Obsługa w sklepie Lewiatan na Kaliskiej we Włocławku ma ewidentnie coś z głową (mowa o "Paniach" obsługujących kasy dnia 07.11 włosy czarne i blond). Kolejne bezpodstawne oskarżenia klientów o kradzież, "drogie ekspedientki" powinny zostać gruntownie przeszkolone bo ewidentnie nie wiedzą co im wolno, a czego nie. Otóż bez dowodów nie wolno oskarżyć klienta o kradzież, a widać Panie o tym nie wiedzą, sytuacja z nią 7.11 starsza Pani w trakcie kasowania na kasie ze słodyczami przez czarnulkę zostaje wręcz oskarżona o kradzież bo nie ma paragonu na artykuł który ma w prywatnym wózku (pomijają, że czarnulka nie zna ani kultury, ani praw klienta, bo zaglądać do prywatnych siatek nie wolno), po tym blondynka, która siedziała na kasie obok krzyknęła, że zaraz sprawdzi na monitoringu (tonem jakby księżniczka wiedziała, że starsza babeczka na pewno to ukradła) - czy tak powinna zachowywać się obsługa??? Z mojej praktyki zawodowej doskonale wiem, że bezpodstawnie nie można oskarżać o kradzież, ekspedientki nie mają prawa żądać pokazania co się ma w prywatnych siatkach, mogą jedynie wezwać policję, oczywiście jeśli mają udokumentowane, że dana osoba coś ukradła (co w danym przypadku było bezpodstawne). Nie można najpierw oskarżać, a potem mówić, że się sprawdzi!! Proszę o wyciągnięcie konsekwencji, inaczej sprawa pójdzie jeszcze wyżej
Pytanie
