Naprawdę nie chcę niszczyć reputacji Leroy Merlin, zwłaszcza tego w Komornikach, ale po ostatnim doświadczeniu, które mi zniszczyło dzień, za namową żony i córy - postanowiłem, że ujawnię parę faktów na światło dzienne. Od czasu kiedy Leroy Merlin nie wycofał się z handlu ze zbrodniarzem wojennym, kupowałem mniej w Leroy, a więcej w OBI i Castoramie, lub mrówce. Syn wytłumaczył mi, że mimo wszystko można zwrócić uwagę czy produkty są nasze, czy z Rosji/Białorusi (po kodzie kreskowym), tak więc zacząłem kupować tam nasze marki (początek kodu 590...). Jednak po tej paro miesięcznej przerwie od Leroy nie jestem zadowolony z powrotu. Ceny straszą i rozśmieszają jednocześnie. I teraz jakby ktoś nie wierzył, to mam świadków - czekałem 1,5 godziny na reklamacjach!!! Obsługa była zła, że upominam się o swoje prawo do zwrotu towaru. Po prostu czułem się tam jak wróg publiczny. Bądź co bądź to co chciałem, kupiłem ale nie wspominam dobrze tego dnia. Pozdrawiam
(usunięte przez administratora)
Starsza pani z działu oświetlenie bardzo niekompetentna. Widać ze ze wsi bo nie potrafi sie porozumieć z klientem. Tylko chamskie CZEGO ? A wyraźnie jest napisane ze jest doradcą klienta. Wyszedłem ze stłuczonymi kinkietami bo kobieta takie zapakowała
Serio tak mieliście? Bo jeśli to prawda to czemu na miejscu nie poszliście tego zgłosić tylko dopiero tutaj?
Mam 42 lata j jeszcze czegoś takiego nie widziałem. Nie zgłosiłem bo w domu dopiero odpakowałem i wyglądały jakby grała nimi w kosza na zapleczu. Jeśli chodzi o chamskie odzywki to podarowałem bo widać, że kobieta zmęczona życiem. Nie polecam tego sklepu
Fakt, że praca tutaj nie jest usłana różami, jednak zawód handlowca jest zobowiązujący. Trzeba zachować zimną krew i profesjonalizm. Ale mówiąc szczerze jestem w szoku, że pan @Andrzej miał aż takie negatywne doświadczenia w naszym sklepie
Przyjęto mnie do działu Ogród, byłem rzetelny, miałem dobry kontakt z klientem, nie spóźniałem się, wykonywałem swoje obowiązki jak mi kazano, postępowałem zgodnie z szkoleniami tzw. E-lerningami a co najważniejsze byłem pomocny dla kolegów i koleżanek i sprzedawałem , tak sprzedawałem bo po moim tłumaczeniu klient kupował i wychodził zadowolony. Nie mam sobie nic do zarzucenia, ba nawet jak nie było takiego asortymentu na ogrodzie to wysyłałem klienta na inny dział i proponowałem inne rozwązanie. W zamian otrzymałem: - Chamskie uwagi i MOBING W SZEROKIM ZAKRESIE !!! - szanowny pan kierownik/brygadzista zmiany ogrodu, wysoki, chudy, łysy, (usunięte przez administratora) - Krzyk i nie miłe traktowanie pani kierownik zmiany, niska nie miła kobieta... Reszta Ludzi z ogrodu wporzo no jeszcze Gówniarz co jeździ wóskiem z kitką dla mnie nie miły Szczon.... Sz.P. Kierownik Ogrodu, nie mam żalu, teraz mam Suuuuuper pracę, jestem zadowolony, spełniony, jestem szanowany i jest Coool. Dobrze się stało. Pozdrawiam Całą ekipę Ogrodu - trzymajcie się, kiedyś Was odwiedzę :)
Dobra decyzja. Czasem trzeba odejść z takiego miejsca, mimo tego że nie widać perspektyw na horyzoncie, bo dla chcącego zawsze znajdzie się lepsza praca!
Nie polecam firmy leroy merlin w komornikach. Ceny z kosmosu, pracownicy jakby urwali sie z choinki, mały wybór i w dodatku jakieś krzyki przy klientach
Pracownik z działu oświetlenie bardZo miły i umie doradzić jeśli chodzi o lampy i żarówki. Chcieliśmy z żoną lampy do salonu i chłopak po obejrzeniu zdjęć ścian bardzo dobrze nam doradził i sprawują sie genialnie. Ceny trochę kuleją ale na promocjach można coś fajnego dorwać. Polecam
Tak się zastanawiam czy od dobrych opinii klientów możliwe są tutaj do przyznania jakieś dodatkowe nagrody lub premie? Bo tak często tu ludzi chwalą, więc dobrze by było, żeby prócz ciepłych słów coś jeszcze z tego mieli? ;p
Bardzo miła obsługa pani przy kasie w dziale ogród. Dziękuję
Leroy Merlin Komorniki. Pochwalę Panią Natalię z działu reklamacji za szybką, profesjonalną, bez zbędnych pytań obsługę.
Zdecydowanie nie polecam leroy merlin jesli chodzi o wykończenie mieszkania pod klucz . Wydałam kilka dziesiąt tysiecy złotych, minął już rok a sklep nie rozliczył się ze mną z pieniędzy, które należy wpłacić z góry za materiały i robociznę. Jestem stratna kilka tysiecy złotych. Jesli chodzi o fachowców to tragedia ,można się wykończyć. Na pierwszej wizycie w LEROY MERLIN wszystko pięknie wyglądało a później to był horor. Wszelkie osoby w LEROY MERLIN odpowiedzialne za wykonczenie mojego mieszkania poblokowały moj numer telefonu zebym nie mogła się dodzwonić.
No co ty? Tak duża i znana firma blokuje telefon żebyś nie miała kontaktu? Zadzwoń z innego numeru albo przejdź się osobiście i wyjaśnij sprawę. Szczególnie że już rok nie załatwiłaś spraw finansowych. Nie wiem na co czekasz.
Też tak myślę. Zresztą takie reklamacje trzeba załatwiać na bieżąco a nie czekać rok z rozliczeniem Po takim czasie to może być trudno coś załatwić. No ale jak się ma faktury to zawsze można zgłosić sprawę do sądu przecież.
Widzę negatywne opinie klientów. Piszecie, że obsługa jest powolna oraz niekompetentna. Zastanawiam się z czego to wynika? Czy pracodawca nie zapewnia żadnego szkolenia wstępnego dla pracowników?
Odbiór grilla trwał godzinę. Pan obsługujący od momentu przyjęcia zamówienia szykował jedna rzecz przez 40 min. Obsługa dramatyczna
Nie polecam składania zamówienia w dziale drzewnym. Niekompetentni ludzie chyba tam pracują. Zamawiając drzwi wyraźnie określiłam jak mają być otwierane, Pani która mnie obsługiwała, twierdziła ze takie drzwi będą dobre. Chodząc jeszcze po sklepie postanowiłam dla pewności podejść do Pani jeszcze raz, gdyż wydawało mi się, że chyba są nie tak. Pani upierała się, że drzwi będą ok i są dobrze zamówione. Przy odbiorze okazało się, że drzwi miały być odwrotne. Mało tego, chcąc je oddać Pan który miał anulować zamówienie, gdyż nie chciałam odebrać tych drzwi i zwrócić mi zaliczkę za nie, stwierdził, że muszę skontaktować się z kierownikiem działu, gdyż on nie może zanulować zamówienia, ponieważ drzwi były zamawiane pod klienta. Tłumacze mu, że drzwi były sprowadzane z magazynu centralnego, bo mieli je na stanie. Także nic nie wskórałam, po czym dzwoniąc następnego dnia do p. kierownika dowiedziałam, że ze zamówienie można bez problemu anulować i muszę przyjechać bezpośrednio do nich by to zrobić (nadmienię że mam 70 km). Także jedna wielka porażka i robienie z ludzi idiotów.
Szczerze nie polecam składania zamówień w tym sklepie. Przynajmniej jeśli chodzi o odbiór własny. Właśnie wróciliśmy do domu z zamówieniem, za którym czekaliśmy przeszło 1,5 godziny, przy kolejce na 5 osób. Masakra. I żeby jeszcze to były duże, skomplikowane zamówienia, ale każdy przed nami odbierał proste rzeczy typu kabina, płytki, podkłady, nic skomplikowanego. Pracowników niby dużo, ale na czas obsługi nie bardzo się to przekłada.
Od sześciu lat kupuję tkaniny na firany i zasłony oraz zlecam ich szycie. Było ich aż 26, do domów moich dzieci i własnego. Obecnie zleciłam wykonanie następnych trzech. Wszystkie Panie z działu "Dekoracji"odznaczają się wysoką kulturą osobistą. Są profesjonalistkami. Potrafią doradzić, znają się na właściwościach tkanin, mają gust i przeznaczają potrzebny czas na obsługę. Nigdy nie miałam zastrzeżeń do szycia przez Panie krawcowe. Pochwała za wielką dokładność wykonania. Sądzę, że przychodząc do sklepu trzeba być przygotowanym. Znać wymiary pomieszczeń .Mieć rozpoznanie własnych potrzeb tym bardziej , że są to zamówienia kosztowne.
Stanowczo odradzam i szczerze nie polecam zakupu mebli w sieci sklepów zwanej Leroy Merlin. Ta sieć sklepów, a w szczególności sklep w Komornikach k. Poznania to archetyp najgorszej jakościowo obsługi klienta! Dzisiaj przyjechały do mnie meble kuchenne, do których zamówiłam specjalne blaty na wymiar. Firma transportowa zamówiona (i niezbyt tania) w Leroy Merlin przywiozła blaty wcześnie rano. Dostawcy, nim jeszcze pojawili się na moim progu zdążyli ponarzekać przez telefon, jak to ciężko zaparkować, że nie można wjechać, że brama się nie otwiera, i że generalnie powinnam im dziękować, że w ogóle te meble mi przyniosą (nie mieszkam w ścisłym centrum miasta, tylko na dużym poznańskim osiedlu)... Co to się nie nagadali w trakcie wnoszenia mebli (do małej 5-metrowej kuchni w aneksie w bloku) – ile to razy będą musieli schodzić do busa i wjeżdżać tą windą i tachać ten wózek z tą dyktą na to piąte piętro – to tylko ja wiem (o zgrozo! Minęli się dżentelmeni z powołaniem chyba, skoro wnoszenie towarów sprawia im wielką trudność i wnoszą o pomstę do nieba! Może czas pomyśleć o innym sposobie na życie?).... O maseczkach u panów, czy innych środkach ochrony oczywiście mogłam tylko pomarzyć, mimo że premier zdążył jeszcze tego samego dnia odwołać lipcowe odwołanie pandemii.
Ale to, co najgorsze miało dopiero nadejść... Ku mojemu zdziwieniu blaty przyjechały „sauté” – bez żadnego zabezpieczenia. Nie mówię tu o folii bąbelkowej, czy o grubym kartonie na brzegach blatów – oj nie – aż takich luksusów nie wymagam! Blaty nie były nawet owinięte papierem, po prostu przyjechały sobie takie kompletnie nagie, nagusieńkie – jak je pan stolarz stworzył! Jak się łatwo domyślić, takie doświadczenia nie mogły nie pozostawić po sobie śladu... Szkoda, że na blatach, na które czekałam ponad miesiąc czasu taki ślad pozostał w postaci obić i rys... Zauważyłam defekty niestety tuż po wyjściu dostawców „z powołania”. Refleks zadziałał i od razu do nich zadzwoniłam z informacją o zaistniałym fakcie. Poinformowali mnie, że to nie ich sprawa, oni przecież nie odpowiadają za źle zabezpieczony towar i żebym sobie z tym zadzwoniła do działu reklamacji Leroy Merlin, oni już mają inne zlecenia. Niestety z wcześniejszego doświadczenia już wiedziałam, że dodzwonienie się do któregokolwiek działu Leroy Merlin w Komornikach graniczy z cudem i może być przeprawą przez sławny, tolkienowski Mordor! Z przykrością muszę przyznać, że i tym razem się nie pomyliłam.... Bowiem po godzinie nieustannych prób dodzwonienia się, w końcu ktoś raczył odebrać telefon w dziale reklamacji (hurra!! – jest pierwszy sukces!). Miła pani wypytała mnie o szczegóły, po czym poprosiła o przesłanie dokładnego opisu sytuacji mailem. Tak też zrobiłam... Informację zwrotną miałam otrzymać, zgodnie z zapewnieniem ASAP! Sprawa była pilna, bo po pierwsze „primo” – żyłam już na gratach od 3 tygodni w oczekiwaniu na nowe mebelki, po drugie „primo” – mamy czwartek, a w poniedziałek ma się odbyć montaż mebli, więc co tu robić?! Niestety do południa nikt się ze mną nie skontaktował. Dostałam wcześniej informację, że sprawa została przekazana innym osobom i działom (reklamacje, magazyn, logistyka itp.) – i tak też sobie tę sprawę przekazywali jeden drugiemu, jak zgniłe jajko... A ty sobie czekaj człowieku i czekaj... przecież mamy czas... nikt nikogo nie goni... W końcu ze zniecierpliwieniem udałam się bezpośrednio do stacjonarnego punktu reklamacji w Komornikach. Kolejki na szczęście nie było (uf! – drugi sukces zaliczony!), szkoda tylko, że nie było i pani od reklamacji... Po kolejnych 10 minutach miła (w miarę) pani powiedziała, że tak jak wcześniej wspominała przekazała sprawę koleżance... Fajnie, tylko dlaczego koleżanka się do mnie nie odezwała, choćby potwierdzając wpłynięcie reklamacji? Przecież to nie jest zawiła sprawa na miarę rozkodowania Enigmy! Pani w końcu poszła po wsparcie kolegi – domniemam, że kierownika magazynu, który bezpardonowo poinformował mnie, że być może uszkodzone części mebli kuchennych to ich wina, a może producenta, albo może firmy transportowej, ale litościwie ma dla mnie kilka rozwiązań skrojonych na miarę moich potrzeb!
Otóż zaproponowano mi: 1) Wymianę blatów na nowe, ale... za trzy tygodnie (czekałby mnie kolejny czas spędzony w jednym, malutkim pokoju bez dostępu do kuchni, co tu będę owijać w bawełnę – na gratach!). 2) Zwrot za blaty w postaci 20% wartości – jakieś 100 zł (cała kuchnia warta jest ponad 10 000 zł). Szczerze (teraz żarty na bok)? Uważam to za uwłaczające, że tak naprawdę firma od razu znała rozwiązania, które mogliby mi zaproponować, ale woleli zwodzić mnie i stresować przez cały dzień. Z zerowym poczuciem winy i wzięcia odpowiedzialności za nieprawidłowe zabezpieczenie towaru, zaproponowali rozwiązanie, które w miażdżący sposób wpłynęłoby na moje życie i poczucie komfortu (padła dodatkowa propozycja ze strony pani w obsłudze reklamacji, aby firma montażowa zamontowała uszkodzone blaty, po czym za 3 tygodnie na koszt LM zamontowano by nowe blaty – bez uszkodzeń; niestety (nie)miły pan kierownik (?) oświadczył, że LM na pewno nie zapłaci za ponowny montaż – mogę o tym zapomnieć!). A rabat? W sumie wyniósłby 100 zł – to naprawdę śmieszne pieniądze patrząc z jakim stresem i nerwami musiałam się zmierzyć. Przyrównując tę kwotę do wszystkich pieniędzy, które zostawiłam w tej sieci, to jest to tylko niecały 1%! Zaproponowano mi 1% za to, że w centralnym punkcie mojej wymarzonej kuchni (na którą odkładałam ładnych parę lat) przez najbliższe 10 lat codziennie będę wpatrywać się na dziurę w blacie, w myślach przeklinając (cytując klasyka): „banda złodziejów polskich”! Poczułam się, po prostu jakby ktoś mi napluł w twarz, po czym uśmiechnął od ucha do ucha.... a dla mnie to wcale nie jest zabawne... to jest cholernie przykre, że w XXI wieku duże, międzynarodowe firmy pozwalają sobie na takie traktowanie klientów... Tak sobie teraz myślę... może to francuska mentalność? A może polskie podejście? A może trzeba było jednak postawić na skandynawskie sprawdzone metody? Następnym razem chyba tak zrobię... Na przekór reklamie Leroy Merlin – już nie zaufam i nie wybiorę u nich więcej swojej kuchni marzeń (jak to poleca pani @AnnaStarmach w reklamie)! #LeroyMerlin #KuchniaMarzen #KuchniaRozczarowan
Chcieliśmy skorzystać z usługi projektowania kuchni w LM Komorniki. Umówiliśmy się na godz. 13.00 w piątek 12.06. Na początku pani projektantka się spóźniła i nawet nie zadała sobie trudu, żeby się z tego wytłumaczyć. Dodam, że zapłaciliśmy za 2 godziny jej pracy 200 zł. Przynieśliśmy projekt wykonany przez profesjonalną projektantkę, z wymiarami itd, a Pani kazała mi narysować samej pomieszczenie, zaznaczyć przyłącza, gniazda itp. Powiedziałam, że nie potrafię tego zrobić i poprosiłam, żeby w ramach tych 2 godzin mi w tym pomogła, na co bezczelnie odpowiedziała, że tego nie zrobi i kazała mi rysować samej. Doszło do ostrej wymiany zdań. Ponieważ nie wyobrażam sobie, żebym mogła zaakceptować tak lekceważące podejście do klienta, zażądałam zwrotu pieniędzy na niewykonaną usługę. Po tym niefortunnym spotkaniu pojechałam do pobliskiego sklepu Agata Meble i na podstawie tego samego projektu bardzo miły projektant wykonał szczegółowy projekt, doradził ciekawe rozwiązania, a najlepsze, że wykonał to całkowicie za darmo! Odradzam korzystanie z usług w LM Komorniki!!!!!
Często zadawane pytania
-
Jak się pracuje w Leroy Merlin?
Zobacz opinie na temat firmy Leroy Merlin tutaj. Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy oraz kandydaci do pracy to 10.
-
Jakie są opinie pracowników o pracy w Leroy Merlin?
Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy to 9, z czego 0 to opinie pozytywne, 6 to opinie negatywne, a 3 to opinie neutralne. Sprawdź tutaj!