Witajcie. Nie będę używać pseudonimów bo i tak będzie wiadomo kto to pisał a prawdy się nie boję (chociaż to właśnie ona mi zaszkodziła). Pracowałam przez pół roku jako rekruter dla Centrum Rozwiązywania Problemów Społecznych (ta sama siedziba). Przez 6 miesięcy swojej pracy o połowę zwiększyłam liczę pracowników, zlecane rekrutacje realizowałam szybko i skutecznie, poddawałam różne pomysły dojścia do kandydatów, pracowałam po pracy w domu jak i prowadziłam spotkania po pracy na mieście, nawet jak byłam mocno przeziębiona! Na początku wszystko układało się fajnie – miła, przyjazna atmosfera, wszystko zmieniło się w momencie podpisania umowy o pracę. Za najniższą krajową (a mam 4 letnie doświadczenie!) byłam odpowiedzialna za pracę swoją jak i kierowniczek (czy dane osoby przypadną im do gustu i czy sposób wdrożenia przez nie i późniejsza ich współpraca spodoba się kandydatowi) z czym spotkałam się pierwszy raz. Wymagania rosły, wynagrodzenie stało w miejscu a motywacja malała. Opiszę dwie najbardziej irracjonalne sytuacje z jakimi się spotkałam. Zbliżał się koniec pracy, 15:30, podchodzi do mojego boksu koleżanka (lat 40, ja 30), cały dzień przy komputerze, wstałam by się rozprostować. Rozmawiałyśmy o badaniach, które miałam zrobić a ona już je zrobiła i o tym co będziemy gotować na obiad. Nie minęło 5 minut, podszedł do nas szef i powiedział, żebyśmy poszły rozmawiać przy wc bo to wygląda tak jakbyśmy wszystkich obgadywały… tak, bo mamy po 15 lat… Druga sytuacja: dostałam polecenie rekrutacji, jeszcze w tym samym dniu znalazłam osobę do pracy, wszystko było ustalone, pani zapewniona, że ma pracę. W przeddzień rozpoczęcia przez nią pracy szef się wycofał i kazał mi odwołać panią bo okazało się, że sam sobie kogoś znalazł… Musiałam tłumaczyć się tej pani i stałam się przez to w jej oczach mało wiarygodna… Jedyne co usłyszałam od prezesa to to, że w firmie jest jak w kalejdoskopie o czym przekonałam się na własnej skórze. W jeden dzień planowaliśmy rekrutacje na pół roku w przód, na drugi dzień, po 8 godzinach umawiania spotkań zostałam zwolniona bo ktoś prezesowi doniósł (jak się okazuje pracują tam KONFIDENCI) „za niepochlebne opinie o firmie” (dotyczyło to sytuacji, którą wyżej opisałam, moje przeprosiny za tą sytuacje słyszało całe biuro, mocno mnie zdenerwowało takie pogrywanie i później wszyscy o tym mówili) i „że przeze mnie ludziom nie chce się pracować i sprzedawać (nie chce im się bo wiedzą, że i tak ich wysiłki ponad podstawowy próg nie zostaną docenione finansowo). Ja osobiście czuję się jakbym dostała obuchem w głowę biorąc pod uwagę mój wysiłek a kwotę za którą pracowałam i to w jaki sposób zostałam na koniec potraktowana. „Zwalniam cię, dam ci pudło, spakuj swoje rzeczy…” Bez możliwości odparcia zarzutów jakie mi postawiono… Idąc takim tokiem rozumowania to powinni wylecieć wszyscy pracownicy prócz konfidentów bo każdy narzeka…
Opinie o Centrum Rozwiazywania Problemow Spolecznych w Kraków
Poniżej zobaczysz opinie byłych i aktualnych pracowników o pracodawcy Centrum Rozwiazywania Problemow Spolecznych. Zobaczysz tutaj też opinie kandydatów do pracy w firmie Centrum Rozwiazywania Problemow Spolecznych na temat rozmowy kwalifikacyjnej.