Opinie o Empik w Bielsko-Biała Sarni Stok 2

Opinia dotyczy pracy w Empiku na C.H. Gemini, ale jako, że tego salonu nie ma na GoWork, a osoba wynajmująca tamtejszy lokal wynajmuje również ten to zostawię opinię tutaj. Standard pracy na Sarnim oraz na Gemini jest prawie taki sam (wytyczne od szefa są identyczne więc jedyna różnica między tymi salonami to ludzie i jego powierzchnia). Od początku: Rozmowa o prace świetna i bardzo rzeczowa, poważnie. Osoba ją przeprowadzająca jest kompetentna, wie o co pytać (widać doświadczenie z HR albo po prostu naturalny talent) więc nie jest to typowa standardowa rozmowa, która trwa dwie minuty i jedyne co jest na niej przedstawione to ile godzin będzie się robiło. Istotną informacją jest to, że na rozmowie o pracę zostałam zapytana o to co według siebie będę robić w salonie, powiedziałam, że pewnie czynności porządkowe, sprawdzanie cen, układanie towaru itp, osoba ta jednak zaprzeczyła i powiedziała, że moja praca to będzie kasa. Rozmowa przebiegła pomyślnie, zostałam zatrudniona od razu i też bardzo cieszyłam się na pracę. I nadeszły dni pracy, a moje pozytywne nastawienie zostało rozdeptane: W pierwszym dniu oprócz przedstawienia Umbrelli i pokazania jak działa praca nic nie zostało mi powiedziane, żadne zasady salonu, żaden regulamin, nie zostałam w ogóle oprowadzona po salonie, nie pokazano mi wszystkich czynności jakie się wykonuje (a jest to istotne bowiem miałam pracować tylko jako kasjer, ale bardzo szybko się okazało, że mam ogarniać cały salon i najlepiej jakbym robiła cały czas z tą jedną 15 minutową przerwą). Jedyna rzecz z obowiązków jaką mi pokazano to po prostu obsługa kasy, a później wielkie oburzenie, że jak zlecają mi obowiązek np metkowania to nie umiem tego robić mimo, że nie zostało mi to dokładnie pokazane nigdy, a godziny szkolenia był wykorzystane na to żeby koleżaneczki mogły sobie plotkować na zapleczu. Dni szkolenia miałam wpisane dwa po 6 godzin, ale moje szkolenie trwało może 3 godziny, po tym czasie po prostu zaczęłam wykonywać obowiązki i zostałam zostawiona sama w momencie w którym w sumie poza podstawową obsługą kasy wiedziałam niewiele, a na samej kasie było dużo do robienia. Dziewczyny w pierwszych dniach zapewniały żeby jednak się nie martwić, że zawsze pomogą i błędy się zdarzają, ale od początku czułam, że coś jest nie tak. I szydło wyszło szybko z worka. Generalnie osoby pracujące tam na stałe mają problem z nowym pracownikiem, na prośbę o pomoc na kasie reagują powoli i z wyrzutem, wykazują niechęć, są bardzo pasywno-agresywne. Na początku nie przedstawiły żadnych zasad salonu, ale nie przeszkadzało im to w tym żeby ochrzaniać pracownika za zasady o których istnieniu nie wiedział (przykład: picie przy kasie. Wszystkie piją na stojąco, ale jak ja to robiłam to jedna z dziewczyn się do mnie opluła (i faktycznie się opluła, bo jej dykcja jest na tyle mierna, że bardzo ciężko idzie zrozumienie tego co mówi) że nie mam prawa i jak piję to mam kucać żeby klient mnie przypadkiem nie zobaczył). Same również nie stosowały się do widełek przerwy (jedna dziewczyna, której przysługiwało 15 minut przerwy wyszła na 45 i nikt nie miał problemu, ale kiedy ja spóźniłam się 5 minut to nie dość, że podobno byłam 15 minut dłużej to jeszcze zostałam obwiniona, że chyba robię sobie jaja, że siedzę tyle na przerwie a kolejka długa. Później ta sama osoba, która mnie ochrzaniła i osoba, która była 45 minut na przerwie siedziały i plotkowały na zapleczu, a podobno tyle obowiązków było i każdy ma robić na pełnych obrotach. xD Czarę goryczy przelało chyba to jak (jako jeden z dwóch głównych kasjerów na tej zmianie) zostało mi powiedziane "Teraz nie podchodź do kasy bo musimy zwiększyć wyniki" i to jest okej, bo są osoby, którym lepiej szła gadka ode mnie. Jednak to nie tak, że ja miałam wtedy coś robić. Zadania zostawały mi wymyślone na siłę i tak właściwie ta dniówka skończyła się tym, że po prostu błąkałam się po sklepie i poprawiałam krzywe książki. Proszę sobie wyobrazić, że ja generalnie miałam trzymać się z dala od kasy (o ile nie było bardzo dużego ruchu), ale dziewczyna, która mi to zleciła kasowała wtedy klientów na sklepie poprzez tablet. Generalnie sporo lekko zahaczających o (usunięte przez administratora) sytuacji (ale tylko zahaczających bo czysty czy perfidny (usunięte przez administratora) to nie był) o których mogę chętnie opowiedzieć. Ale w skrócie: przekłamanie obowiązków (miałam być tylko kasjerem, musiałam ogarniać wszystko), obrzydliwe podejście do klienta (mogę podać przykłady), prawie zerowe szkolenie, okropne współpracownice (ale tylko te na stałe, te z grudniowego były ok), wymaganie przestrzegania zasad, których się nigdy nie przedstawiło, podwójne standardy, umieszczanie wadliwego towaru na sklepie (mimo tego, że znajdowałam coś uszkodzonego i to zgłaszałam to dziewczyny z powrotem umieszczały to na sklepie (tylko raz wzięły płytę na zaplecze)) itd Kończą mi się znaki więc na tym kończę, chociaż do powiedzenia mam więcej. Może gdyby nie przekłamana rozmowa o pracę i inni współpracownicy i nie byłoby aż tak źle.