Nie wolno obwiniać szefostwa, kadry technicznej czy wspólników decyzyjnych w postaci synów czy tam jakichś bliskich doradców, że to wszystko ich wina bo oni specjalnie tam przychodzą, żeby mnie niszczyć, upokorzyć, stłamśić i pastwić się nade mną. Po co zatem tam pracujesz jak tak myślisz? Jesteś masochistą? (usunięte przez administratora)? Otworzył któryś z Was buzię, żeby wyrazić swoje zdanie czy niezadowolenie do szefa czy osób, które powiedzmy coś mogą? Jeśli nie to powinniście milczeć, a jeśli tak to jaka Wam się dzieje krzywda? Jeśli druga strona nie zgadza się z Wami czy robi problemy lub widać, że robi z was durni to rzucam wypowiedzenie i papa. To takie trudne? Trzyma was ktoś? Jeśli tak to, to już jest przestępstwo ale z doświadczenia pracy tam wiem, że szef jeśli chodzi o sprawy papierkowe i "praworządność" to jest on tym punkcie chory co w rzeczywistości pozostawia wiele do życzenia- on by chciał bo widać, że nie chce dla pracowników źle ale nie wie jak się do tego zabrać, no i jest tak jak jest czyli kiepsko. Czyli tak jak wszędzie- z zewnątrz pięknie, w środku tragedia. Synowie no cóż, jeden za biurkiem co wiecznie siedzi to taki pocieszny, niegroźny chłopaczyna, zazwyczaj nie ingeruje mocno w sprawy firmy, ot godziny zrobić i nara. Ogólnie w porządku, nie zauważyłem pracując tam aby ktoś go jakoś mocno nie lubił. Drugi syn, raz w krótkich, raz w długich włosach to taki obsługiwacz operatów (narzędzia, płytki, wiertła etc.) no i coś tam na jednej maszynie czasami podziała, ale dłużej na nogach jak inni operatorzy codziennie nie ustoi dlatego zawsze sobie narai jakiegoś nieszczęśnika do pomocy lub zastąpienia go na jego zgubę. Sądzę, że powinien popracować przy takiej jednej maszynce tak z rok, dwa lata i wymagać od siebie tego czego od innych wymaga. Nie dałby rady już po tygodniu, na pewno. Ma ścisły, analityczny umysł ale tylko na chwilę, po jakimś czasie jest w innym świecie i idzie se posiedzieć do biura wśród swojej rodziny. Niby coś tam na kompie robi, ale nie wiem czy robi czy po prostu idzie se odpocząć- znaczy ja się domyślam ale kwestie zostawiam otwartą. Także taki przynieś, podaj, zrób za mnie, coś tam zrobi na kompie, rysunki czy coś- no taki niby rzeczywiście dość ogarnięty i dokładny ale krótkoterminowo i zbyt lelawy. Trzeci syn to siedział w "Kontroli jakości" i bawił się różnymi śprytnymi przyrządami do sprawdzania detali ze zgodnością z rysunkiem jedząc od czasu do czasu jakieś posiłki co by na kulturystę wyrosnąć, tym się raczej interesował niż jakimiś detalami, dietetyką chyba też. W sumie też spoko, nie miałem z nim problemów. Co do szefa- jeśli chodzi o mnie, nie miałem z nim problemów, kasa na czas, podwyżki były, jak zapowiedział tak zrobił, nie wydzwaniał, nie wypisywał SMSów, nie krzyczał czy coś w tym stylu (zapewne czuł żeby lepiej tego nie robić i miał rację) czasem miał pretensje ale słuszne bo sam sobie na nie zapracowałem zamiast postawić sprawę jasno, widać że mnie szanował ponieważ ja jego też szanowałem, ogólnie nie mogłem narzekać i tak w istocie było. Nocki nie płatne extra to fakt, nadgodziny też, nie mam pretensji, godziłem się na to. Po prostu ta praca mi się znudziła i odszedłem, durne takie stanie przy maszynie tyle godzin, mierzenie, ustawianie maszyny, zmienianie programu, zakładanie detalu i tak w kółko, psychopaci mogą tylko tak pracować dłużej, no offence ale taka prawda. Ludzie dbający o swój układ nerwowy długo tam nie wytrzymają, a i niektórzy z operatorów zapłacą zdrowiem za długą pracę, nerwy, stres, przemęczenie, brak odpoczynku, hałas, smród. Nie liczcie, że będzie inaczej, oj nie. Dlatego żaden z szefostwa jak i rodziny czy wspólników nie pcha się w to, wiedzą co robią. To Wy stracicie zdrowie, oni na pewno stracą go dużo mniej. Był tam też taki Michał (pewnie nadal tam się męczy) co już sporo pracował, brygadzista i on zawsze wyrażał swoje zdanie do szefostwa i nie narzekał aż tak bardzo, nawet w porządku jeśli chodzi o pracę czy organizację pracy, niesamowicie ogarnięty jeśli chodzi o maszyny, po prostu młody fachowiec, wszystko wytoczy, każdy program napisze, cwaniak ale straszny nerwus. Na zdrowie mu to na pewno nie wyjdzie ale nie moja brocha. Chodzi mi o to, że on zawsze trzymał szefostwo krótko i dostawał to co chciał bo robił robotę i w zamian szef nie był mu na pewno dłużny. Dlatego jak se pościelesz tak się wyśpisz, a nie że tylko szefostwo jest wszystkiemu winne, chociaż nie da się ukryć, że jest to banda szaleńców i ten zakład to cyrk. Jednak ja nie narzekałem, tylko po prostu po czasie zdałem sobie sprawę, że marnuje sobie życie, co do szefa nie mam pretensji, a to że jest jaki jest no to cóż, któż jest idealny? I był tam jeszcze taki Tomek, pocieszna chłopczyna, kawaler co może całe życie w robocie przesiedzieć, prawa ręka szefa. W porządku gość byle nie dać mu sobie na głowę wchodzić. Też zajmował się sprawami około produkcyjnymi, ale jego zaangażowanie najwięcej było widać w towarzystwie szefa, nie wiedział w co ręce włożyć. Także tak to było
Pytanie
