IHAR? - nigdy w życiu! Układ układem pogania. Tu są największe w Polsce powiązania rodzinne. Ktoś powinien się temu przyjrzeć, że członkowie rodzin rządzą poszczególnymi zakładami. Pieniądze na poziomie minimalnej. Kierownicy wspierają swoich. Zwykły pracownik jest tam nikim.
Tam pracowałem, tam w końcu zrobiłem doktorat dzięki samodzielnej pracy i nikt z kierownictwa tego Zakładu i Pracowni w której pracowałem nie był tym zainteresowany i w żaden sposób mi nie pomógł. Wręcz przeciwnie, torpedowali np.moje otwarcie przewodu doktorskiego. Miałem być wołem roboczym, chociaż ukończyłem studia wyższe z wyróżnieniem. To nie było istotne. Przez kierowników byłem traktowany jak najemny pracownik. Rozwój naukowy nie wchodził w rachubę. Tylko determinacja i wsparcie kolegów i rodziny, a szczególnie żony pozwoliło mi osiągnąć mój największy cel w życiu, obronę pracy doktorskiej. I to się udało. Mówię o pracowni Żyta. Po moim odejściu na emeryturę Pracownia rozpadła się. Kierownictwo tej Pracowni nigdy nie było zainteresowane rozwojem kadry naukowej. Pojawiali się młodzi, pełni zapału ludzie po studiach. Po roku rezygnowali, gdyż byli wykorzystywani jako tania siła robocza oraz do przepisywania i drukowania tabelek, które produkowali ich podwładni, by szybciej zrobić np. habilitację czy jakąś bezsensowną publikację, rok rocznie ta sama tylko z innymi wynikami, nic nowego nie wnosząca. Tak było. Dodam, po obronie pracy doktorskiej sądziłem, że obligatoryjnie dostanę podwyżkę. Na luksusy nie liczyłem. Nic z tego ani centa nie dostałem. Tak traktuje się i nauczycieli i kadrę naukową. (usunięte przez administratora). Czy na pewno?
Czyli nawet jak dostałeś tytuł naukowy to nie zostałeś doceniony w pracy choćby finansowo? Naprawdę są tu takie układy jak napisał Tomek? Jak się jest z rodziny to się ma lepiej? Ty to też zauważyłeś?
Niestety przykra prawda. Słaby naukowo Instytut, zarządzany bardzo marnie, szczególnie obecnie nasilony exodus pracowników wartościowych. Szkoda, bo potencjał instytucji spory, a obecnie to tylko malowana wydmuszka. Gdy starsi eksperci zasilą grono szczęśliwych emerytów, nie pozostanie wiele...