Jedna z osób twierdzi, że kilka lat temu ludzie zwalniani byli z błahych powodów. Czy wciąż tak jest? Zdaje się że nie jest tak prosto kogoś ot tak zwolnić, jak ma umowę o pracę.
Ty naprawdę sądzisz, że tam ludzie mają umowę o pracę? Jednostki. Reszta zasuwa na zleceniu. Mnie też podziękowano z dnia na dzień ze śmiesznego powodu. Punkt już nie istnieje, no ale to oczywiście nie była wina tego, że klientów jak na lekarstwo, tylko personelu :) Ja pracowałam trochę ponad trzy miesiące, punkt działał w okresie mojego zatrudnienia ponad rok i nie zamknął się bynajmniej z zyskiem.
Jedna z osób twierdzi, że kilka lat temu ludzie zwalniani byli z błahych powodów. Czy wciąż tak jest? Zdaje się że nie jest tak prosto kogoś ot tak zwolnić, jak ma umowę o pracę.
Ty naprawdę sądzisz, że tam ludzie mają umowę o pracę? Jednostki. Reszta zasuwa na zleceniu. Mnie też podziękowano z dnia na dzień ze śmiesznego powodu. Punkt już nie istnieje, no ale to oczywiście nie była wina tego, że klientów jak na lekarstwo, tylko personelu :) Ja pracowałam trochę ponad trzy miesiące, punkt działał w okresie mojego zatrudnienia ponad rok i nie zamknął się bynajmniej z zyskiem.
U mnie to była kierownik punktu. Tylko ona. Ja i dziewczyna przychodząca na weekendy miałyśmy zlecenie. Z tego, co mi wiadomo w pozostałych lokalizacjach było tak samo.
firma z tego co widze ma wiecej oddzialow w warszawie, skoro twoj punkt byl likwidowany nie moglas przeniesc sie do innego ? firma tego nie zaproponowała wogole?
Nie zostałam zwolniona z powodu likwidacji punktu, nigdzie tego nie napisałam. Ten konkretny lokal został zamknięty podczas pandemii, gdzie jak powyżej napisałam, już wcześniej był nierentowny. Ja zakończyłam współpracę około roku przed covidem. Po umowie na trzy miesiące, dostałam kolejną na kwartał, mimo że na rozmowie kwalifikacyjnej była mowa o rocznej. Jak próbowałam wyjaśnić sprawę, okazało się, że na moje miejsce była szkolona inna osoba. Ja za to usłyszałam przy wypowiedzeniu, że "jestem zbyt poważna i za mało się uśmiecham".
A to wiem, widziałam tę opinię sprzed lat... Czyli nikt poważny się nie dostanie? A to szkolenie, o którym piszesz to tylko jakieś wdrażające czy na tym też tak mocno się skupiają jak na samej wstępnej selekcji? jak wygląda?
Cześć pracowników bardzo negatywnie wyrażała się o pracy w firmie Batida. Niestety najnowsza opinia na forum jest z 2019 roku, czyli została napisana dosyć dawno. Mam nadzieję, że dowiem się czegoś nowego o firmie. Czy warunki poprawiły się od tego czasu?
Lepiej iść do pracy do marketu na kasę niż pracowac w tej psychozie. W całej swojej karierze nie spotkała mnie taka dwulicowość ze strony współPPracowników i KaPust.
Pracowałam tam kilka lat temu ale widzę, że nic się nie zmienia, pani prezes rządzi niepodzielnie. Kiedyś ta pani najstarsza z R powiedziała o mojej koleżance, że zaszła w ciąże bo jej się nie chce pracować (przy niej oczywiście) a ludzie zwalniani byli z błahych powodów mimo że pracowali na 100%, oficjalnie ze względu na redukcję zatrudnienia ale zaraz potem dawali ogłoszenie o pracę. Jedna rzecz którą pamiętam dokładnie to wymiana kas ponoć na niefiskalne zawsze w piątek przed sobotą i dużym utargiem.
A jak może wyglądać powrót do normalnej pracy, jak sadzicie?


Ile można zarobić? Jak z napiwkami?
W 2019 stawka jaką miałam to 14 netto. Z napiwkami w moim punkcie było słabo, bo większość ludzi płaciło przy kasie, nie było typowej obsługi kelnerskiej - nawet nie mieliśmy płatników. Czyli dostawałeś tyle, ile ci ludzie wrzucili do kubeczka przy kasie.
Pracowałam jakiś czas temu - odczucia mam mieszane, choć może dlatego, że jeżeli chodzi o gastronomię, to nie miałam dobrych doświadczeń i Batida jakby nie patrzeć wypada dość korzystnie na tym tle. To, co się pojawiło w innych komentarzach a mogę potwierdzić - braki w sprzęcie, niezapowiedziane kontrole ze strony pań właścicielek, niemożność ustalenia jednej wersji tego, co obsługa ma robić. Jeżeli chodzi o porcelanę czy szklanki, było ich za mało, spodki czy czajniczki niejednokrotnie poobtłukiwane. Podczas kontroli pani prezes miała obiekcje, że ja czy moja bezpośrednia przełożona jemy (w punkcie, w którym pracowałam nie ma zaplecza, często na zmianie była jedna osoba, jedzenie gdzie indziej niż za ladą skutkowałoby koniecznością zamknięcia lokalu w godzinach otwarcia). No i M. (kierowała wszystkimi lokalami) upierała się, że wejście od strony ulicy ma być otwarte, gdy pani dyrektor upierała się, że zamknięte. Jeżeli chodzi o samą pracę - była dość lekka fizycznie, w punkcie, w którym pracowałam był bardzo mały ruch (czasem nawet dwie godziny przerwy między klientami, no ale jak weszła grupa, to był problem, bo byłam sama i miałam tylko 4 czy 5 szklanek do latte). Z kierowniczką punktu i koleżanką, która przychodziła na weekendy pracowało mi się dobrze. Jeżeli chodzi o resztę - umowa zlecenie, stawka 14 zł netto. Obiecano mi na rozmowie kwalifikacyjnej pełen etat, którego nigdy nie wyrobiłam (nie było wystarczającej liczby godzin dla mnie), jedynie w grudniu wyszło niemal 160 godzin. Przed świętami przychodziłam do pracy chora, zakatarzona, z bolącym gardłem, zależało mi na pracy, więc nie rzuciłam L4. Przed Bożym Narodzeniem musiałam pracować w nocy przy pakowaniu zamówień, mimo że na rozmowie kwalifikacyjnej w ogóle nie zostało to wspomniane, pracowałam w niedziele na zmianie, normalnie na swoim punkcie, a w nocy w innym od bodajże 3.00 do 14.00 w Wigilię (poniedziałek). Ledwo dojechałam na swoją rodzinną kolację, no i stawka za pracę w nocy chyba była ta sama, co za pracę w dzień. W styczniu dostałam przedłużenie umowy - mimo, że miała być na rok, za 15 netto za godzinę, dostałam na kolejne trzy miesiące za tę samą stawkę. Koleżanka, która przychodziła na weekendy dostała taką samą. Około dwa tygodnie po otrzymaniu owej umowy nasza współpraca się zakończyła, w międzyczasie na moje miejsce już była szkolona inna dziewczyna. No i oczywiście niezadowolenie, że mamy w punkcie za mały utarg. Nie docierało do osób wyżej, że trudno mieć wyższy utarg jak są dni, kiedy nie ma komu sprzedawać, bo klientów jak na lekarstwo. No i coś, co mnie niesamowicie dziwi - nie wiem jak osoby pracujące na wyższych stanowiskach mogą nie znać angielskiego, co w tej firmie z się zdarzało.
Taki spokój na wątku to wynik zadowolenia ludzi pracujących w firmie?!Dajcie znać jak się pracuje.
Interesuje mnie czy pensja w Batida składała się z samej podstawy, czy może również z ewentualnych dodatków? Konkretnie jako Sprzedawczyni, ich ogłoszenie widziałam 13 czerwca na Nuzle.pl.
(usunięte przez administratora)
To forum nie jest raczej miejscem do umieszczania reklam niezwiązanych z pracą w Batida. Trzymajmy się tematu. Wiesz, na czym polega praca w tej firmie?
Miejsce dobre dla kelnera/baristy (12zł/h netto) ktory moze sobie dorobic. Umowa smieciowa na szeroka skale stosowana. Stanowiska 'kierownicze' : manager, key account manager, pomocnik managera, czy pomocnik asystentki dyrektorki sprzedazy, rowniez sa objete umowa zlecenie na czas 'probny' a nastepnie zaczynaja sie pytania: czy naprawde chce sie umowe o prace? czy ewentualne kolejne kilka miesiecy na smieciowce bedzie ok? - Alez oczywiscie ze ok! Klimat w firmie specyficzny, niby wszyscy tancza dookola prezesowej, ale po co i w imie czego? tego niewiadomo. Organizacja wewnatrz az bije po oczach, polityka firmy to: upominaj sie ciagle, nawet jesli daja ci do zrozumienia ze jest to niewazne, bo gdy w efekcie wyjdzie ze bylo to wazne to odpowiesz dlaczego nie zostalo to zrobione. Firma generalnie wyplacalna na czas, dobra na ewentualne zawieszenie sie. Robienie sobie nadzieji ze byc moze w tym miejscu spotkasz rozsadnych wlascicieli w gastro tylko dla marzycieli. 90% klienteli firmy to ludzie 60+ dlatego kelnerzy moga oczekiwac napiwku rodem z kevina w nowym jorku - listek gumy do zucia, lub niekiedy kilku groszy np 50 euro centow na drobne wydatki ktos sie szarpnie kelnerowi. Bez tragedii ale i bez szału, trochę drętwo, firma nie dbajaca kompletnie o dobry marketing bo najlepiej jakby wszystko im spadlo za darmo. Nie wiem jak w franczyzach zycie sie toczy, ale 3 punkty w rekach rodzimych to kupa smiechu. Spodziewaj sie drogi kelnerze braku wszystkiego kazdego dnia od szklanek, talerzy do asortymentu, nie daj boze zbyt duzo ludzi wejdzie na raz i koniec, nie masz w czym wydac zamowienia. Osoby ubiegajace sie na stanowiska kierownicze - spodziewaj sie kazdego dnia starcia z sciana glupoty i bezsensownych rozmow prowadzacych do niczego, spodziewaj sie ze kazdy wie swoje i bedzie robil po swojemu, traktuj prace jak zart to bedzie lzej gdy cie nagle zwolnia, lub gdy poczujesz ze juz czas po prostu odejdz bo gra jest nie warta swieci.
Zgadzam się całkowicie. Brak sprzętu jest normą. Jeśli masz ambicję to zaczep się tam tylko na chwilę... żadnych awansów, premii etc. Trzeba też uważać na 'życzliwych' pracowników, którzy zawsze 'służą' donosem do właścicielek. Ogólnie nie polecam, trzymajcie się z dala.
1.Firma z bardzo dobrą opinią jako pracodawca 2. Zarzucanie plotkarstwa innym a samemu tylko plotki i obrażanie innych jest ok?
bratowa, Ty tam kiedyś pracowałaś? Może jesteś jedną z (usunięte przez administratora) lub znajomą? Każdy kto tam pracował, wie, że (usunięte przez administratora)jest dość wulgarną osobą i nie liczy się dla niego godność drugiego człowieka. Czasem przychodzi do lokalu i pokazuje swój odmienny stosunek do innych bez powodu. Powinien zachowywać spokój jak jego partner.
Batida zaslugujue na wizyte Nieskorumpowanego Inspektora Pracy i porzadny audyt! Praca w tym miejscu to wyzysk, polaczony z haniebna polityka wyzysku. Dowodza tam Panie Radziszewskie, zaczynajac od najstarszej zalozycielki, poprzez glowna dowodzaca Jolante i “dziecko we mgle” Karoline. Dodatkowo na bialym koniu czesto do akcji wjezdza Dyrehtor (z urodzenia) Krzysztof gburowaty typ w trakcie menopauzy a szczytem tego cyrku sa Managerowie Gwiazdujacy ! od czapy zwlaszcza z sekcji cateringu oraz Dyrektor/ka Sprzedazy czy Mangerowie lokali. Kultura organizacyjna lezy i kwiczy, gdyz nie liczy sie czlowiek a wyzysk niewolnika. Najlepiej zeby pracowal 12h dziennie przez 7 dni w tygodniu, a jak nie ma kelnerow/zmywakow tudziez innej kadry to do 4rano przed Swietami czy na zastepstwo. Umowy smieciowe, znacznie ponizej srednich stawek w W-wie. Dodatkowo kontrole/najazdy szefostwa na punkty sprzedazy, a zwlaszcza Pana rozowego zapoconego Derehtora, z bezdyskusyjnym tonem i pretensja o balagan w lokalach przy braku kadry i czesto 2ch max 3 osobach na zmianie, gdzie powinien byc kasjer co najmniej 3ch kelnerow i osoba zmywakajaca. Bezczelnosc Pana Dyrehtora polega na goszczeniu swoich znajomych na koszt Radziszewskich, a takze podkradanie asortymentu np. Dla swojego partnera zyciowego. Notoryczne lamanie przepisow BHP, niedzialajace gasnice w lokalach, niebezpieczne schody (zero dodatkowego wynagrodzenia) w 2ch punktach co spowodowalo grozny wypadek jednej pracownicy i uraz glowy, lodowki z lodami podlaczone do zlodziejek pradu czesto idacych przez ciag komunikacyjny, co powoduje czeste wywalanie korkow i grozi pozarem, brak zmywarek !! Istnieja tylko 2 Malutkue wypazarki. Serwowane dania wytrawne pochodza z cateringu i sa odgrzewane w mikrofalach, a wino biale na kieliszki czesto jest ukiszone po 3-5tyg stania w lodowkach. Ogolne chamskie podejscie dyrekcji do pracownikow, ogromna rotacja i brak umow stalych sa wynikiem/skutkiem oplakanym dla tego miejsca. Nie polecam zadnej firmie zamawiajacej catering czy klientom indywidualnym (chyba ze ciacha na wynos) bo czas spedzony w tych kawiarniach jest czasem straconym i stresujacym. Dodatkowo - lokale sa “sprawdzane” i tu podkreslam cudzyslow, przez skorumpowana Pania ciocie klocie/rodzine szanownego Derehtora z Sanepidu. Ciocia Klocia ktora podpisuje kontrole tych lokali kwalifikuje sie do zwolnienia drogi Sanepidzie! i serio wszystkie lokale powinny byc zamkniete na 4spusty po rzetelnej kontroli. Niestety Dyrekcja czesto zatrudnia ukraincow za groszowe pensje, co wiaze sie z ciaglym okradaniem wlascicieli z asortymentu. Polityka firmy oparta na plotkarstwie i cwaniactwie pracownikow. Uciekac jak najdalej, nikomu nie polecam!
@gastro spec, rozumiem, dziękuję za Twoją odpowiedź. Pracujesz wciąż w Batida? Co jeszcze możecie powiedzieć o pracy w tym miejscu? Jak wygląda sprawa z urlopami? Czy w firmie jest jakiś socjal? Zachęcam do dodawania swoich opinii - każda z nich może być bardzo ważna dla osób zainteresowanych podjęciem pracy w Batida w Warszawie.
@gastro spec, czy w Batida może negocjować rodzaj umowy? Czy możliwe jest otrzymanie umowy o pracę? Długo pracowałeś lub pracujesz w tym miejscu? Na naszej stronie, a dokładnie tutaj: https://www.gowork.pl/praca/batida;pr , znajdziecie aktualne oferty pracy w Batida w Warszawie. Będziecie aplikować na którąś z nich?
@ lidia umowe o prace trudno dostac w gastro, podobnie jest w batidzie. generalnie personel pracujacy w cukierni nie ma co na nia liczyc, czy jestes pracownikiem szeregowym czy stanowisko kierownicze. jesli szukasz umowy o prace to poza gastro.
widze ze wszędzie dobrze gdzie nas nie ma... smutne to
Jakiś czas temu miałem przyjemność pracować u tego pracodawcy. Wszystko było dobrze, zanim pani Prezes nie postanowiła uprzyjemnić widoku i zatrudniła młodego pana Dyrektora. Od tego czasu sporo się zmieniło, stała się nerwowa atmosfera, nieprzyjemne docinki. Młody pan dyrektor musiał się wykazać i gnębił pracowników a pani Prezes za nim się śliniła. Współpracownicy bardzo sympatyczni.