Dzień dobry. Praca na stacji Shell. Mhm. Co by tu napisać. Stres, naciski ze strony kierownictwa. Szkolenia jak to ,,wcisnąć'' klientowi kawę,hot dogi itp. Komiwojażer i domokrążca ma mniejszą presję aby coś sprzedać jak pracownik stacji. Szefostwo podsyła swoich znajomych do kontroli jako aby sprawdzić jak pracownik ,,wciska'' klientom ten towar. Redukcja etatów, Kobiety zmuszone są do pracy w nocy jednoosobowa zmiana. A jak się nie podoba to po prostu do zwolnienia. Pracownicy boją się odezwać. Tak o to wygląda praca na stacjach Shell. Pozdrawiam. E95
Bo dzisiaj stacje benzynowe to nie tylko tankowanie auta. Na paliwie stacja nie zarabia, zarabia na produktach o zawyżonych cenach. Każdy koncern działa tak samo i wykorzystuje swoich pracowników aby nie tylko stali za lada ale też czynnie promowali i sprzedawali to co ludziom do niczego nie jest potrzebne. Mnie osobiście denerwuje takie podejście, chcę płacić za paliwo a ten na kasie... - może hotdoga? - może kawkę? - może zapalniczkę do fajek? Takie usilne wmawianie klientowi po co przyjechał na stację jakby sami tego nie wiedzieli. To jest robienie z pracownika stacji akwizytora.