Heja ja pracuję na selekcji w Białym i jest spoczko naprawdę - jesli którakolwiek Dziewczyna się zastanawia polecam!!!!
do kola: w ogole sie nie stresuj ;) dziewczyny beda tak smao spoko jak na skzoleniu, jak mialam pierwszy dzien pracy to caly zespol spoko mnie przyjal ;D idz na pewniaka, bylas na szkoleniu, wszystko umiesz! do przodu! ;p
Ja też byłam na szkoleniu na stanowisku kelnerki. Wróciłam w sobotę i dziś idę na 1 dzień pracy.. Stresuję się troszkę ale jestem dobrej myśli tym bardziej ze moja kolezanka pracuje juz od stycznia w klubie tez na kelnerce i sobie chwali :) Trzymajcie kciuki :)
Hej, ja właśnie wróciła ze szkolenia, zakończone sukcesem ;-) ogólnie wygląda to tak: na początek teoria w centrali, kilka godzin słuchania o firmie itp., później praktyka w klubie wieczorami, nauka karty, drinków i systemu na którym pracujemy. Mieszkanie zapewnione za darmo, luksusów nie ma, ale najważniejsze, ze czysto... Ja szkolenie na bar miałam 8 dni, bardzo fajnie, bo w biurze mówili, ze aż 2 tygodnie...
hej.. sama zamierzam dołączyć do zespołu, praca wydaje się być bardzo fajna.. jednak zastanawia mnie jak wygląda szkolenie.. mógłby mi ktoś to przybliżyć? byłabym wdzięczna :)
Szkolenia z tego co słyszałam są najczęściej w Krk,zapewniają mieszkanie,jest zawsze kilka dziewczyn więc jest spoko, uczą tam wszystkiego już w klubie,także od razu wiesz jak wygląda praca.
To fakt - kasa jest zupełnie nieporównywalna do standardowych klubów :)
dokładnie, tym bardziej ze zakres obowiazków jest taki sam jak w innych lokalach a pracy jednak sporo mnie wiec po co sie zacharowywac i to za marne grosze jak mozna miec konkretny hajsik :P Pozdro
Ja też się właśnie zastanawiam, bo moja kolezanka pracuje w Białym no i sporo kasy zarabia wiec jednak warto
No właśnie moja koleżanka poszła na kelnerkę jakiś miesiąc temu i taką kase dostała, że szok!! i to co tydzień ją dostaje. Jest mega zadowolona i mówi, że jest spoko atmosfera, że same dziewczyny w naszym wieku.
Teraz widzę, że dużo ogłoszeń się pojawiło, fajnie bo teraz wakacje to chyba się zgłoszę do nich żeby sobie zarobić... Słyszałam, że w większych miastach można sporo kasy zarobić. A okres wypowiedzenia 2 tygodnie to zawsze mogę się zwolnić. Czujże będzie mega fajnie...
Hej:) Pracuję jako promotorka od 2 miesięcy . Jestem zadowolona:)Polecam każdemu:) Świetne zarobki w formie tygodniówek;P spokojnie mogę za te pieniądze utrzymać się i godnie żyć. Atmosfera bardzo przyjazna, ludzie pozytywnie nastawieni. Warto spróbować:)
Pracuje pol roku i polecam! Spójrzcie na ta prace jak na prace w klubie rozrywkowym, kelnerki barmanki maja taki sam zakres obowizkow, przedstawianie karty, realizacja zamowienia, nicyzm tu praca sie nie rozni. i jestescie ubrane normalnie, serio !!!
witam. potwierdzam, jak najbardziej praca fajna, można dobrze zarobić na każdym stanowisku, ja jestem tancerką i jest rewelacyjnie ale przecież nie wszyscy chcą tańczyć, kelnerki i barmanki też świetnie się mają :) niestety w kwestii szkoleń nie pomogę ale z tego co wiem od dziewczyn to jest fajnie, mieszkają na mieszkankach służbowych, i płacą im za te szkolenia jeszcze :)
Płaskie? - Obowiązkowe były szpilki lub koturny z minimum 4-centymetrowym obcasem. Zimą musiałyśmy mieć białą kurtkę i czarny dół, najlepiej obcisłe legginsy. Wiosną czarną skórzaną kurtkę. Seks? - Panowie wielokrotnie pytali o seks i proponowali nam nawet pieniądze. Taktyka była taka, by delikatnie zasugerować, że jest możliwy seks, choć oczywiście była to nieprawda. Chodziło to, by klienta zachęcić do wejścia. Poza tym na wszystkie pytania o seks ze striptizerkami mieliśmy tłumaczyć, że w lokalu jest to niemożliwe, ale klub nie ma wpływu na to, co tancerka robi po pracy... Takie mruganie okiem. Kto was pilnował? - Wszystkich technik manipulacyjnych, polowań na pijanych i wypłacających kasę z bankomatu uczyły mnie bardziej doświadczone dziewczyny. Zdarzały się wśród nich 18-19-latki. A ochroniarze? - Pamiętam, że były sytuacje, gdzie w trakcie bójek czy interwencji policji miałyśmy dalej pracować. Koordynatorka krzyczała, że mamy wracać do pracy, nie zwracając uwagi na bijatyki, bo niby mamy ochronę i zawsze możemy ją wezwać, gdy się boimy. Gdy wybuchła afera z dosypywaniem środków narkotyzujących do drinków, przeszukiwane były tylko nowo przyjęte dziewczyny. Co ciekawe, nie przeszukiwano kelnerek i tancerek, które już dłuższy czas tam pracowały, a to one miały większy dostęp do klientów niż my, promotorki. Dlaczego pani odeszła? - Wielokrotnie byłam wyzywana, gdy stałam na deptaku. Nazywano nas prostytutkami. Osoby wierzące mówiły, że jesteśmy córkami diabła, bo kolor, jaki dominuje w klubie - czerwień - wyraźnie do niego nawiązuje. Tych tekstów było mnóstwo. Ludzie często nas zaczepiali, żeby się pośmiać. Jako promotorki nie miałyśmy prawa zejść z koleżankami na przerwę, gdy nie wprowadziłyśmy przynajmniej pięciu klientów. Z dziewczynami wielokrotnie prosiłyśmy o te 15 minut przerwy na 9 godzin, żeby siąść i dać odpocząć nogom. Bez toalety? - Puszczano nas tylko na siku. W zimie stałyśmy długo na mrozie, ale herbatę podawano tylko tym promotorkom, które pracowały najdłużej i bardzo dobrze znały się z koordynatorkami. Nowe dziewczyny nie czuły się komfortowo, wręcz odrzucone. Jeśli dziewczyna przychodziła tylko na weekendy, wtedy odbierano jej podstawę, czyli stawkę godzinową, i utrzymywała się tylko i wyłącznie z tego, po jakiej cenie sprzeda bilety. Nikt nie protestował? - Bywało bardzo wiele sytuacji, gdzie dziewczyny buntowały się, bo chciały pojechać do rodziny na święta czy sylwestra. Nie było takiej możliwości. Zdziwiło mnie, że w Boże Narodzenie czy Wielkanoc można mieć tupet i otwierać swój lokal. Można powiedzieć, że Cocomo było czynne każdego dnia i o każdej porze bez względu na sytuację i święto. Miałyśmy być zawsze dostępne. Czułam, że się mną pomiata i wysługuje. Przejrzałam na oczy, że byłam wyzyskiwana i traktowana jak zwykły niewolnik, a za pracę w bardzo ciężkich warunkach zarabiałam marne grosze. W dodatku były problemy z wypłatą. Wysyłano SMS-y z firmy Event do moich koleżanek, że mają się po nią zgłosić, a na miejscu okazywało się, że mogą dostać 7 albo 9 zł za pracę przez cały tydzień! Jakoby dlatego, że czegoś nie policzono, coś im potrącono i były różne niejasności. Gdy już zrezygnowałam, firma całkowicie zlekceważyła wypłaty. Zaczęto się tłumaczyć, że należy czekać 4 tygodnie, w rzeczywistości moja znajoma czekała siedem.
Skoro laska, ktora tam pracowala tak sie wypowiada to niech poda imie i nazwisko. Pewnie to jakas podstawiona laska lub dziewczyna ktora chciala zarobic i nazmyslala jakies rzeczy. Wypowiedz jednej osoby, bez zadnych dowodow i faktow - zenada.
Co żal ściska i pokazuje prawdę o waszym tak fantastycznym miejscu pracy który to nie ma żadnych wad i który jedynie daje zarobić młodym osobom.Więcej samokrytyki wobec siebie, i więcej szacunku wobec tego co inni piszą bo piszą prawdę.A po sposobie twojego pisania widać że jesteś naiwna.
Ja pracuje jako barmanka,praca jak w każdym innym lokalu, wiadomo to nie wakacje i pracuje się całą noc, ale wypłata jest tego warta, wcześniej zarabiałam mniej niż połowa mojej obecnej wypłaty, więc nie ma co porównywać
jestem selekcjonerką od poltorej roku.. POLECAM mam tez druga pracę.. ja nie narzekam.. JEstem zadowolona i praca na selekcji jest mega fajna
Rozmawiamy z X (zastrzegła imię i nazwisko do naszej wiadomości) o jej pracy dla lubelskiego klubu go-go. Karol Adamaszek: Jak Cocomo szuka pracowników? - Potrzebowałam pieniędzy, bo się uczę, zresztą jak większość dziewczyn z Cocomo. W internecie znalazłam ogłoszenie. Szukali promotorki do klubu dla młodych ludzi. Wynagrodzenie 600-700 zł tygodniowo. Koniecznie trzeba było wysłać swoje zdjęcie. Tak zrobiłam. Po kilka dniach przyszło zaproszenie na rozmowę. Do klubu ze striptizem. - Nie. Do siedziby firmy Event, która klubami zarządza. Mieści się także na deptaku, na Krakowskim Przedmieściu. Zachęcono mnie tym, że dostanę umowę o pracę, 10 zł za godzinę lub więcej, w zależności od efektów, i że będę miała elastyczne godziny pracy. Dopiero pod koniec bardzo miłej i profesjonalnej rozmowy usłyszałam, że chodzi o Cocomo. Zdziwiłam się, ale od razu powiedziano mi, żebym dla pewności sobie obejrzała lokal. Nabrałam zapału i poczułam się w pewien sposób wyróżniona spośród innych kandydatek, bo wiem, że z góry odrzucano dziewczyny z nadwagą czy po prostu mało atrakcyjne. Zapewniano nas, że jest to klub z klasą, pełen kultury i nie dla każdego. Proponowano nam ochronę, monitoring i ewentualną pomoc ochroniarzy w momencie, gdy ktoś np. będzie nam chciał wyrządzić krzywdę. Od razu została pani promotorką? - Ulotkarą - tak się u nas się mówiło. Przed dwa pierwsze dni takiego stażu chodziłam po deptaku z doświadczoną promotorką. Główna menedżerka powiedziała, że młodsze dziewczyny mają się uczyć od starszych. Jedna z promotorek była miła, kokietowała przechodzących mężczyzn. Inna z kolei uważała, że należy wyłapywać tych, którzy w nocy wypłacają pieniądze z bankomatu. Co do bankomatów, miałyśmy taką zasadę - jeśli widzimy faceta, który wypłaca pieniądze, mamy do niego podejść i zaproponować mu wejście do klubu nawet za darmo. Podobnie z pijanymi. Gdyby ktoś się zastanawiał, dlaczego dziewczyny nawet zimą potrafią stać do siódmej rano i zapraszać zataczających się klientów, chodziło tylko o to, żeby sprowadzić jak najwięcej ludzi po alkoholu. Tacy chcą się bawić, a większość dyskotek czy barów jest już zamknięta. W ramach promocji oferowałyśmy im wejściówki nawet po 10 zł albo proponowałyśmy wejścia grupowe, np. w grupie sześcioosobowej. Cztery osoby wchodzą po 20 zł, a dwie za free. Ile kosztuje bilet do Cocomo? - 30 zł. Za to można wejść i popatrzeć na tancerki, bo kręcą się na rurach przez cały czas, częściowo rozebrane. Jeśli jednak ktoś chciał prywatnego striptizu, to za trzyminutowy taniec musiał zapłacić 200 zł. Zostawał z tancerką sam na sam, a ona rozbierała się do naga. Za najdroższy taniec - o ile mi wiadomo - płaciło się 900 zł. Trwał ok. 9 minut i można było wtedy robić, co się chce. Oczywiście zawsze trafiali się klienci, którzy dzięki promocjom wchodzili za darmo, a potem nie zamawiali ani drogich drinków, ani prywatnych tańców. Hostessy i tancerki miały potem pretensje do promotorek, że naganiają kogoś takiego. Wielokrotnie słyszałam teksty, że striptizerkom się nie chce tańczyć za "tysiaka" tygodniowo albo nie mają zamiaru rozbierać się dla bezzębnego dziada, który postawił im najtańszego drinka. Promotorki zarabiały obiecane 600-700 zł tygodniowo? - Z początku wyglądało to naprawdę obiecująco. Przez pierwsze dwa tygodnie przepracowałam raptem cztery dni po 4-5 godzin, ale zarobiłam 400 zł. Jako promotorka za każdego klienta, który kupił bilet za 30 zł, dostawałam 17 zł. O ile wiem, to się nie zmieniło. Potem było już gorzej. Okazało się, że nie ma mowy o elastycznych godzinach pracy. Miałam naganiać klientów przez 9 godzin dziennie. Jedyne, co mogłam, to wybrać sobie, czy chcę stać od godz. 19 do 4 rano, czy od godz. 20 do 5. 10 zł za godzinę płacono mi dopiero, gdy wprowadziłam do klubu około 15 klientów. Wszystko było zapisywane i na tej podstawie przygotowywano wypłatę tygodniówki. Jeśli ktoś nie wprowadził 15 osób, ale mniej niż sześć, dostawał 7 zł za godzinę. Koleżanka raz nie dość, że nic nie zarobiła, to musiała jeszcze odrobić 150 zł kary. Za co karano? - W umowie, którą podpisałam, tego nie określono. Kary można było dostać za wiele "przewinień". Kiedyś szefowie klubu polecili nam - a były ze mną jeszcze cztery koleżanki - że w ciągu nocy mamy wprowadzić 50 klientów. A udało nam się 45. Potrącono nam po 150 zł z tygodniówki. Koleżanka musiała to właśnie odpracować. Najniższa kara to 100 zł. Tak została ukarana inna dziewczyna, która chciała skończyć pracę wcześniej z powodu bólów menstruacyjnych. Karano też za źle związane włosy albo zbyt rozczochrane, za brak makijażu i odpowiedniego stroju, płaskie obuwie. Płaskie? - Obowiązkowe były szpilki lub koturny z minimum 4-centymetrowym o
(usunięte przez administratora)
Ja bym się nigdy nie zdecydowała tańczyć, ale pracuje jako kelnerką i nie narzekam. Wole pracować tutaj, w prawdzie w nocy niż na ogródkach za śmieszne 3zł/h bo takie zarobki oferują co po niektóre sezonowe restauracje w Krakowie.
W ciągu 3 miesięcy pracy jako Kelnerka/Barmanka możesz zarobić więcej niż przez pół roku w jakiejś knajpie... Polecam:) Ciekawe doświadczenie życiowe i dobra kasa ! :)
Ja pracuję już prawie rok i nie mam zamiaru odejść:) ludzie są naprawdę w porządku i jeszcze do tego praca z ludźmi - ja uwielbiam pracować z ludźmi:)
(usunięte przez administratora)
W cocomo pracuję już pół roku :) Mega szybko zleciało :)
Zawsze możesz aplikować na stanowisko kelnerki czy jakiekolwiek inne i sama przekonasz się, że można świetnie zarabiać i że nasze (bo ja tez pracuję w Cocomo:)))) kluby są miejscami na poziomie a firma gwarantuje zatrudnienie i kasa zawsze jest na czas :)
mi tez sie podoba.praca jak praca , a kasa duzo wieksza niz gdzies indziej.
Cześć, pracuję w klubie Cocomo w Trójmieście. Jestem bardzo zadowolona z pracy tutaj. Do moich obowiązków należy promocja i marketing, czyli robienie reklamy:) Uwielbiam prace z ludźmi, a ta praca mi to zapewnia:) Mamy fajny zespół, jesteśmy zgrane i często razem gdzieś wychodzimy. Grafik jest elastyczny, ludzie z Firmy chętnie pomagają. Wszystkim dziewczynom szukającym pracy gorąco polecam:) Buziaczki!
Cześć, ja pracuje jako konsultantka ds. promotorek i super praca. Zarabiam GENIALNIE, moje godziny pracy pozwalają mi normalnie funkcjonować, ekipa na placowce SUUUPER. wszystkim polecam pracę w cocomo :)
A ja pracuję jako tancerka i w porównaniu do inych klubów w których pracowałam jest tu spoko bo dobrze zarabiam... Nie mam żadnych problemów z wolnym czy wyjazdem... To nie (usunięte przez administratora)
(usunięte przez administratora)
wynagrodzenie zależy od stanowiska :) ja np. zarabaim 2000 brutto plus prowizja :)
Często zadawane pytania
-
Jak wygląda rekrutacja do firmy Cocomo?
Kandydaci do pracy w Cocomo napisali 3 opinii na temat procesu rekrutacyjnego. Zobacz szczegóły tutaj.