W Fabryka Substancji Zapachowych Pollena-Aroma Sp. z o.o. prowadzona jest rekrutacja na stanowisko Laborant. Brałeś udział w tym procesie i zostałeś zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną? Daj znać, jak według Ciebie wyglądało spotkanie. Informacje, które przekażesz mogą okazać się cenną wskazówką dla osób, które biorą pod uwagę pracę w tym firmie.
Być może Mińsk Mazowiecki brzmi nieco podobnie do nazwy miasta, w którym znajduje się Fabryka Substancji Zapachowych Pollena Aroma Sp. z o.o. ale faktyczną siedzibą firmy jest Nowy Dwór Mazowiecki.
To bardzo przykre, jak jesteś traktowany po macoszemu. Tak właśnie jest w tej firmie. Niby zapach jest ale go niema, Trzeba czekać. Jak już poczekałeś i się doczekałeś , że jest ale taki sam co był wcześniej, to wyślemy próbkę. Po miesiącu oczekiwania ani próbki ani kontaktu długa droga z Nowego Dworu Mazowieckiego do Warszawy. Brak odpowiedzi na e-maile, i już nikt z tobą nie chce rozmawiać. Zastanawiasz się dlaczego? Czy sprawa była za trudna czy jak zwykle nastroje osób, którym się nie chce . To przykre że z prostej sprawy, robi się problem. Do dziś nie rozwiązany. 30 dni. Sprawa dotyczy aromatu skóry licowej.
Była to moja pierwsza praca po studiach. Z perspektywy czasu, choć nie pracowałem tam tylko rok oceniam to miejsce dobrze - przyjazna atmosfera, w większości pomocni współpracownicy, dobrej jakości produkty zarówno aromaty jak i kompozycje (w przypadku tych pierwszych w porównaniu do liderów z tej branży na świecie trochę im brakowało, firma nie specjalizowała się także w profilach wytrawnych, szczególnie mięsnych). W tamtych czasach - kilkanaście lat temu przewagą była także szybsza logistyka i prostsze procedury rejestracji produktów w porównaniu do tych sprowadzanych spoza kraju. Choć plusów było więcej, by ocena była bardziej obiektywna i ciekawsza nie zabraknie też opisu minusów np. niskie pensje dla większości zatrudnionych, brak budżetu na szkolenia zewnętrzne czy trochę za mała dynamika działania przedsiębiorstwa, np. wizytówki i telefon komórkowy dostałem, po tym jak zacząłem już jeździć do klientów. Było niestety kilka osób, które nie zawsze były przyjemne i pomocne np. jedna asystentka działu handlowego, prawdopodobnie nastawiana negatywnie do mnie przez wspólnego przełożonego, ale w porównaniu do jego zachowania i tak była w porządku. Dyrektor ten, jak mi sporo ludzi na bieżąco przekazywało, chodził i opowiadał w całej firmie (skąd miał tyle czasu wolego?) jakieś bzdury na mój temat, że coś niby źle robię albo za mało. Wiem, że się wtedy uczyłem i może jeszcze nie wszystko wychodziło perfekcyjnie, jednak zawsze bardzo się starałem i moja praca w dużym stopniu na początku była pochodną tego co mi zlecono i jak dobrze w jakiś temat mnie wdrożono. Wszyscy mówili, żebym się tym nie przejmował, bo prawie nikt mu nie wierzył i ludzie sami widzieli moje działania i efekty. Nazywany był wielkim plotkarzem (co smutne także odbierany tak przez klientów) i podobno czuł się zagrożony (akurat niesłusznie), co do swojej pozycji, zwłaszcza, że dosyć szybko zacząłem mieć dobre wyniki sprzedaży. Dla mnie jednak przeważnie starał być się względnie miły, jak to fałszywe osoby mają w zwyczaju a czego ja lubię (bo albo się kogoś nie lubi albo nie ... i już). Nauczyłem się także trochę od niego (muszę przyznać, że miał jednak, choć w mniejszości parę pozytywnych kompetencji) i nie oceniam go tylko zupełnie negatywnie. Po moim odejściu z tej firmy zaczął do mnie dzwonić i wypytywać gdzie pracuję i czy na pewno nie oferuję produktów konkurencyjnych do nich (nie było oczywiście żadnego zakazu). Pracowałem wtedy dla firmy dystrybucyjnej i zgodnie z prawdą powiedziałem, że nie ma ich ofercie (doszły za kilka lat). Nie wiem jak to przedstawił dalej do jednego z bardzo podejrzliwych członków zarządu, ale jeszcze tego samego dnia rozpoczęły się telefony z pytaniami o ofertę na aromaty. Recepcjonistka jak usłyszała, że ktoś szuka czegoś do branży spożywczej i przełączyła do mnie, opisując potem charakterystykę głosu rozmówcy, domyśliłem kto to. Jak ja odebrałem, to...w słuchawce nagle cisza. Idąc dalej teorią spiskową osoby dzwoniącej skoro przełączono do mnie, to może jednak te aromaty miałem (jakie to miało znaczenie?), więc zaczęło się przepytywanie paru moich byłych klientów, czy aby na pewno nie kontaktowałem się i czy nie oferowałem aromatów. Z częścią byłem potem w kontakcie w zakresie innych dodatków/surowców i pytali mnie, czy z tymi ludźmi jest na pewno wszystko w porządku. Było to o tyle zabawne, bo obiektywnie patrząc dla dużych firm z branży F&F - dla niektórych potem pracowałem, to ta mała lokalna firma nie była przez nich traktowana jako konkurent (na odwrót już tak) a niektórzy pojedynczy moi klienci (nie tylko międzynarodowi) odbierali więcej niż cały obrót P-A w danej kategorii. Kiedy natomiast ja, już nie pracując w P-A pozwoliłem sobie na jeden względnie neutralny komentarz na ich temat, zaczęli robić z tego mega-aferę, włączając w to wspólnych znajomych - jak śmiałem (hipokryzja?) - można się łatwo domyśleć kto był pełen zawiści (bo mi się udało i się wyrwałem z jego "światka", którego tak wściekle bronił) oraz głodny w poszukiwaniu sensancji, przekręcaniu i podawaniu dalej. Szkoda tylko, że ta „miła osoba, dzieląca się regularnie plotkami rozbudowanymi (w znaczeniu przekłamanymi) często do afer, nie pochwaliła się nigdy jak zareagowała pewnego dnia na lekkie zmieszanie alkoholi podczas imprezy targowej w Mińsku na Białorusi i kto po nim potem musiał sprzątać cały wspólny pokój (firma wzięła dla oszczędności jeden). Gdyby taka sytuacja przydarzyła się mi (na szczęście nigdy tak nie reaguję) lub komukolwiek byłaby to największa sensacja rozgadywana potem przez niego tygodniami, ja ujawniam to po raz pierwszy i to bez szczegółów (bo jak to przeczyta to może coś wreszcie zrozumie...) . Moja dobra ocena wynika z szacunku do większości wartościowych, pomocnych pracowników (nawet jak niektórzy byli wtedy sflustrowani np. niskimi pensjami) i pewnego patriotyzmu (nie ważne, że P-A jest już częścią międzynarodowej organizacji - może dzięki temu się bardziej rozwinie, ale za moich czasów nie była).