Jak się pracuje w 7N Sp z o.o. Warszawa? Zadaj pytanie

Post jest nacechowany ironią i sarkazmem. Zbierzność imion jest przypadkowa. To info głównie dla pani która pisze komentarze za Grzesia, żeby się tak nie stresowała, notowania nie spadną a może uda się coś poprawić? Podczas rekrutacji pytania techiniczne zadaje pani po WFie (sprawdziłem). Tutaj wskoczy pewnie Grzesiu zaraz z odpowiedzią, że nie ma to znaczenia bo została przeszkolona albo z innymi bzdurami że ma narzędzia do takiej weryfikacji. Nope. Nie została, nie ma. Osobiście udało mi się jej wcisnąć czysty kit. Klient może dostać śmietnik od kontraktorni a ze strony rekrutowanego pojawiają się znaki zapytania odnośnie jakości, procesów i tak dalej. Czy ma to wpływ na stawkę? Jakie info dostaje klient? Niewiadomo, zależy od tego czy pani woli zielonego czy czerwonego kubernetesa albo czy w domu ma windowsa. Generalnie procesy i klient są na miejscu 1 jak w każdej kontraktorni, dopóki zarabiamy na leasingi i wakacje jest ok. Po tak dogłębnej weryfikacji na kolejnym etapie jesteśmy już u klienta, który i tak musi zweryfikować pracownika. Proste przekazywanie Feedbacu ogólnie zostało zastąpione, pewnie celowo w celach rozrywki ale się nie znam, głuchym telefonem. Klient przekazuje informacje to pani A, pani a do pani B, potem dostajemy je my. Ewentualnie wykorzystujemy cały alfabet jeżeli widać że jesteśmy w tym nieźli. Rozmowy z HRem (nie mówię o rakrutacji) na pewno zależą od osoby, w moim przypadku było to po prostu chamstwo. Tutaj Grzesiu znowu wyskoczy z zatroskaniem. Nie czas i miejsce, i nieprawda ;) Rozmowy z HRem są nieautentyczne, miejscami czuć manipulacje. Potrafi pojawić się komentarz, że klient miał zastrzeżenia co do umiejętności X, ale na pytanie "jakie? bo klient nie wspomniał", a przecież każdy z chęcią by sie dowiedział, nie ma konkretnej odpowiedzi albo "ty wiesz jakie". Jak wspomniałem wcześniej, chamstwo. Jest to czubek góry lodowej, natomiast nie chcę przytaczać najcięższych przykładów z uwagi na anonimowość i fakt, że może inni pracownicy HRu umieją w rozmowę. Kontynuując. Niewygodnym pytaniem możemy wzbudzić emocje wyzwolonego pracownika, które dosyć umiejętnie zostają użyte manipulowania podczas rozmowy, czysty przypadek. Takie komentarze z reguły są wytaczane w kontekście negocjacji stawki, umowy czy dla sportu, bo ludzie są przecież na pierwszym miejscu... ;) Grzesiu jeszcze się trzymasz? Fakty: - płatność 20 dnia miesiąca (leasingi samochodów zarządu opłacamy wcześniej?) - obowiązkowy system samofakturowania (niektórym może to pasować, jest całkiem sprawny, wolę mieć większą kontrolę nad FV) - negocjacja stawki pod koniec procesu rekrutacyjnego (taki standardowy trick majkrosoftowy, skoro wszysstko dopięte i kandydat już pewnie chciałby zakończyć proces i zacząć pracę, (usunięte przez administratora) mu, jak się zgodzi przecież jest bonus) - w zależności od projektu w umowie pojawiają się konkretne zapisy obowiązków co umożliwia rozliczanie się w preferowanych stawkach 8,5%, 12% itd. (na plus) Opinia: Wszystko zależy od projektu do którego rekrutują. Jeżeli zaakceptujemy że rozmawiamy z korpo w pejoratywnym tego słowa zanczeniu, na pewno będzie łatwiej negocjować. Należy bardzo dokładnie przeczytać umowę. Są wzmianki o karach ale uwaga, za jakiekolwiek naruszenie - zależą one przecież też od umowy korpo <-> klient, do której mnie mamy dostępu. Okazuje się że jakiekolwiek narusznie z takiej umowy może być przeniesiona na "konsultanta". Polecam negocjację zapisu o możliwości nieświadczenia usług nie tylko kiedy zachodzi "wyższa potrzeba", negocjację zapisu kar, negocjację terminu płatności - szanujmy się sami, bo nikt tego za nas nie zrobi. Jeżeli chodzi o same projekty ja trafiłem super, żadnej zasługi kontraktorni nie udało mi się tutaj w tym znaleźć. Samą współpracę z kontraktornią oceniłbym, ale nie mam serca, widzę że Grzesiu (pani po wfie) spędza tutaj komentując komentarze dużo czasu.