżanką (nie ma przerwy), więc musisz w biegu obsługiwać, bo inaczej grymasy i ze strony klientów i menadżerstwo. Menadżerstwo - dramat, tylko jedna z trzech była w porządku, jednak mają swoich ulubieńców i jak nie jesteś tym ulubieńcem to masz dwa razy więcej pracy i uwagi, że to źle, to nie dobrze itp. Szefostwo - pan w porządku, bardzo miły, ale pani to jakiś dramat. Przychodzi, kontroluje, przyczepia się nawet do różowego koloru paznokci, mimo że nie ma tego w umowie (możesz tylko kolor nude, a najlepiej w ogóle nie mieć... gorzej niż w szkole...). Robi "kartkóweczki" nie ze składu ciast, ale z innych spraw, o których nie było się wcześniej poinformowanym. Umowa - ustalone jedno, robione drugie. Po pierwsze umowa zlecenie zrobiona w sposób niezgodny z prawem (ale dużo osób o tym nie wie, bo w większości to studenci, którzy dopiero zaczynają swój świat zawodowy). W umowie jest elastyczny grafik i dostosowanie do studenta, a w rzeczywistości to robią jak chcą. Gdy np. jest za mało dyspozycyjnych na dany dzień to dorzucą też ciebie, mimo że ty nie mogłeś tego dnia i poinformowałeś wcześniej szefostwo (chyba że jesteś ulubieńcem menadżerstwa to wiadomo, że wtedy nie masz takich problemów). Tak samo, gdy np. na uczelni zmienią datę egzaminu właśnie w dzień pracy to SAM musisz znaleźć zastępstwo, a w umowie było że wystarczy poinformować menadżerstwo najpóźniej 2 dni przed tym dniem. Szefostwo ma w nosie, że studiujesz - nie znalazłeś, to trudno, musisz przyjść, najwyżej napiszesz egzamin w drugim terminie. Mam bardzo niemiłe wspomnienia z tej pracy. Byłam wykorzystywana - wiadomo, pierwsza praca to myślałam, że to normalne (i szefostwo z tego korzysta). Nikomu nie polecam!
Okej, no dużo jest tutaj minusów w tym co opisałaś. Skoro praca dla studentów to słabe jest ze trzeba szukać kogoś na zastępstwo kiedy jest to umowa zlecenie. Co do ekipy, to jakoś z tego tekstu wyczytałam ze bardzo dużo osób tam pracuje, a myślałam ze to mała cukiernia. Zdziwiło mnie tez to co napisałaś na temat przerw? Przecież na umowie zleceniu przysługuje 15 minut
Trzy menadżerki i kilkanaście pracownic. Kilka z tej grupki ulubieńców, wytrzymywały długo, ale pozostali pracowali średnio 3 miesiące, po tym rezygnowały. Niektórzy rezygnowali już po miesiącu, inni po 2 tygodniach. Co do umowy z tym szefostwem to jakiś żart. Z uwagi, że to praca głównie dla studentów (rozpoczynających swój świat zawodowy), to dużo osób nie wie jak powinna wyglądać umowa na zlecenie oraz jakie są prawa, przez co szefostwo to wykorzystuje. Co do przerwy to osobiście wiedziałam, że mam 15 minut i nigdy nie kończyłam wcześniej, jednak menadżerstwo próbowało to robić. Tak samo w trakcie przerwy często prosili o "pomoc" np. masz przerwę w socjalce to zdejmuj pudło z wafelkami na górze (co trochę zajmuje bo trzeba było wziąć drabinę, wyciągnąć pudło spośród innych, które łatwo było zrzucić przypadkiem, zejść, podać, posprzątać drabinę).
Brak świadomości ze strony studentów chyba nie powinien być przyczynkiem do tego, żeby szefostwo świadomie w zły sposób to wykorzystywało? :/ To w jaki sposób konstruują te umowy, że jest tak niekorzystnie?
Trzy/cztery strony umowy zlecenie, w której tylko niewielki fragment dotyczył wymagań pracownika. Reszta dotyczyła kar, głowie pieniężnych.
@A potwierdzam, to co napisałaś. Dodam od siebie, żeby nie wierzyć w to, co firma pisze w ofercie pracy: wszystkiego cię nauczymy. Guzik prawda!!! Wszystkiego musisz nauczyć się sama w domu i to w bardzo krótkim czasie. Bo zrobią ci kartkóweczkę jak w szkole.
To wtedy wypad...... A nie daj boże jak masz własne zdanie i śmiesz je wypowiedzieć na głos. Też wypad!
Dokładnie... Za moich czasów na socjalu ciągle wisiało kilka/naście CV i minimum raz w tygodniu rozmowa klasyfikacyjna z kimś nowym.
Taka trochę już firmowa tradycja? Czyli te osoby się dostawały czy właśnie niekoniecznie skoro znowu kolejna rozmowa po tygodniu?
Niektóre osoby nie przychodziły po rozmowie, niektóre przychodziły na 2/3 dni. Po prostu co tydzień/dwa ktoś odchodził, bo miał serdecznie dość.
Aha czyli w ten sposób. No ale to za Twoich czasów to może do teraz zauważyli w czym był błąd i to poprawili? :(
Potwierdzam wszystko co zostało wyżej opisane- tragiczne miejsce jesli chodzi o pracę, nic dziwnego ze ciagle szukaja nowych pracowników, mało kto by tam wytrzymał
Ok, chciałam się upewnić na ile opinia była aktualna po prostu. w parę miesięcy pewnie trudno, żeby cokolwiek się zmieniło?