O samej firmie nie wiele mogę powiedzieć, bo byłem zwykłym szeregowym pracownikiem butiku, ale chętnie podzielę się swoimi doświadczeniami. Pracowałem jako sprzedawca przez 3 miesiące w ekskluzywnym butiku. Była to moja pierwsza praca zaraz po studiach. Zaskoczyła mnie rozmowa kwalifikacyjna, która pośród wielu innych była bardzo, jakby to powiedzieć - kulturalna. Była to rzeczywiście rozmowa w celu jakiegoś ogólnego poznania człowieka. Był też drugi etap rozmowy, już raczej formalny, prowadzony przez tzw. dyrektora handlowego. Sama praca z jednej strony nie była bardzo wymagająca, bo w sklepie gdzie skarpetki kosztują 100 zł a garnitury nawet do 50 tys, nie ma zbyt wielu klientów. Jednak z drugiej strony kiedy już ktoś przyjdzie to zazwyczaj jest to człowiek, który zna się na rzeczy. Jeśli chcesz mu doradzać w zakupach i coś sprzedać, to musisz na prawdę znać się na rzeczy. Powinieneś wiedzieć dużo o tkaninach, o tym jak się ubierać na różne okazje, jak dobierać pewne rzeczy do typu sylwetki itd. Jeżeli interesujesz się modą to jest to na prawdę świetne miejsce do zapoznania się z elegancją w najwyższym stylu. Natomiast musisz też być gotowy na to, że większość czasu nic się nie robi, a jednak trzeba być w stałej gotowości, bo może ktoś przyjść. Zarobki nie są duże, atmosfera raczej średnia - i to nie bez przyczyny. Niektóre osoby pracowały tam kilka lat, a pensje miały takie jak ja na starcie, raczej żadnych perspektyw na awans, jednak mimo to zostawały tam z próżności. Szanse na awans są ale nie dla wszystkich - ale to każdy wie, czy je ma czy nie. Jeżeli interesuje Cię stała praca, bez większych stresów, jesteś kulturalny i uległy wobec wymysłów dyrektorów to praca jest w porządku, możesz pracować latami. Kwestia wpasowania się w klimat. Ja się nie wpasowałem, już podczas pracy szukałem możliwości robienia czegoś innego, bardziej angażującego i zostałem zwolniony po okresie próbnym bez przyczyny. Dobrze mi to zrobiło, po dwóch tygodniach dostałem lepiej płatną, bardziej satysfakcjonującą pracę. Firma też zachowała się uczciwie, bo pomimo, że zwolniono mnie z dnia na dzień przed końcem umowy, to pensję dostawałem jeszcze do końca umowy. Cóż mogę powiedzieć, nie był to najprzyjemniejszy okres, ale te 2 i pół miesiąca zupełnie zmieniło moje pojęcie o ubieraniu się, modzie i elegancji.
nie mam zbyt wiele do powiedzenia na temat tej prymitywnie działającej firmy. Palcem po wodzie pisana. Sama rozmowa kwalifikacyjna opiera się nie na kompetencjach, a na Twoich wyglądzie. [usunięte przez moderatora], który wziął się dosłownie z lasu, nie ma żadnej wiedzy z zakresu zarządzania ludźmi ani motywowania do pracy. Woli unikać problemów niż je rozwiązywać. Jak się działo źle to potrafił nie pojawiać się w sklepie pół roku ( a w okolicy bywał codziennie!) chodził do swoich "ulubionych" sklepów i tam siedział i pił kawę. Zero wsparcia ze strony Dyrektora. Kurs zarządzania w wykonaniu korespondencyjnym. Prezes niewiele lepszy. Stanowiska obsadzane na zasadzie "lubie" "nie lubie", "ładna" "ładny". Pieniądze wypłacane nie ma czas. Na premie czeka się pół roku, albo i więcej. Żenujący kierownicy którzy nie mają zielonego pojęcia na temat zarządzania, pan z Zegna który awansował z pucybuta lśni jak kryształ w koronie i uważa się za pana placu trzech krzyży, [usunięte przez moderatora] i podlizywanie się do Dyrektora z nadzieją na nie wiadomo co.. Jedyna osoba rokująca to kierowniczka Burberry, ale podobno zapomina o swojej głównej funkcji - być kierownikiem sklepu, a nie tylko przeglądaczek katalogu i testera kawy z ekspresu. Generalnie nie polecam firmy, uważam, że są bardzo nieprofesjonalni, brak szkoleń, bo i kto by je miał przeprowadzić? [usunięte przez moderatora]? Prezesik? uciekajcie, ale pewnie i tak nie muszę nikogo przestrzegać ponieważ firmy idzie na dno. Pracowników należy szanować i o nich dbać, to jest największe dobro firmy, a nie te ciuszki na wieszakach za grube tysiące złotych..