Opinie o Lear Corporation Poland II w Mielec

Mielecki Lear łamie prawo, wzmuszając pracowników do wzięcia urlopu w związku z przestojem z powodu epidemii koronawirusa. Prawo do urlopu jest prawem podmiotowym pracownika o charakterze osobistym i pracownik nie może się go zrzec, a pracodawca dowolnie nim dysponować. Nagminnie od lat gdy Lear ma problemy techniczne czy logistyczno-organizacyjne, wykorzystuje opcję porozumienia pomiędzy nim a pracownikiem, że skorzysta z urlopu w tym okresie, bo jest to korzystniejsze dla niego. Niestety w Learze dyrekcja decyduje za pracowników. Nakazuje przełożonym (brygadziści i liderzy) namawiać do chorobowego, zmuszać do wypisania wniosków (nawet przez zastraszanie). Związki zawodowe w Learze to farsa. Bronią tylko swoich członków. Im doradzali nie wypisywanie wniosków, a niezrzeszonym pracownikom wmawiali, że ich to nie dotyczy. Praktycznie nie widać żadnych efektów ich działalności. Pracodawca robi co chce, jakby związków nie było. Przypadki mobingu są nagminne. Liderzy i brygadziści są kryci przez dyrekcję. Wdrożony program przeciwdziałania temu, jest fikcją. Gdy w Mielcu pojawiły się pierwsze przypadki zarażenia koronawirusem, to administracja Leara odgrodziła się od hali produkcyjnej. Zakazano przychodzenia do biura. Pracownicy biurowi od razu otrzymali maseczki. Firma która szczyciła się, że jest najlepszym pracodawcą na rynku, okazała się tchórzliwa i dyskryminująca. Dzieli pracowników na lepszych i gorszych. Gdy zrobił się szum, zaprzestali ograniczać dostęp. Są tylko pozorna działania informacyjne i niewielkie techniczne. Umieszczono dozowniki płynu dezynfekującego, którego często brakuje. Osoby wracające z delegacji nie poddane zostały kwarantannie. Wszelkie delegacje odwołano dopiero, gdy zakończyła się wizyta zagranicznego gościa. Czy firma jest w 100% pewna, że nie był zarażony? Totalna niekompetencja. Nawet nie zatrudniają specjalisty od PR. Do wykonywania wszelkich zdjęć okazjonalnych w firmie, szukano woluntariusza z profesjonalnym sprzętem. Jest wiele przykładów niefrasobliwości, nieadekwatnych działań, jak chcąc uniknąć zgrupowań, stłacza się w holu ludzi przychodzących do pracy, by ludzie kończący pracę mogli przejść do szatni. W ten sposób stwarza się potencjalne zagrożenie. Totalny chaos. Ludzie na liniach nie pracują w bezpiecznej odległości. Dopiero we wtorek 17 bm. zaczęto mierzyć pracownikom temperaturę. Nie dziwne więc, że Lear na mieleckim rynku, ma bardzo złą opinię. Większość osób tylko szuka sposobu i okazji , by się wyrwać z tego tzw. „kołchozu” czy też „(usunięte przez administratora)”.