Jednego dnia dostajesz informację o ustawowych podwyżkach, a tydzień później dowiadujesz się, że zabierają Ci dodatek za Twoje dodatkowe obowiązki i cyk takim cudem albo zarabiasz tyle samo co przed podwyżką albo dostajesz ochłapy a nie podwyżkę.
Czy warto zatrudnić się w UMG jako wykładowca, np. na wydziale elektrycznym?
Zależy jak ambitnie patrzysz na karierę wykładowcy. Ja absolutnie odradzam, zwłaszcza jak nikogo nie znasz.
Nie polecam. Stawki marne, środków wiecznie brakuje, bez dodatkowej działalności ciężko żyć na poziomie. Na codzienną godność egzystencji ma duży wpływ określona już z góry hierarchia, musisz znać swoje miejsce, a jak chcesz coś robić ponad to najczęściej będziesz robił pracę za trzech. Zasługi oczywiście zgarnie kto inny. Ani ci to prestiżu ani wyróżnienia nie przyniesie. Ani pieniędzy, ani zadowolenia.
Wersja skrócona: nie warto. Naprawde bardzo niewarto. Januszpolexy małych firm nie reprezentują tej słomy w butach i (usunięte przez administratora) mentalności co tutaj w "wyższej uczelni z setkami pracowników". Nawet większość korporacji. W tym miejscu pracy jest sztucznie, dwulicowo, są typowe "plecy i znajomości". Typowe "teorie", regulaminy, a w praktyce na granicy prawa/lekko poza nim wszystko na niekorzyść pracowników. Doświadczenia i historie opowiadane między pracownikami powodują, że ci co się szanują lub mają inny pomysł na siebie odchodzą. Ci co zostają uczą się, że tutaj nie wychyla się głowy. Że zgłaszane sprawy do kadr są (dosłownie) ignorowane, a przełożeni szybko dowiadują się o waszej skardze (słusznej). Rozmowy o „tym co się dzieje” (niedobrego) prowadzone są szeptami i nie przy innych. Panuje atmosfera strachu i stresu (nie tylko w mojej komórce, w wielu niepowiązanych ze sobą). Wszyscy (dosłownie wszyscy) otrzymują odpowiedzi na przedłużenie umów OSTATNIEGO dnia lub nawet PÓŹNIEJ, bez wyjątków. Niebranie nadgodzin to coś złego, odbieranie jeszcze gorsze. W powtórze atmosferze strachu i niewychylania głowy i ignorowania ze strony kadr… „Macha się ręką” lub robi to ze strachu na przymus. Kierownik w mojej jednostce usmiechajacy się, zyczliwy, dziekujacy, że dobrze wykonana praca, ze fajnie ze to zrobione, poinformowal o przedluzeniu umowy, po czym na ostatni dzień przy wyssanych z palca powodach (czekaja do ostatniego dnia z odpowiedzia dla każdego) umowa nieprzedluzona (kłamstwo) Ogłoszenia o atrakcyjne wynagrodzenie są w bardzo dobry sposób rozegrane. Osoba rezygnuje z innych ofert ponieważ otrzymuje tutaj „ile chciała”. Po czym uwaga (Janusz level 200), przy przedłużeniu umowy pracownicy są informowani: a) o swoim braku „zaangażowania” (powiedzieć możesz to każdemu) b) o tym, że „kwestie budżetowe i dofinansowań się zmieniły”. Co to powoduje? To, że jeżeli najniższa jest 4200, a ktoś przyszedł za 4900, kolejny 5600, kolejny 5900. To niedługo ich pensje po okresie próbnym maleją bo „tak wyszło”. Sprzęt i podstawowe meble do pracy jak biurko, krzesło czy najzwyczajniejsza przestrzeń (ścisk) wołają o pomstę do nieba. Zwykłym przypadkiem normalnych czynności zawodowych od kolejnej przestraszonej osoby dowiedziałam/em się tego, że odbywają się tam(usunięte przez administratora) do takiej skali, że są trwające sprawy w sądach. (usunięte przez administratora) brak szacunku, znajomości, atmosfera strachu, niskie wynagrodzenie, stronnicze (dla kierownictwa) kadry, dodatkowo(usunięte przez administratora)dyskryminacje. ODRADZAM
Lepiej bym tego nie ujęła i podpisuje się pod tym na 200%. Szkoda tylko, że jest cenzura słowna, bo w przypadku tego miejsca słowo zaczynające się na "m" i konczace na "ing" idealnie je podsumowuje... zwłaszcza jeśli chodzi o administrację. I to w relacji przełożony pracownik i między pracownikami. Poziom toksyczności tego miejsca dochodzi do takiej skali, że rzeczy uznawane za nienormalne stają się akceptowanym standardem. Nie wiesz kiedy, a jesteś wplątany w siec pomówień, obgadywania, pietnowania i oskarżania innych bez dowodów (a slyszałas, że ten i tamten...). Jak zabawa w gluchy telefon, gdzie przekazywane są plotki na kazdy temat, przede wszystkim o innych ludziach. Zawiść ludzka nie na granic... Bo o tym z kolei co nie działa i że jest źle mowic głośno nie należy (jeszcze usłyszy ktoś z góry). Winy lepiej przypisywać kolezankom/kolegom z innych działów. A jak już coś złego wyjdzie to ZAWSZE wina niższego szczeblem pracownika, NIGDY kierownictwa. A juz biada jak tych plecow nie masz, znajomego co Cie zwerbował, mamy, taty, dziadka, cioci... wtedy to już zawsze Twoja wina:) Kierownictwo jak już się zdarzy, że popełni błąd to właściwie drobny i można go "ojojać". Pracownik nade wszystko musi być w takiej sytuacji odpowiednio pokorny, wyrozumiały i ostrożny w ocenie. Zwłaszcza jeśli chodzi o te działania poza lub na granicy prawa. Przecież liczy się elastyczność w dzisiejszych czasach! Tak, oczywiście jednostronna. Duma tego miejsca jest tylko na stronie głównej na zdjęciach. Kultywowanie tej całej morskiej społeczności i kultury to jedna wielka hipokryzja. Ci sami ludzie kultury nie mają i nie szanują tak naprawdę drugiego czlowieka. Mundury to tylko chwyt marketingowy... może lepiej je zostawic dla prawdziwych wojskowych, a nie paradować, bo kiedyś z tczewa wciagneli ludzi do armii... moze w ramach oszczednosci na tego typu rzeczach, byłoby na pensje? A nie, że ludzie odchodzą, bo jednak kasy nie ma, zarzadzanie jest na fatalnym poziomie i zaraz zabraknie też pracowników do przerzucania między jednostkami, bo nie ma komu przyjść. To Jadzię się przeniesie, a Gienia dostanie więcej obowiązków (za te same pieniądze oczywiście!). Bo praca i poświęcenie dla pracodawcy uszlachetniają. Poziom mentalności i świadomości szacowany na ubiegły wiek jeszcze przed stanem wojennym. I przez to chyba najbardziej przerażają mnie młode osoby, które zaczynają tam swoją drogę zawodową i chłoną te wszystkie "mądrości". Niesamowita przepaść kiedy rozmawiam z osobami, które wybraly pracę w korpo czy nawet zwykłym sklepie. A tutaj? Syndrom sztokholmski... ciężko się było z tego wyrwać, ale polecam, dla zdrowia i pogody ducha.
Obecnie pracuje od kilku miesiecy. Masa (niezaprzeczalnych) minusow, kadry traktuja w sposob olewczy podobnie jak kierownictwo, ciagla niepewnosc zatrudnienia, wszystko na ostatnią sekundę. Opiszę wiecej poniewaz wszystko to zmierza do konca :) Przy zatrudieniu zamiast kwota, która zostala powiedziana na rozmowie rekrutacyjnej wynagrodzenie zasadnicze + "premia". Pytam co to za premia, a tu tak zarzadzamy finansami takie fundusze ale finalnie wychodzi tyle ile ma być. Minął okres próbny i uwaga. Ogólnie w świecie pracownicy albo zostaja bez podwyzek albo po dłuższym stażuu pracy/zmianie umowy na dluzsza uzyskują podwyżki. Tutaj po miesiącach próbnych i konczeniu się umowy OBNIZAJA wynagrodzenie pracownikowi za wymysloną premię "bo tak wyszlo srodkow mniej". Podle korporacyjne a nawet nie zagrania. Słoma w butach i januszada.
Elektromonter ds. pomiarów elektroenergetycznych
Przestrzegam przed aplikowaniem... to jakieś (usunięte przez administratora) kto wymysla te systemy!:/ nie dość że sama kwota wyplaty jest smieszna to pozniej się okazuje że w umowie masz mieć jeszcze niższa, bo wyliczają ci kilka różnych premii z czego każda mogą odebrać!!To ma byc "system motywacyjny"... ludzie oderwani od jakichkolwiek realiów, masz się cieszyć że łaskawie pozwolą Ci byc częścią wspaniałej wzniosłej wspólnoty.. i z tej radości wyżyjesz... nie warte to zachodu, myślałam że to legendy
A czego oczekiwałaś od ludzi, którzy do atrakcyjnych warunków pracy wliczają rzeczy, które dać MUSZĄ. Reguluje to kodeks pracy. Praktyki z zeszłego wieku, troche komunowo-januszowo.
Szukają kogoś do kadr. Może ktoś coś może powiedzieć. Jak wyglądają praca, zarobki, atmosfera?
Zarzucą Cie pracą i obowiązkami za najniższą krajową, atmosfera gęsta w wiecznym stresie, lepiej się nie odzywać tylko potakiwac na nowe super pomysły władz i kierownictwa... krotko i na temat
Może ktoś chce się podzielić swoim doświadczeniem na temat pracy w firmie Uniwersytet Morski w Gdyni w miejscowości Gdynia? Jak dotąd nie ma info związanych z pracą.
Komentarze o UMG pojawiają się głównie pod profilem Uniwersytet Morski Gdynia (Szkoła Morska) w Gdynia. Było też ich znacznie więcej, ale najwyraźniej zostały pokasowane ze względu na ilość krytyki. Całe szczęście już tam nie pracuję, z tego co wiem to jednak za dużo się nie zmieniło na przestrzeni lat, niezmiennie te same problemy. Kto ma mieć ten ma, kto ma dostać ten dostanie, o pracownikach niższego szczebla się nie pamięta tylko się ich wyzyskuje, stawki z najniższą krajową to standard, warunki pracy to kpina. Rotacja pracowników też w tej chwili musi być spora, wystarczy spojrzeć na ilość powtarzających się ogłoszeń. Kto tam chce pracować?1 Studentów tez coraz mniej, zostają Ci co nie dostali się na polibudę, taka prawda...
Omijaj szerokim łukiem to miejsce, jeśli nie chcesz pracować w miejscu, gdzie stosuje się działania na literkę "m" w stylu: no jak to? to nie można tak traktować ludzi? przecież zawsze tak robiliśmy, to w celu zmotywowania przecież. Kto jest w klubie krewnych i znajomych królika temu się dobrze wiedzie. Mnóstwo dziwnych dodatków do pensji i jest OK. Kto nie jest w klubie, ma własne zdanie i nie przejmuje się opinią innych na pewno będzie traktowany tak, żeby poczuł, że do klubu nie należy.
Często zadawane pytania
-
Jak się pracuje w Uniwersytet Morski w Gdyni?
Zobacz opinie na temat firmy Uniwersytet Morski w Gdyni tutaj. Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy oraz kandydaci do pracy to 5.
-
Jakie są opinie pracowników o pracy w Uniwersytet Morski w Gdyni?
Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy to 3, z czego 0 to opinie pozytywne, 3 to opinie negatywne, a 0 to opinie neutralne. Sprawdź tutaj!
