Świetny personel, doświadczony i bardzo cierpliwy.
Dobry żart. Tylko mało śmieszny. Doświadczony personel co średnio ma poniżej 30 lat? Kto to pisał? Cierpliwy? Ciekawe kiedy?
W tym momencie jedynym dobrym żartem i równie mało śmiesznym jest komentarz, który Pan bądź Pani napisał/a.. Wystawiając tę opinię odniosłam się do mojej sytuacji. Ja polecam i zdania nie zmienię.
Wszystko ok. Polecam :)
Osobiście nie spotkałem się z jakimś negatywnym nastawieniem. Ja jak i mój pupil zostaliśmy odpowiednio potraktowani. Polecam.
Ceny wcale nie są nie wiadomo jak wygórowane.. Ja swojego psiaka traktuję jak członka rodzinny i nie wyobrażam sobie oszczędzać na leczeniu.
Dziękuję za dobre serce i super opiekę.
Opieka wcale nie była jakoś bardzo kosztowna i właśnie skuteczna. Nie rozumiem czemu poruszany jest temat kosztów, skoro w grę wchodzi życie pupila.
Jest poruszany ponieważ w przy podejściu które jest tam serwowane a zwłaszcza wobec trudniejszych a tym samym bardziej kosztownych przypadków nie sposób o tym nie wspomnieć. Ogólnie im drożej tym gorzej pod tym adresem.
Solidna ekipa, super miejsce, klimatyczne i zadbane. Polecam.
Pracowałem tam kiedyś i było OK. Nie wiem jak teraz ale wtedy było sporo różnych szkoleń wewnętrznych i generalnie można było liczyć na wsparcie i różne konsultacje. Miło to wspominam.
Osobiście spotkałam się z sympatyczną atmosfera i naprawdę szczera chęcią pomocy mojemu pieskowi.
Miejsce godne polecenia. Uratowali mi psa którego inni leczyli tygodniami i było tylko gorzej!
Widzę, że firma szuka aktualnie trychologa :) Czy jakiś pracownik moze wypowiedzieć się o warunkach zatrudnienia? Jest okej? Nie ukrywam, że najbardziej ciekawi mnie kwestia wynagrodzenia :P
Pojechaliśmy z kocim oseskiem który miał problem z oddychaniem lekarka powiedziała że trzeba go ogrzewać i przykładać do matki kotek następnego dnia zdechł za wizytę zapłaciłem 500 PLN
TA KLINIKA ZAMIAST POMAGAĆ TO UŚMIERCAJĄ ZWIERZĘTA JEDNA WIELKA PORAŻKA NIE POLECAM TAM CHODZIĆ LEKARZE TO PRZYGŁUPY NIC NIE POTRAFIĄ
Dokładnie, dlatego trzeba to zgłaszać do Izby Lekarsko-Weterynaryjnej: http://www.gdansk.wiw.gov.pl/skargi-wnioski-petycje Im więcej osób złoży skargę na ten obiekt i konkretnych "lek. wet.", tym większa szansa, że się tym zajmą. Uważam, że nie jako osoby poszkodowane nie możemy być obojętni.
Z tego "forum" wiem, że co najmniej dwie. Nie wiem, ile w rzeczywistości. Wiem natomiast, że sporo osób odpuszcza. Według mnie złożenie skargi i napisanie opinii, to poniekąd nasz moralny obowiązek. Skoro zostaliśmy potraktowani nieetycznie, to dobrze by było chronić inne zwierzęta i ich ludzi. Mnie osobiście boli fakt, że za moje pieniądze szkodzono mojemu zwierzakowi i nie chcę czegoś takiego dla innych.
Jeszcze ani razu nie zawiedliśmy się na waszej klinice i pomocy jaką od was dostaliśmy. Śmiało mogę polecić to miejsce! Serdecznie pozdrawiam wszystkich weterynarzy!
Polecam!
Jako miejsce pracy ze to może i tak. Ale dla klientów to (usunięte przez administratora) Wciąga i wysysa pieniądze na twoją pensję. Ale i tak pewni jesteś podwykonawcą więc sensowniejszym będzie: na opłacenie wystawionej przez ciebie faktury.
Duże zaangażowanie personelu i fachowa pomoc dla naszych zwierząt. Polecam
Lekarze są konkretni, doświadczeni i kulturalni. Polecam!
Polecam :)
Śmiało mogę polecić tą klinikę, bo spełniła moje wszystkie oczekiwania a nawet zagwarantowali mi dużo więcej niż chciałam. Mój psiak miał ostatnio zrobione dokładne badania i przez złe wyniki musiał zostać na dwa dni w przychodni. Byłam spokojna o niego i wiedziałam, ze zapewnicie mu najlepszą opiekę.
Jędrne czego oni mogą zagwarantować więcej to więcej wydatków. A nawet jeszcze więcej wydatków.
To prawda. Zauważyliście, że ostatnio na Google ocenę TKW wystawiła jedna z pracownic obiektu? I to całkiem oficjalnie - M. Caruk. Zgłosiłam ocenę, ale na razie jeszcze nic z tym Google nie zrobił. Na fb oczywiście blokują wszelką możliwość wypowiedzi osobom, które im nie przyklaskują. Polecam zgłaszanie wszelkich przejawów nieetycznego zachowania że strony pracowników TKW do Izby Lekarsko-Weterynaryjnej. Nie można wyrażać zgody na to, by byli panami życia i śmierci i jednocześnie prowadzili obłudną kampanię przeciwko eutanazji na życzenie. Oczywiście, też jestem przeciwna eutanazji na życzenie, z tą jednak różnicą, że włączam w to również eutanazję na życzenie lek. wet. Przypomnę, że dostałam taka ofertę w TKW. Na szczęście zamiast się zgodzić, zabrałam, niemalże na siłę (nie bardzo chcieli wydać), swojego zwierzaka i okazało się, że w TKW był źle leczony. Obecnie ma się dobrze, tylko dzięki temu, że pożegnaliśmy się z A. Koniecko, M. Banaś, A. Kurczewską i całym zespołem tkw.
Ale powiesz dokładnie co pupilowi dolegało, że oni takie coś proponowali? Bo aż ciekawa jestem czy faktycznie to tak okropnie wyglądało. Dobre wyczułaś jednak to wszystko, nic tylko się cieszyć
Miał niedrożność dróg żółciowych, a w TKW dostawał leki przeciwwymiotne, których - jak dowiedziałam się później - nie podaje się przy niedrożności dróg żółciowych. Ponadto zapalenie wątroby. Leki, które dostawał (steryd, metronidazol i opiaty) wywołały atak padaczkowy, który przez A. Konieckę był zainterpretowany jako encefalopatia wątroby, czyli całkowite zniszczenie narządu, w związku z tym zaproponował mi eutanazję i nie chciał wydać zwierzaka do domu (bardzo mocno mi to odradzał, zasłaniając się względami "humanitarnymi"). W momencie wyjścia ze szpitala wskaźniki wątrobowe miał na poziomie 2500 przy normie 107. Po dwóch dniach od odstawienia terapii zaordynowanej przez A. Konieckę i M. Banaś z TKW wskaźniki wątrobowe spadły do 207, bilirubina z 11 na 6. Niestety, ich terapia wywołała także niedoczynność tarczycy i zapalenie trzustki, z czym mieliśmy więcej problemów, ale się udało. A propos zapalenia trzustki - na wynik w szpitalu w TKW czekałam 5 dni! Wtedy mój ukochany zwierzak jeszcze nie miał zapalenia trzustki, ale zastosowane w TKW leki skutecznie je wywołały. Wynik tego samego badania w innej lecznicy mam tego samego dnia co pobranie krwi. Tak długie czekanie na wynik w TKW również jest zaniechaniem z ich strony. Potraktowano nas zwyczajnie nieetycznie za grubą kasę. Wychodzi na to, że wydałam kilka tysięcy za szkodzenie. Ba intensywnej terapii w ich szpitalu pracują osoby młode i niedoświadczone i to oni decydują o życia i śmierci zwierząt za kasę opiekunów, którzy są zwyczajnie oszukiwani. Bo całodobowa opieka też jest bujdą. Po 20 zostaje jeden lekarz, który przyjmuje na dyżurze na dole, a zwierzęta w szpitalu na górze są same.
Firma Trójmiejska Klinika Weterynaryjna Sp. z o.o. poszukiwała jakiś czas temu pracowników na stanowisko Lekarz. Czy jest ktoś, kto otrzymał tę pracę? Czy organizowane są tam szkolenia podnoszące kompetencje?
Rekrutacja ma charakter ciągły. Zostało zatrudnionych dwóch lekarzy, ale w związku z planowanym rozwojem/ rozbudową - wciąż trwa nabór. Lekarze TKW biorą dobrowolny udział w szkoleniach, które odbywają się min. raz w tygodniu.
Serdecznie polecam i wiem, że nie tylko ja chwalę sobie usługi jakie świadczy Trójmiejska Klinika.
Śmiało mogę polecić tą klinikę, bo spełniła moje wszystkie oczekiwania a nawet zagwarantowali mi dużo więcej niż chciałam.
(usunięte przez administratora)
Bardzo dwuznaczna wypowiedź, o co chodzi, w stwierdzeniu omotany klient nie widzi prawdy ? Jakiej prawdy ? Czy możesz wyjaśnić o co chodzi bardzo mnie to zaciekawiło.
To oczywiście nie jest prawda. W całodobowej klinice obowiązują procedury, instrukcje, schemat organizacyjny, zakresy obowiązków itd. Kto tu pracuje, ten wie. A kto rozgoryczony z jakiegoś powodu - pisze, co chce.
Mam rozumieć, że obsługa jest tam do bani? A jak to z tymi lekarzami, czy był kiedyś problem po wizycie u takiego lekarza? Zwierz nie wyzdrowiał, czy zła diagnoza?
Zainteresował mnie ten koniec zmiany, o którym wspomniałeś. Jakiś lekarz kończył zmianę i Cię nie przyjęli? A pilnie potrzebowałeś tej pomocy dla pupila? Czemu od razu bajzel?
Jeśli lekarze otwartym tekstem potrafią przyznać się do tego, że nie czytają kart pacjentów to o czym to świadczy?
Jak zwierzak nie otrzymuje pomocy, bo nie ma zgody na hospitalizację i odchodzi z tego świata w trakcie szukania miejsca gdzie ktoś sprobuje pomóc. Porażka. Jestem lekarzem medycyny internistą z ponad 20 letnim doświadczeniem i takiego braku profesjonalizmu, braku zdolności oceny, co jest w tym momencie najistotniejsze dla pacjenta w ciężkim stanie jeszcze nie spotkałam. Do tego całkowity brak pokory i jakiejkolwiek empatii dla cierpiącej , żywej istoty. Mam 3 psy, miałam 2 koty do wczoraj niestety i bardzo często korzystam z usług weterynarzy, tak koszmarnej wizyty i takiego przedmiotowego traktowania mojego zwierzaka jeszcze nie przeżyłam, pomimo, że wiele moich zwierząt odeszło. Wczorajsza wizyta była jednym z najgorszych przeżyć w moim życiu i bardzo żałuję, że naraziłam mojego zmarłego przyjaciela- 2 godziny po wyjściu z lecznicy na taki koszmar. W mojej ocenie osoba, która nas przyjęła może się nadać tylko do wykonywania sekcji zwłok- bo te bólu nie czują.
Szanowna Pani, pół kliniki słyszało, jak wykrzykiwała Pani wulgaryzmy. Pani wyzwiska słyszeli świadkowie. Nie zapłaciła Pani za badania. Powiedziała Pani, że woli by pacjent zmarł w domu, oby tylko nie zostawiać go na intensywnej terapii. Świadkowie słyszeli, jak przyznaje się, że sama podaje leki swoim zwierzętom... mimo, że nie jest weterynarzem.
Za pewne te pół kliniki nie widziało jak wyglądała obsługa kota w ciężkim stanie. 2 godziny badań nie wiadomo w jakim celu, kot wychłodzony nie podano nawet termoforu, nie podano tlenu, odmówiono podania leku zalecanego przy obrzęku płuc, który stwierdzono. Lekarka na temat sposobu podawania leku opowiadała bzdury- według niej podaje się go we wlewie. Serio?? Około 1ml we wlewie, czy może z płynem w kroplówce, żeby się szybciej udusił. I tak niekompetenta osoba uważała, że mam jej zostawić kota na intensywną terapię. Jak jej nie przyszedł do głowy termofor i podanie tlenu???Kwity pisała pół godziny uniemożliwiając mi uzyskanie pomocy gdzie indziej, zapewne u kogoś bardziej kompetnego. Zamiast pomocy robienie badań nie wiadomo po co, grupa krwi? Przecież pacjent nie dożyje transfuzji nawet jakby była potrzebna. Godzinę przed przyjazdem informowałam, że nie wyrażę zgody na hospitalizację. Powiedziałam również, że jeśli będę musiała to mam kogo poprosić, żeby przyjechał uśpić mojego kota w domu. Badań nie dostałam, ponieważ nie chciałam czekać pół godziny kolejnej, aż szanowana pani to opisze i mi odda. Przyjechał celem uzyskania pomocy- ambulatoryjnie, trzeba było poinformować od razu, że to nie możliwe, to wcale bym nie przyjechała. Wulagaryzmy się nie podobają!!! Serio???A mi ma się podobać odmowa podania leku ratującego życie w przypadku obrzęku płuc. Na temat intensywnej terapii pojęcie mam- myślę, że większe od wielu waszych pracowników. Leki podaję zwykle zgodnie z zaleceniami weterynarza do którego chodzę, a umiejętność robienia zastrzyków posiadłam 25 lat temu. O podaniu tlenu pomyślałby chłop oderwany od pługa- strażak ochotnik po podstawowym szkoleniu. A nie pomyślał lekarz weterynarii. W mojej ocenie wasza klinika to (usunięte przez administratora) i w nie dziura. 2h maltretowania cierpiącego zwierzęcia i nie zrobienie nic, żeby mu ulżyć- termofor, tlen, furosemid, może morfina. Na koniec odmowa podania czegokolwiek... Nie wykonaliście usługi, nie podaliście nic. Wykonaliście diagnostykę nie prowadzącą do jakiejkolwiek próby leczenia. Nie daliście temu kotu cienia szansy na ratunek. Mogliście nas odesłać od razu jak nie wyraziłam zgody na hospitalizację, po to żeby inny lekarz w innej placówce miał okazję udzielić pomocy. Wymuszanie hospitalizacji zwierzaka na kliencie, poprzez taki szantaż jest wyjątkowo skandaliczne. Wulgaryzmy wypowiedziane w rozpaczy są naprawdę łagodną odpowiedzią na takie postępowanie.
Nie jestem zaskoczony. Wydoić pieniędzy tyle ile tylko się da, przeć w tym do samego końca. To typowe tkw. I straszno i smutno. Niskie kompetencje i wysokie mniemanie o sobie a do tego "można złożyć reklamacje". I co mi po tej reklamacji? W zamian za martwego zwierzaka, który niepotrzebnie cierpiał dostanę przeterminowane próbki karmu i talon na te cudowne usługi. I z czym i do czego miałbym przyjść? Do behawiorysty ze sobą?
Rozumiem, bardzo współczuję. Wiem jak to boli. Ja teraz straciłam kota- który nie otrzymał pomocy, półtora roku temu psa- odszedł na raka. Miałam to szczęście, że w stanie terminalnym opiekowała się nim weterynarz, która choć leczy zwykle konie dokładała starań aby mu ulżyć. Na moją prośbę przyjechała do domu i go uśpiła. Zasnął spokojnie przytulony do mnie na łóżku. Kot Salem do ostatniego dnia miał opiekę w domu, prowadzoną przez weterynarza z okolicy. I wiem, że nigdy w takiej sytuacji nie zgodzę się na pozostawienie, dlatego nie polecam ani tkw ani newet . W tej drugiej klinice byłam i gdybym się zgodziła na pozostawienie mojego psa- w ciężkim stanie, nie żył by już- diagnoza była błędna. Minęło 3 lata, ten psiak żyje i ma się dobrze- w sumie zawdzięczam to tylko sobie. Niestety nie każdy albo mało kto jest w stanie ocenić stan zwierzaka czy zrozumieć wyniki badań, stąd zostawianie zwierząt w klinikach potem żal. Na tym żerują. Taka osoba jak ja jest piekielnie niewygodna- za dużo widzi i za dużo wie, typ trudny klient, ciekawe, że nie jest to problem dla młodej wetki z małego miasta, leczy moje zwierzęta a ja ją obdarzam zaufaniem.
Najlepsza jest reklamacja, chyba się trochę pogubili w życiu. To samo im napisałam reklamować ale co…
W momencie przyjęcia pacjent był w stanie ciężkim, zagrażającym życiu z pilnym wskazaniem do hospitalizacji i intensywnej terapii. Z wywiadu zebranego podczas wizyty wynikało, że u pacjenta zdiagnozowano wiele schorzeń: zapalenie trzustki, niewydolność nerek, anemię. Opiekun na wizycie nie posiadał pełnej dokumentacji medycznej. Podczas wizyty zostało wykonane pełne badanie kliniczne, badanie USG GFAST czyli badanie interwencyjne, niepełne badanie krwi (morfologia i oznaczenie jednego parametru biochemicznego), ponieważ opiekunka nie wyraziła zgody na wykonanie pełnego profilu. Według jej oceny, na tamten moment, nie było potrzeby pełnej diagnostyki, podważając tym samym postępowanie diagnostyczne. Opiekunka wyraźnie zażądała podania leku Furosemid. Na podstawie wykonanego badania klinicznego oraz badań dodatkowych nie stwierdzono nieprawidłowości, dla których podanie leku byłoby uzasadnione. W przypadku tego pacjenta zastosowanie tego konkretnego leku byłoby rażącym błędem medycznym. Z tego właśnie powodu poinformowano opiekunkę, że wprowadzenie leku, jakiego Pani wymagała podczas wizyty nie jest możliwe. Lek nie został podany, ponieważ byłby bezpośrednim narażeniem pacjenta na śmierć. Zaproponowano jedyną możliwą drogę postępowania czyli leczenie wielokierunkowe, intensywne, wymagające podania dożylnych leków oraz intensywną płynoterapię dożylną przez całą dobę monitorowaną sprzętem medycznym. Tak jak w medycynie ludzkiej nasi pacjenci wymagają leczenia szpitalnego, a bez niego nie jesteśmy w stanie pacjenta w przebiegu ciężkich chorób uratować. Nigdy nie odmówiono pomocy oraz leczenia w naszej klinice. Opiekunka nie chciała słuchać szczegółowych wyjaśnień postępowania. Odmowę podania żądanego leku przyjęła z agresją, a jej wulgarne wyzwiska słyszało wielu pracowników i klientów kliniki. Warto podkreślić, że opiekunka wykazała się całkowitym brakiem empatii oraz egoizmem. Było dla niej ważniejsze, by kot umierał w jej towarzystwie w domu niż próba ratowania go na intensywnej terapii. Po poinformowaniu, że jeżeli opiekunka nie zamierza wprowadzić możliwego leczenia jest to wskazanie do eutanazji, opiekunka nie ukrywała, że wszystkie jej zwierzęta odeszły same w domu i jeżeli stan zwierzęcia się pogorszy – wezwie lekarza weterynarii, by przeprowadzić eutanazję w domu. Ostatecznie zwierzę zmarło kilka godzin po wizycie, co przyznaje w piśmie reklamacyjnym. Opiekunka leczyła zwierzę samodzielnie w domu (podawanie płynów bez kontroli, podawanie leków dożylnie). Jest to jawne naruszenie kompetencji, a także może być uznawane za pewien stopień znęcania się nad zwierzętami. Większość pacjentów Trójmiejskiej Kliniki Weterynaryjnej otrzymuje potrzebną pomoc podczas wizyty w gabinecie lekarskim. Jednak tak samo jak w przypadku medycyny ludzkiej, pewne stanu wymagają wdrożenia intensywnej terapii w szpitalu. Nie ma możliwości leczenia ich w przychodni podczas standardowej wizyty.
Piszcie sobie co chcecie, ja wam nie wierzę. I. Mniej ludzi będzie wierzyło w wasze superlatywy o sobie tym większa korzyść dla nich i dla ich zwierząt. Może zamiast pisać bzdury w internecie zacząć dobrze pracować? Może zamiast usuwać niepochlebne komentarze wszędzie gdzie tylko wasze macki docierają pracować tak by ich nie było? Pisanie o empatii jest na prawdę niesmaczne w waszym wykonaniu.
Dlaczego w komentarzu nie ustosunkowano się do faktu, że według wywiadu- kot w piątek czyli 2 dni wcześniej miał wykonane badania, których wartości podawałam, a może ich nie zanotowano. Wykonał to weterynarz, leczący kota stale, również podał leki i zalecenia do domu- np lek Bupaq- przygotowany do podania podskórnego co 6 h przeciwbólowo. Iniekcja podskórna nie jest zabiegiem w rozumieniu ustawy o ochronie zwierząt, np właściciele zwierząt z cukrzycą samodzielnie podają w domu insulinę. Proszę wyjaśnić czym się to różni. Kolejna wizyta w gabinecie weterynaryjnym była w sobotę, dzień przed wizytą u was- zresztą były 2 na jednej wykonano usg j. brzusznej, które otrzymaliście mailem, druga w swojego lekarza. Czy to wygląda na samodzielne leczenie kota???? Lekarka podczas wizyty w waszej klinice stwierdziła, że kot ma obrzęk płuc- to jest wskazanie do podania leku furosemid, o którym sama wspominała. Z jakiego powodu nie oznaczno ciśnienia tętniczego krwi, skoro informowałam, że leków na nadciśnienie nie podano 2 dni, ponieważ było za niskie. Temperatura ciała 33 stopnie, ciężki stan pacjenta, obecność płynu w jamie brzusznej - wskazywało na możliwość wstrząsu. Pomiar ciśnienia tętniczego umożliwia w tym przypadku postawienie takiego rozpoznania i ustalenie zasadności podania leków podnoszących ciśnienie i poprawiających przepływ nerkowy- np dopamina w pąpie infuzyjnej. Dlaczego przy stwierdzeniu obrzęku płuc, oraz anemii- co było wiadome już na podstawie wywiadu- nie podano tlenu???Czy on również w waszej ocenie mógłby zabić mojego kota??Dlaczego nie przyniesiono termoforu, żeby ogrzać zwierzę ze znacznie obniżoną temperaturą? Dlaczego lekarka co najmniej połowę wizyty spędziła poza gabinetem gdzie znajdował się jej pacjent w ciężkim stanie?? Decyzję po postępowaniu podejmowała sama, czy może jakiś "sufler" za ścianą co zwierzęcia nie widział na oczy? Hospitalizacji odmówiłam przed przyjazdem ponieważ nie ufam waszej klinice ani żadnej innej żeby zostawić moje zwierzę bez możliwości decydowania o tym co się bada i podaje. Lekarce, której ufam zostawiłam w lecznicy kota 2 dni wcześniej, ponieważ wiem, że zrobi wszystko jak najlepiej dla mojego zwierzęcia. Uznałam, że zabranie kota, celem konsultacji u kogo innego da mu jakąkolwiek szansę. W mojej ocenie kompetencje lekarki, która nas przyjmowała są dramatycznie niskie i na tej podstawie uznałam, że zostawiając jej kota- mam gwarancję, że nie przeżyje. Nie zmierzyła ciśnienia krwi, nie podała tlenu, nie próbowała dogrzać. Jak zaznaczyłam wcześniej- połowę czasu nie było jej w gabinecie. Kiedy po którymś razie wróciła, zajęła się dokumentacją a nie pacjentem w bardzo ciężkim stanie. Moje zwierzęta odchodziły w domu, eutanazji dokonywał weterynarz. Na jakiej podstawie wysnuliście wniosek,że było inaczej. Kot odszedł, zanim zdążyłam uzyskać inną pomoc. W mojej ocenie gdybyście w momencie mojego telefonicznego pytania, które zadałam jadąc- czy pacjent w ciężkim stanie ma szansę na wdrożenie leczenia, jeśli nie wyrażam zgody na hospitalizację- odpowiedzieli, że może nie być takiej opcji, pojechałabym gdzie indziej. Tak straciłam cenny dla niego czas- 90 minut, jazdy 2 h wizyty u was, która nic nie wniosła oraz szukanie pomocy, podczas kiedy wiele lecznic zdążyło zakończyć pracę. Być może by żył. Jakie znaczenie ma wykonanie badań krwi jeśli pacjent nie dożyje wyniku? Zapewne ich cena jest wyższa niż pomiar ciśnienia tętniczego czy podanie tlenu.
Słuszna uwaga, może wreszcie zaczęliby dobierać pracowników na podstawie ich wiedzy, a nie zdolności do naciągania na hospitalizację. Tak zastraszającego braku kompenetcji u lekarza weterynarii jeszcze nie spotkałam. Poza tym musieli by chcieć przede wszystkim udzielić pomocy a nie traktować jako priorytet wykonania mnóstwa badań diagnostycznych, z których nic nie wynika, zwłaszcza jeśli pacjent umiera zanim, ktoś zdąży obejrzeć wyniki.
Proszę o wyjaśnienie w sposób merytoryczny, dlaczego lek Furosemid miał być zabójczy dla mojego kota, w odniesieniu do postawionego przez waszą pracownicę rozpoznania- obrzęk płuc. Uprzejmie proszę o uwzględnienie chrakterystyki leczniczej owego produktu biorąc pod uwagę fakt, że ratowanie życia ma priorytet przed ratowaniem zdrowia. W tym przypadku- śmierć przez uduszenie z powodu obrzęku płuc vs działanie nefrotoksyczne. Proszę również o wyjaśnienie faktu w jaki sposób intensywna płynoterapia miała by pomóc w leczeniu obrzęku płuc, ponieważ w mojej ocenie, doprowadziłaby do zgonu przez uduszenie. Chyba, że rozpoznanie zostało postawione źle przez waszą pracownicę, wówczas należałoby to uwzględnić. Jeśli ktoś to rozpoznanie zweryfikował jako błędne- pytanie kto i w jaki sposób, ponieważ kota badała tylko jedna osoba.
Nie będą nic wyjaśniali bo i po co? Prościej usunąć trochę komentarzy, podnieść sobie ocenę i tak się dalej żyje na Świętokrzyskiej 33A. Usunęli komentarze, do których się odnosisz w sowich, przez co twoje wyglądają na zachwalające tą hehe klinikę. Żenada na poziomie tkw.
Zauważyłam właśnie, że tak robią. Nie będą nic wyjaśniać bo nie potrafią w sposób merytoryczny odpowiedzieć na pytania.
W szpitalu wykańczają zwierzęta, kierują do eutanazji, jeśli nie potrafią wyleczyć i z tego co widzę - niewłaściwa diagnostyki i złe leczenie przydarzyło się nie tylko nam. Składajcie skargi do Inspekcji Wet. Ja tak zrobię.
U nas i zła diagnoza, i później problemy zdrowotne wywołane źle dobranymi lekami przez "lek. wet/" ze szpitala TKW. Po prostu nie podchodzą indywidualnie do pacjenta, podmiotowo, a leci taśmówka (procedury), przez co niektórym (z tego co widzę po opiniach wielu) szkodzą. Gdybym nie odebrała zwierzaka na własne żądanie, to by się skończyło najgorszym, co już mi zresztą proponowali. Potraktowano nas po prostu nieetycznie. Aha, procedury chyba też zabraniają wypisu na żądanie, bo lekarz mi to odradzał wszelkimi sposobami... NIE POLECAM!
Na intensywnej terapii pracują gówniarze, którzy nie mają pojęcia o leczeniu. Niestety, przekonałam się o tym na własnej skórze. Poza tym kłamiecie z tą całodobową opieką... Po wszystkim się okazało, że po 20 jest 1 lekarz, który przyjmuje pacjentów, a w szpitalu nie ma nikogo. Ta placówka powstała po to, by trzepać kasę, nie po to by pomagać zwierzętom i ich opiekunom.
Rozgoryczenie po stracie zwierzaka przyćmiło tej Pani najwyraźniej możliwość racjonalnej oceny sytuacji.
Jeśli pijesz do mnie, to oprawcom z TKW nie udało się zabić mojego zwierzaka, bo na szczęście w odpowiednim momencie go wyciągnęłam. Chociaż nie chcieli mi go oddać. Jeden z (usunięte przez administratora)z mlekiem na brodzie wprost powiedział, że woli go uśpić. Podejrzewam, że procedury zabraniają im wydawania żywych zwierząt... Jeśli chcecie ryzykować życie Waszych zwierząt, bardzo proszę, choć ich szkoda!
Często zadawane pytania
-
Jak się pracuje w Trójmiejska Klinika Weterynaryjna Sp. z o.o.?
Zobacz opinie na temat firmy Trójmiejska Klinika Weterynaryjna Sp. z o.o. tutaj. Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy oraz kandydaci do pracy to 26.
-
Jakie są opinie pracowników o pracy w Trójmiejska Klinika Weterynaryjna Sp. z o.o.?
Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy to 25, z czego 19 to opinie pozytywne, 3 to opinie negatywne, a 3 to opinie neutralne. Sprawdź tutaj!