Wiecie, czy Biat Sp. z o.o. udostępnia laptop i telefon do pracy zdalnej?
Ubawiłem się po pachy. Nie ma. Tak samo jak nie ma żadnego socjalu, grupówek, multisportów, dofinansowania do czegokolwiek. Nic.
W firmie handlowej dla przedstawiciela farmaceutycznego praca zdalna? napiszcie, gdzie tak jest po pandemii - chętnie tam wyślę swoje CV.
Wiele firm miało home office w trakcie pandemii. Naprawdę Panie Tomku chce Pan wiedzieć jakie to firmy? Jeszcze w zeszłym roku były lockdowny, ale tutaj nie było mowy o pracy zdalnej.
Muszę, bo się uduszę. Mimo, iż z firmą rozstałam się w nienajlepszych stosunkach to tu się wypowiem. Firma Biat była jedną z pierwszych, która wprowadziła natymiastowo pracę zdalną. Nie było mowy, żeby narażać swoje życie dla sprzedaży. Pan Tomasz wprowadził nowy system sprzedaży, a nas przedstawicieli nie zwolnił. Owszem sa firmy, które mają system pracy hybrydowy. Jednak ja sama nie umiem sprzedawać na telefon. Dlatego nie zgodzę się, że w firmie Biat mie bylo pracy zdalnej. Była bardzo długo.
Jako osoba która pracowała w chwili zaczynającej sie pandemii potwierdzam informację Bożeny. Jak tylko zostały wprowadzone pierwsze ograniczenia własciciel natychmiast wydal dyspozycję pozostania w domach. Trwalo to kilka miesięcy.
Ech...no to widzę, że w tej kwestii są sprzeczne informacje...a co z tymi benefitami dla pracowników, też nie ma, czy jednak są, tak jak była praca zdalna? Czuje się zmieszana jeśli z jednej strony czytam, że nie ma, a potem się okazuje, że jednak była...
Chciałbym ostrzec wszystkich podejmujących zatrudnienie u tego człowieka. Odpowiedź sobie na kilka pytań: Czy słyszałeś od firmy, że nie malują trawy na zielono? O prowizji bez sufitu? O uczciwości i zaufaniu? Negatywne opinie o tych, którzy już tu nie pracują? Jeśli choć na jedne pytanie odpowiedziałeś tak- nie bądź naiwny jak ja i się tu nie zatrudniaj. Piszę w formie męskiej, ale to nie znaczy, że jestem mężczyzną, ale też tego nie wykluczam. Każdy były pracownik, każdy, nie jednostka miał utrudnione rozstanie. Nie ja, ale każdy. (usunięte przez administratora) Zmienianie rozliczeń w trakcie kwartału, dawanie złudnych nadzieji i MALOWANIE trawy na zielono, która jeszcze nawet nie urosła. A przy tym wielka troska, że jestem cenionym pracownikiem. (usunięte przez administratora) Pytacie o podstawę na start po podwyżce(usunięte przez administratora) ( jednak to nie jest tak kolorowe, bo większą podstawa to większy plan. Wyobraźcie sobie absurd, że (usunięte przez administratora)podwyższa Wam plan, bo ceny paliw idą w zwyż. A kto podwyższy mi pensje, (usunięte przez administratora)mogę sobie kupić co najwyżej wkładki do butów lichej jakości. Następne zdając auto- uważaj, bo albo odejmą Ci z pensji pomimo posiadanej polisy AC albo po prostu ominiesz firmę szerokim łukiem i poszukasz dalej. Reklamację Zawsze są uznawane tylko zawsze płatne, bo to klient popsuł termometr. Nie psuj sobie rynku aptecznego , bo średnia pracy w tej firmie to 4 miesiące a potem albo oni cię zwolnią albo sam się zwolnisz. I w obu przypadkach nie będzie to kulturalne rozstanie. Podałbym maila, ale wiem że góra węszy i straszy prokuraturą. (usunięte przez administratora)
tak, tak.... a świstak siedzi i zawija te sreberka. Boże widzisz a nie grzmisz....
Skoro po 4 miesiach ludzie sami sie zwalniaja, albo firma ich, to jakie tam umowy sa podpisywane? Kwota podstawy mega srednia.. nie ma zadnych benefitow, premii?
Benefity- zero, prowizja jest umówmy się nie do zrobienia. Jako jeden z niewielu robi plan, ale to teren firmy, wiec wiadomo, że robi, chociaż nie w każdym miesiącu. Poza tym prowizja to nie jest tez niewiadomo ile, bo za 200% planu masz powiedzmy drugą wypłatę czy to dużo…? Kwestia tego co komu wystarcza. Co do umów, każdy ma inaczej…. Pierwsza jest na 3mc…Cuda tam się dzieją. Naprawdę. Nikt w firmie z PF nie ma stażu powyżej 1,5 roku NIKT!! To daje do myślenia. Średnia pracy PH byli i tacy, którzy pracowali coś ponad rok z dwóch się jeszcze uchowało(nie pisze o Rzeszowie) a reszta się zwolniła albo nie przedłużyli im umowy.
Na tyle ile wymyśli sobie szef :-) może być na miesiąc, może na 3 zależy jaka będzie miał wizję na Ciebie
Elastycznie widzę... Skoro tak to czy jest jakiś sposób, żeby jakoś dobrze w tę całą wizję się wpasować? Czegoś szczególnego oczekuje?
Dowiedziałem się od znajomej osoby, że przedstawiciele tej firmy niedawno odbyli fajną podróż do Włoch. Jakoś nie idzie mi to w parze z tym, co czytam nie koniecznie dobrego o właścicielu.
Jubiler siedział przy biurku i patrzył w roztargnieniu na ulicę przez witrynę swojego eleganckiego sklepu. Jakaś dziewczynka podeszła do sklepu i przycisnęła nosek do wystawy. Jej oczy w kolorze nieba zabłysły, gdy dostrzegła jeden z wystawionych przedmiotów. Weszła zdecydowanym krokiem i wskazała palcem w kierunku wspaniałego naszyjnika z błękitnych turkusów. — To dla mojej siostry. Może pan ładnie zapakować, bo to na prezent? Właściciel sklepu zmierzył małą klientkę wzrokiem pełnym niedowierzania i zapytał: — Ile masz pieniędzy? Dziewczynka bez zakłopotania, wspinając się na palcach, położyła na ladzie metalowe pudełeczko, otworzyła je i opróżniła. Wyleciał z niego bilecik, garść monet, kilka muszli i kilka figurek. — Wystarczy? – spytała z dumą. — Chcę zrobić prezent dla mojej starszej siostry. Od kiedy nie ma już naszej mamy, ona ją zastępuje i nie ma nawet wolnej chwili dla siebie. Dzisiaj są jej urodziny i jestem pewna, że ten prezent uczyni ją szczęśliwą. Te kamienie mają taki sam kolor, jak jej oczy. Jubiler poszedł na zaplecze sklepu, wyniósł stamtąd wspaniały papier pakunkowy, czerwony i złoty i owinął nim troskliwie szkatułkę. — Weź go – powiedział do dziewczynki. — Nieś ostrożnie. Dziewczynka ruszyła, dumnie trzymając w ręku paczuszkę jak trofeum. Godzinę później weszła do sklepu piękna dziewczyna z czupryną w kolorze miodu i przecudnymi, błękitnymi oczami. Położyła stanowczo na ladzie paczuszkę, którą jubiler z taką starannością pakował i spytała: — Ten naszyjnik został kupiony tutaj? — Tak, panienko. — I ile kosztował? — Ceny wystawione przez mój sklep są poufne: przeznaczone dla klienta i dla mnie. — Ale moja siostra miała zaledwie kilka drobnych. Nie mogłaby nigdy zapłacić za naszyjnik taki, jak ten. Jubiler wziął szkatułkę, zamknął ją wraz z jej zawartością, na nowo starannie zapakował i oddał dziewczynie. — Twoja siostra zapłaciła. Zapłaciła cenę wyższą niż ktokolwiek inny: oddała wszystko, co posiadała.
Pewnego dnia, dawno, dawno temu szedł raz drogą człowiek, a towarzyszył mu jego pies. Człowiek rozkoszował się okolicznymi krajobrazami, gdy nagle dotarło do niego, że przecież nie żyje. Pamiętał, jak umierał, a pies, który truchtał obok niego odszedł już wiele lat temu. Ciekawe, dokąd doprowadzi ich ta droga. Niedługo potem doszli do wysokiej kamiennej ściany otaczającej posesję przylegającą do drogi. Wyglądała, jakby była wykonana z najznakomitszego marmuru. Na szczycie wzniesienia znajdował się wysoki łuk rozświetlony słonecznymi promieniami. Jeśli się dobrze przypatrzeć, można było dojrzeć wrota z masy perłowej zamykające przejście przez łuk, a wiodła tam droga, której blask przypominał czyste złoto. Człowiek z psem zbliżył się do bramy i zauważył obok niej mężczyznę siedzącego za biurkiem. Podszedł zatem jeszcze bliżej i zapytał: — Przepraszam, gdzie ja jestem? — To jest Niebo, proszę pana – odpowiedział urzędnik. — O, to świetnie. Czy znalazłoby się może trochę wody? – spytał człowiek z psem. — Oczywiście proszę pana. Proszę wejść, a ja niezwłocznie poczęstuję pana wodą z lodem. Człowiek zza biurka skinął ręką i wrota zaczęły się otwierać. — Czy mój przyjaciel także może wejść? – spytał podróżnik wskazując na psa. — Przykro mi, ale nie przyjmujemy gości ze zwierzętami. Zamyśliwszy się na chwilę człowiek popatrzył na swojego towarzysza, po czym odwrócił się i ruszył z psem w dalszą drogę. Po pewnym czasie, na szczycie kolejnego wzgórza człowiek z psem dotarł do gospodarstwa z bramą, która sprawiała wrażenie nigdy niezamykanej. Nie było nawet porządnego płotu. Gdy podszedł bliżej, ujrzał człowieka opartego o drzewo i czytającego jakąś książkę. — Przepraszam – zagadnął. — Czy jest tutaj woda? — Tak, oczywiście. Tam jest pompa, wejdź proszę. — A co z moim przyjacielem? – podróżnik wskazał na psa. — Koło pompy powinna stać miska. Weszli przez bramę i rzeczywiście, na podwórku stała staromodna pompa, a obok niej miska. Podróżnik napełnił miskę wodą, najpierw napił się z niej sam, a potem postawił ją psu. Kiedy już zaspokoili pragnienie, podeszli z powrotem do człowieka stojącego pod drzewem. — Jak nazywacie to miejsce? – spytał podróżnik. — To jest Niebo – usłyszał odpowiedź gospodarza. — Trochę to mylące – stwierdził właściciel psa. — Człowiek, którego spotkałem przy bramie poprzedniej posesji twierdził, że tam też jest Niebo. — Masz na myśli to miejsce ze złotą drogą i perłowymi wrotami? Nieeeee. To jest piekło. — Czy nie denerwuje Cię, że oni tak bezczelnie podszywają się pod Was? — Nie. jesteśmy szczęśliwi, że biorą do siebie tych z podróżników, którzy zostawiliby swoich przyjaciół w potrzebie.
Zepsuł się silnik gigantycznego statku i nikt nie potrafił go naprawić. Zaproszono więc inżyniera mechanika z ponad 40-letnim doświadczeniem. Bardzo dokładnie obejrzał silnik i wyjął z torby mały młotek. Potem uderzał młotkiem jakiś niewielki fragment silnika. Wkrótce silnik został uruchomiony. Koniec awarii! Po 7 dniach inżynier powiedział, że koszt naprawy wyniósł 20 000 dolarów. - Co?! - krzyknął właściciel statku. - Prawie niczego nie zrobiłeś! Przekaż nam szczegółowy rachunek z naprawy. Odpowiedź inżyniera była prosta: „Uderzenie młotkiem: 2 dolary. Wiedza, na temat tego, gdzie i w jaki sposób uderzać młotkiem - 19,998 dolarów”. Ważne jest, aby doceniać własną wiedzę i doświadczenie… Bo to wynik wielu lat zmagań, zmartwień, a nawet łez. Jeśli wykonuję jakąś specjalistyczną pracę w 30 minut, to dlatego, że spędziłem 20 lat ucząc się, jak to zrobić w 30 minut. Koszt pracy zawiera w sobie lata, a nie minuty. O ile to możliwe, nigdy nie sprzedawaj swojej pracy tanio. Twój jeden dzień pracy to przecież 1 dzień twojego życia...
Co wchodzi w socjal Biat Sp. z o.o.?
Czasem w dużych firmach jest gorszy niż w małych. Czasem HR tworzy coś dla firmy, a tak naprawdę pod siebie. Tak samo, jak tendencyjne - nie wiadomo po co komu pytanie i po 30 minutach odpowiedź - akurat, przypadkiem :). Bo ktoś w to uwierzy. Jak czytam, że jakaś - całkowicie postronna osoba słyszała od innej zakładam niepracującej już w tej firmie od dawna osoby, że „kiedyś” , nawet czegoś tam nie było - to śmierdzi na odległość. Co to za komentarz w ogóle? Panie Krzysztofie - zadzwonił Pan do kumpeli, bo akurat pamiętał Pan nazwę firmy i że w pracowała właśnie w tej firmie owa Pana kumpela i przypadkiem widząc ten wpis - tak dla dobra narodu - poinformował Pan wszystkich, że czegoś tam firma nie miała. Naprawdę niezły kit. To jest właśnie forum plotkarskie GOWORK. Jeszcze chwila i nikt na poważnie nie będzie traktować wpisów na tym portalu. Pytanie brzmiało: Co wchodzi, a nie co wchodziło. Moim zdaniem wypowiedzieć się może ten, kto obecnie tam pracuje. Kogo obchodzi, co było? A może się zmieniło? A może tak nie było, bo Pana kumpela żart Panu zrobiła? Kto to wie. Naprawdę ktoś musi mieć jakiś interes w tym, aby tworzyć takie problemy. I to osoba postronna ? Że też się chce komuś tworzyć coś takiego.
Miałem zaproszenie na rozmowę u nich ale po zadaniu paru pytań telefonicznie odpuściłem. Firma płaci (usunięte przez administratora) na rękę i obiecuje jakieś premie jako wabik. Ostatni rekrutacja na podlasie była w lipcu 2021 bodajże a kolejna jest teraz w październiku. Powody? Może być ich wiele albo tylko jeden... Jak widać warto poczytać komentarze poniżej...
Ale jest jakaś w ogóle reakcja na takie reklamacje? Ktoś wygrał już jakaś sprawę?
reakcja jest. Zrzucane na przedstawicieli, a jak przychodzi podpisać 3 umowę z pracownikiem to na bruk. Nie polecam firmy. Z klientami w sądzie, pracowników maja za nieuczciwych. Klamstwo tam kłamstwem pogania. W rezultacie klienci rezygnują ze współpracy.
Czemu akurat jak przychodzi podpisać 3 umowę to wyrzucają? Ta trzecia ma jakieś lepsze warunki?
Lepiej jest nie odzywać się wcale i wydać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości. - Mark Twain
Witam. Pensja niska, czyli? Samochody dobre, czyli? Tereny dziewicze? Jak duże? Ile wizyt dziennie. Jak z raportowaniem? Prosiłbym o konkrety, bo jak narazie to niewiele się dowiedziałem. Pozdrawiam i z góry dziękuję za pomoc.
Samochody w większości toyoty hybrydy, tereny normalne. 10 wizyt dziennie. Raportowanie we własnym systemie.
Nie wiem skąd tyle jadu w opiniach.... Nigdy nie spotkałam się z takim szefostwem, z takim zrozumieniem, podejściem do drugiego człowieka, sympatią i mogłabym wymieniać dalej tylko po co? Ludzie tworzą firmę a nie numerek w excelu... Numerki tworzy korpo. Wolę jeść tynk ze ścian niż pracować w korporacji. W Biat czuję, że żyję i wiem po co pracuję. Poza tym wiem w końcu co znaczy mieć czas dla rodziny po pracy, co znaczą wolne weekendy. Co znaczy mieć swoje zdanie, być sobą, być doceniona, być kimś nie tylko jednym z wielu. I za to dziękuję Pani T. i Tobie G. :-) Do dziś szczypię się w rękę, że to nie sen. Mam nadzieję, że się nie obudzę :-) :-) :-)
Wiesz, każdy z nas ma tak naprawdę zupełnie inne wymagania wobec swojego pracodawcy - stąd taka różnorodność, jeśli chodzi o opinie. Ale super, że Ty jesteś zadowolona z pracy w firmie Biat. Chętnie dowiem się czegoś o zarobkach, na jakie można tam liczyć. Czy są one adekwatne do ilości obowiązków?