Fundacja ciągle szuka asystentki, ale fundacja też szuka terapeuty(konie)czy instruktora.A przecież były osoby, które tym się zajmowały, byli też terapeuci, którzy organizowali działalność fundacji, bo później niewiele się zmieniło, zostało to co było zorganizowane przez innych.Ale Fundacja już nie powie,że gdy pojawiał się ktoś bardziej potrzebny.., innych wykiwano, bo co tam inni. Tak to też jest, gdy też nie mile widzi się innych....
To nie jest miejsce, w którym liczyły się kwalifikacje, działanie czy zaangażowanie, a mimo tego nie wiesz, jak za jakiś czas możesz zostać potraktowny (p.wyżej).Z tej fundacji odeszło kilkadziesiąt! osób.A fundacja, mimo że istnieje parę dobrych lat, wciąż szuka tych samych pracowników.A w fundacji tej było dużo dobrych ludzi.Co się liczyło (p.w), tak na szybcika, można też poczytać w internecie komentarze innych pracowników, znających sprawę.
Czy możesz napisać dokładnie, co się liczyło dla pana prezesa?Kwalifikacje niby mam dobre. Chciałbym zgłosić się do pracy, ale tyle tu negatywnych opinii,napiszcie dokładniej? Że niby w czym problem z prezesem? W pierwszym kontakcie wydaje mi się w porządku. Trochę się boje ryzyka pracy w fundacji, szkoda mi czasu, jeśli mam po dwoch tygodniach rezygnowac, bo z prezesem cos nie tak.
Pracowałam w Fundacji Patria wystarczająco długo,aby poznać atmosferę tego miejsca,jak się postępuje i co się liczy.A liczyło się kto jest bardziej potrzebny i od kogo można więcej zyskać,nie dla fundacji,dla siebie i swojego bytu.Pan Prezes wie co się liczyło...Zespoły ludzi też były potrzebne w zależności od sytuacji..,a jak już nie to wymyślanie na ich temat..,nie prawdziwie!
![logo firmy](http://www.gowork.pl/media/cache/company_logo_profile_square_80/uploads/company_profile_image/f/6/9/f69ff2b7acc43fed57598eee01cdd54e.png)
Tyle że nieliczono się z resztą ekipy,a co do niej to nie można było mieć zastrzeżeń do wielu osób w tej fundacji i powinno było się z nimi liczyć.I nie tworzy się nowych ekip na 'olewaniu" czy wykiwaniu innych...tak...nie fair...,niektórzy pewnie mniej wiedzą,ale i niektórzy więcej....A ogólnie ,niekoniecznie mówi się źle o byłej pracy,jeśli nie ma powodów,a zwł. fundacje nie powinny być takimi miejscami.
Zgadza się że trzeba gdzieś pracować żeby poznać firmę. A na ogół o byłej pracy mówi się źle. Każdy człowiek ma swoje za uszami. Co do pracy w Fundacji to nie liczy się sam prezes ale też reszta ekipy. A co do niej to nie można mieć zastrzeżeń.
Jestem wolontariuszka i pomagam przy koniach i osobie ktora sie zajmuje sie hipoterapia dziecieca wedoug mnie jest tam super i ekipa jest fajna
Przede wszystkim,żeby zobaczyć rzeczywistość w fundacji,trzeba tam pracować samemu i to dłużej,czarowanie może prysnąć po miesiącu,ale żeby zobaczyć coś więcej,trzeba dużo dłużej,a najlepiej w biurze,w zespole ludzi,bo najwięcej widać,co Prezes komuś powie,o czymś lub o kimś,tzn.co powie jednemu pracownikowi,a co drugiemu,jak wobec kogoś postąpi czy się zachowa,a potrafi,wie jak i kiedy,nawet jak różnie przedstawia sprawy fundacji.Manipulacje to sztuka.Niestety,bo to jest przykre dla ludził
Znam kogoś kto tam pracuje dłużej niż tydzień i jest zadowolony
niko - 2010-02-11 17:41:59 Do z.z.: a od kiedy tam pracujesz? Już tydzień, czy dłużej?? DokÅ�adnie zgadzam siÄ� z niko. A do z.z. czar pryÅ�nie szybciej niż myÅ�lisz. Smutne, ale prawdziwe.
Do z.z.: a od kiedy tam pracujesz? Już tydzień, czy dłużej??
Praca w której dużo się dzieje dzięki czemu możesz się rozwijać, wspólne posiłki zjednują zespół