Nigdy jeszcze nie komentowałem rekrutacji, ale dla AVSystem zrobię wyjątek ku przestrodze dla przyszłych pokoleń ;). Przez 8 lat pracowałem w IT jako technical writer - w firmach małych, średnich i w globalnych korporacjach. Brałem udział w kilku absurdalnych rekrutacjach, zwykle bardzo powierzchownych. W AVSystem absurd polegał na czymś zgoła przeciwnym, ale według mnie prowadzącym do tych samych, błędnych wniosków. Rekrutacja była arcydługa, atmosfera delikatnie mówiąc niezachęcająca, wszystko bardzo sformalizowane i prowadzące w końcu gdzieś na manowce tech writingu. Zanim o rekrutacji, jeszcze o zarobkach - dolna granica niegodna firmy IT, górną granicę w AVSystem oceniam na dół średniej rynkowej. Siedziba firmy też niezbyt urocza – osiedle, obok bloki, kościół, jakieś stare magazyny, tory kolejowe. Do tego ciśnienie na pracę w biurze. Rekrutacja trwała prawie miesiąc - 4 etapy. Najpierw zadanie domowe, instrukcja w Markdown w rodzaju "how-to". Duża liczba funkcjonalności - pisanie zajęło wiele godzin. Powtarzanie w kółko tego samego schematu. Mniej niż połowa tego zadania pozwoliłaby ocenić sposób, styl, podejście do zadania. W każdym razie zostałem zaproszony do kolejnego etapu. Drugi etap online, 3 w 1. W sumie 2 godziny. Rozmowa z HR, potem dashboard challenge, a w nim dwa zadania. Żadnych informacji wcześniej. Dashboard challenge to raczej niespotykana rzecz dla tech writera, za to typowa dla UX designera - okazało się, że będę oceniany również przez UX designerkę. Dwoje tajemniczych ludzi o kamiennych twarzach, w niezwykle sformalizowany sposób przeprowadziło ze mną coś w stylu inscenizacji "spotkania projektowego", czyli jak podszedłbym do wypuszczenia nowej wersji aplikacji i update'u dokumentacji. Drugie zadanie to wyłapanie błędów merytorycznych, językowych i strukturalnych we fragmencie dokumentacji w (zdecydowanie zbyt) krótkim czasie. Cała sytuacja raczej czysto hipotetyczna, sztuczna, a prowadzący nie ułatwiają - pojawiła się np. chęć absolutnej kontroli tego co i jak robię. Miałem pokazać na żywo, co sobie notuję w trakcie rozmowy. Używaliśmy platformy, w której notuje się na małych, latających sticky notes. Zaproponowałem, że będę pisał w czymś dla mnie wygodnym i na końcu to wkleję czy podeślę. "Nie mogę się na to zgodzić" – ucięła oschle rekruterka . Dlaczego nie mogła? Jest to zakazane w firmie? Każdy każdemu pokazuje, co i gdzie sobie zanotował? Ten etap pozostawił wrażenie nieprzyjemnej atmosfery, sztucznie wykreowanej sytuacji i drobiazgowej kontroli podszytej nieufnością. Zacząłem mieć nadzieję, że nie dostanę tej pracy, ale zostałem zaproszony do 3 etapu w ich siedzibie. Liczyłem tym razem na luźniejszą rozmowę. Dostałem godzinne przesłuchanie z pytaniami odczytywanymi ze skryptu przez znajomą już parę inspektorów – gra w niemiłego policjanta i trochę bardziej niemiłego policjanta. Nie należę do ludzi bardzo spiętych, ale miałem wrażenie, że bacznie obserwują każdy mój gest. Cały czas kamienne twarze i porozumiewawcze spojrzenia między sobą. Prawie zero interakcji – tylko pytania ze skryptu, nie licząc dość zaskakującego wstępu – pytań o odległe czasy studenckie. Wśród kilku „klasycznych” pytań, które raczej pojawiają się na 1 etapie, było mnóstwo teorii komunikacji technicznej i dziedzin pokrewnych, np. jakie są różnice miedzy tech writerem a UX writerem, skąd czerpię inspirację (okazało się, że powinienem czerpać z blogów, artykułów, autorytetów z branży – a ja chyba powiedziałem coś innego). Z feedbacku dowiedziałem się też, że w odpowiedzi na wiele abstrakcyjnych pytań, zupełnie niezwiązanych z codzienną orką, powinienem bardziej wyjaśnić „jakie jest moje podejście do pisania, czy jest to dla mnie interesujące, jakie mam problemy i jak je rozwiązuję”. Na koniec rozmowy zapytałem jeszcze pełen obaw, czym jest 4 etap – największa zagadka tej rekrutacji – rozmowa z prezesem. Serdeczna rekruterka, choć mieliśmy przed sobą długie, milczące korytarze, a potem jeszcze chodnik do drugiego budynku, odpowiedziała: „Przepraszam, ale muszę wracać już do obowiązków, dowiesz się, jeśli będziesz zaproszony”. O co sam prezes dwóch firm, w tym jednej robiącej lody, chciałby zapytać mnie, skromnego technical writera? To zagadnienie będzie mnie już zawsze nurtowało. A może znam tę ostateczną, właściwą odpowiedź? Rekrutacja drobiazgowa (ale w ogromnej części nie merytoryczna) i wieloetapowa jak na astronautę. Gdyby NASA tak robiła rekrutacje, to kosmos byłby usiany zwłokami teoretyków astrofizyki. Nie mam pojęcia, jakie sensowne wnioski można wyciągnąć z tak przydługiej, zniechęcającej, wypełnionej „akademickimi” zagadnieniami rekrutacji. W każdej firmie podejście do dokumentacji jest nieco inne, inne narzędzia, inna kultura pracy i organizacja. Zamiast sprawdzenia kluczowych dla tech writera cech i umiejętności, tu było jakby szukanie DOKŁADNIE technical writera z AVSystem. W takim razie sprawdźcie najpierw, czy już u Was nie pracuje i czy nauczył się już odpowiedzi z Waszego skryptu.
Ile jest zmian w Avsystem Sławomir Wolf Sp.j.?
Czy osoby bez doświadczenia mają szansę na zatrudnienie w Avsystem Sławomir Wolf Sp.j.?
Tak, sporo osób przyszło do firmy jeszcze jako studenci na praktyki/staż a potem zostali na dłużej.