Atmosfera w firmie urocza. Biuro od razu ustawia cię na właściwym miejscu, czyli beduin lub (usunięte przez administratora) roboczy. W zależności ile liczy twoje IQ, tak indywidualnie do ciebie podchodzą. Oczywiście, preferowane jest najniższe. Zwracasz się do szefa i Pana spedytora per Pan, wymagana jest ogłada i grzeczność w kontaktach. Oczywiście, to wymóg jednostronny. Biuro, niczym reżim minionej epoki uzurpuje sobie prawo do tego, by z elokwencją zmieszać cię z tym, co zalega w amazonowym tojku. Płatne parkingi dla mięczaków. Twardziele z margo pauzują pod krzakiem. A jeśli jednak jesteś mięczakiem, to płacisz z własnej kieszeni. Składki zus nie są płacone ma czas, zatem karty ekuz są towarem extra niedostępnym. Podobno szef twierdzi, że w tych urzędach to biurokracje i specjalnie przeciągają... co innego twierdzą urzędy, zresztą samemu wystarczy się pofatygować, oni mają ustawowy obowiązek terminowy. Tak więc, zanim zaczniesz pracę w tej firmie, zadzwoń do germańskiego szpitala, zapytaj ile kosztuje u nich np. usunięcie wyrostka robaczkowego, żeby dysponować określoną kwotą... bo bez ekuz, to nikt ci nie odda. Kasa na czas, jak 10 wypada w dzień roboczy. A jeśli 10 jest dniem wolnym od pracy, pensję dostaniesz jak już banki będą pracować. Szef nie widzi tu problemów. On ma swoje zmartwienia, wszystko dookoła pada na łopatki, nie ma zamiaru słuchać jeszcze twoich narzekań. Ciesz się, że wogóle dostałeś pensję. O ile nic nie przeskrobałeś. Za swoje błędy płacisz z własnej kasy. Przetarłeś auto? Urwałeś kabel? Spokojnie, zapłacisz. Szef ma prawo robić wszystko, żeby nie dokładać do interesu. Ty dołożysz. Uczciwe, prawda? Płacisz za swoje błędy, czasami innych, ale zwał jak zwał, po co drążyć. A tak całkiem poważnie, czasy mamy niełatwe, wielu musi zmieniać standardy życia bo drożyzna itd. Tylko pan szef ze swym spedytorem którego ego sięga Jowisza, nie będą nic zmieniać. Bo po co, jak ma się beduinów. Ot, cała prawda.
100% prawda, przykra, ale prawda. Szkoda, że przyszły pracownik nie czyta opinii tutaj przed podjęciem pracy. Najgorsze jest to, że spedytorzy ciągna firmę na dno, a szef nie widzi. Kiedyś było inaczej, ale kasa przesłania oczy wszystkim, oprócz kierowców