Zacznę od trzech spraw w najistotniejszych mojej historii: 1. Osoba zatrudniająca mnie na to stanowisko doskonale wiedziała, że nie mam komercyjnego doświadczenia na podobnym stanowisku, 2. Każda osoba w firmie wiedziała, że za maksymalnie 2 lata zamierzam wyjechać do innego kraju aby tam zamieszkać. 3. Została wystosowana przeze mnie prośba na przełomie kwietnia/maja o wystawienie mi referencji ułatwiających mi start w nowym kraju. Ostatniego dnia pracy po zdaniu sprzętu służbowego odbyła sie rozmowa pomiędzy mną a „przewodniczącym” mojego zespołu. Podczas tej rozmowy okazało sie, że przez niespełna półtora roku był*m złym pracownikiem, a moja praca nie warta jest referencji ponieważ „byłyby one złe”. Na pytanie skąd taka decyzja skoro przez niespełna półtora roku moja praca była dobra, o czym świadczą wyniki w systemie, pochwały od współpracowników w postaci ankiet, brak zażaleń ze strony osób którym pomagał*m ani ze strony kierownictwa - zapadła niewytłumaczalna cisza. Dodatkowo poprawy do moich spraw były rzędu 3-5 w skali miesiąca gdy takich spraw rozwiązywał*m około 200 (co jednoznacznie świadczy o dobrej jakości mojej pracy). Osoba która miała przewodniczyć zespołowi nie była w stanie powiedzieć skąd wynikała taka decyzja bo po prostu była ona pokierowana osobistą niechęcią. Warto zaznaczyć, że odnosząc sie do punktu 1 oraz do tego, że istnieje tam stanowisko „lidera” to ta osoba między innymi zarabia na prowadzeniu zespołu, dokształcaniu go oraz wsparciu gdy coś jest nie tak - to oczywiście miało miejsce sporadycznie i działało na zasadzie docinek (najczęściej). Jakim wiec cudem był*m złym pracownikiem i udało mi sie pracować i osiągać dobre wyniki przez cały okres pracy tam? Odpowiedź jest wyżej: to niechęć osobista przełożonego który zdyskredytował mnie i moją prace na forum menadżerskim o czym dowiedział*m sie dopiero gdy oddał*m sprzęt i nie było już możliwości obrony (niezła odwaga). Dlaczego więc gdy od kwietnia/maja prosił*m o referencje to serwowano mi wymówki aż do ostatniego dnia mojej pracy? Wydaje mi się, że dlatego, że przy jawnych oskarżeniach miał*bym statystyki które by mnie wybroniły - a wiadomo łatwiej jest kogoś oczernić gdy ktoś nie ma jak się obrobić. Pomijając kwestie osobiste muszę jeszcze wymienić rzeczy w których firma poległa bądź od których się wymigała: a) rozmowy roczne które miały się odbyć do końca pierwszego kwartału tego roku: nie odbyły się (na ich podstawie miały być wyznaczane podwyżki), b) podwyżki które miały być przyznawane: brak mimo spełnionych wymagań które wyznaczył prezes, c) awanse po roku pracy: brak, d) obietnica platformy szkoleniowej dla wszystkich pracowników działu IT: przyznano jedynie 5 licencji i wszystkie zgarnęli sobie kierownicy (pomijam fakt, że gdy wyszło na jaw, że prawdopodobnie wcale nie będzie licencji to „lider” próbował stłamsić zespół słowami, że taka platforma i kursy są niepotrzebne po czym sam otrzymał jedną z pięciu licencji i szczerze się ucieszył - podwójne standardy), e) jeden z najważniejszych systemów ma tylko jednego dewelopera bo firmie szkoda zatrudnić drugiego, ponieważ program ma być zastąpiony (10 miesięcy już minęło od kiedy ta osoba pracuje sama i jeszcze wiele miesięcy będzie to robić zanim wejdzie „nowy program”). Ogólnie rzecz biorąc kolesiostwo na potęgę. Przełożony który faworyzuje jednych i oczernia drugich, osoba kompletnie nie dająca się na stanowisko które zajmuje - pomijając fakt, że to co robi na codzień mało ma wspólnego z opisem stanowiska które piastuje. Firma cyrkonia - niby ładnie się prezentuje ale w rzeczywistości to niewiele jest warta.
8 marca rano zapłaciłam za kwiaty z dostawą na terenie miasta Kraków. Kwiaty miały być dostarczone do 17:00 8 marca. Już 9 marca, ale nie ma mojego zamówienia, a kurier nie dzwoni. Dzwoniłem dwa razy pod numer (+48) 22 213 04 47, ale nikt nie odbiera telefonu. Dlaczego nikt do mnie nie zadzwonił i nie powiedział o opóźnieniu? Oszukujesz ludzi, powinieneś zostać pozwany. Gdzie jest moje zamówienie? Czy ktoś zna te informacje?