Opinie o Delikatesy Centrum w Poraj

Od kasjerek wymaga się aby sprawdzały dostawy, wypiekały bułki, przyjmowały/zdawały gazety, kroiły ciasto (mimo braku warunków do pakowania i krojenia), wykładały towar na półki, na życzenie kroiły chleb (co naprawdę odrywa od obowiązków a kierownik tego nie zrobi bo ma za wysokie kwalifikacje), sprawdzanie świeżości warzywniaka (jeśli coś naprawdę nie dostanie nóżek to nie wolno wyrzucić bo może ktoś kupi). Za każdy wypadek typu stłuczona butelka, pracownik musi zapłacić. Ceny na sklepie to parodia, kierownik przekazuje je pracownikowi do rozniesienia mimo, że ten w tym momencie ma np. dostawę lub dzwonek na kasę itd. Odnośnie kierowników, mają o sobie mniemanie niczym Macierewicz - sklep się zawali jeśli ich nie będzie i każdego towaru na półce bądź warzywniaku osobiście nie ułożą. Pracownik tak naprawdę jest zbędny przy ich magicznych dłoniach, szkoda tylko że jeszcze na kasie kierownik nie stanie bo pewnie byłby większy utarg. Najciekawsza atmosfera panuje gdy przyjeżdża Dyrektor. Szał ciał, wszystko lata (kierownik może dopuścić się nawet szarpania kasjera w tym momencie). Oczywiście jak już przejdzie inspekcję to jedynie kierownictwa zasługa (za co oczywiście przyznają sobie całkiem ładne premie). Odnośnie kasjerek, często zdarza się, że kompletnie nie przejmują się dzwonkiem przywołującym na kasę lub trzeba na nie długo czekać. O humorach wśród kasjerek nie będę się rozwodzić, czasem rzeczywiście odbija się to na obsłudze klienta - ale i ten często doprowadza do czerwoności