Fałszywa, kłamliwa i chciwa, tak określiłabym panią kruellę de S. Jak zadasz pytanie to albo nie odpowie, albo będzie dwuznacznie. Wrażenia na pierwszy raz mogą być pozytywne, ale to tak nie jest.
Podczas zatrudniania, już na rozmowie kwalifikacyjnej obiecywana była podwyżka, której potem nawet pracownicy z ok. 2 letnim stażem na oczy nie widzieli.
Uwielbiam pracę z dziećmi, jestem pracowita i sumienna, do każdych prowadzonych zajęć przygotowywałam się w domu. Po przepracowaniu prawie roku w firmie zapytałam o podwyżkę stawki godzinowej, głównie ze względu na inflację i zakres obowiązków. Do zadań pracownika należało: - sprzątanie sali przed i po zajęciach (na co był wyliczony czas i jeśli się w nim nie udało zmieścić to trzeba się było z tego tłumaczyć, mimo faktu zamontowania kamer i pod groźbą niezapłacenia za ten czas), - przynoszenie materiałów do zajęć w skrzyniach, z magazynu (po krętych schodach, na których jedna z koleżanek skręciła kostkę), - prowadzenie zajęć, - opieka nad dziećmi, - rozliczanie rodziców, - szkolenie nowych pracowników "w praktyce", tzn. prowadzenie z nowym pracownikiem pełnowymiarowych zajęć (tłumaczenie wszystkiego i dodatkowa praca) oraz bieganie w ostatniej chwili do żabki po ewentualne brakujące produkty. W praktyce, przychodząc na "cały dzień" do pracy (12h) nie miało się czasu nawet nic zjeść. Szefowa zgodziła się dać mi podwyżkę, nie wspominając o żadnych konkretach czasowych czy finansowych. Poprosiła tylko, żebym przesłała dyspozycyjność na następny miesiąc. Następnie dwa tygodnie później mnie zwolniła, przyznając, że robi to, bo nie zapłaci mi więcej. Był to dla mnie duży cios, ponieważ praca z dziećmi dawała mi radość i spełnienie, a do tego stanowiła źródło dochodu. Poza tym cieszyłam się na upragnioną podwyżkę, a tymczasem szefowa nie zgodziła się nawet na dwutygodniowy okres wypowiedzenia. Po moim zwolnieniu zauważyłam, że zatrudnione zostały nowe osoby, więc doświadczony pracownik z pasją i sercem do dzieci nie jest tam doceniany. Chodzi tylko o to, żeby płacić jak najmniej.
Zapytałam o podwyżkę, szefowa się zgodziła. Dwa tygodnie później zostałam zwolniona
Szefowa na niczym się nie znająca. Jedyne co to na liczeniu kasy i obcinaniu wydatków. Przedmioty ścisle o laboga! No i nie wie jak nazywa się szkło a Ciebie poucza co madz robić. No i te zarobki 10 złotych na godzinę i praca na akarod. Lepiej pójść do pracy do kawiarni a nie uzerac się z dzieciakami rodzicami odwalac brudna robotę po to by szefowa miała kasę na alkohol.
Często zadawane pytania
-
Jak się pracuje w Maly inzynier?
Zobacz opinie na temat firmy Maly inzynier tutaj. Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy oraz kandydaci do pracy to 3.