Pracowałem w tej firmie kiedyś przez krótki okres czasu. Pan Grzegorz K. stosował (usunięte przez administratora), krzyczał, popędzał i groził zwolnieniem. W dzień wypłaty ulatniał się z firmy, a wypłatę dawała pracownikom jego żona w kopertach. Pamiętam jak dojrzały mężczyzna popłakał się jak ją otworzył i powiedział "jak ja wyżywię rodzinę?". To był (usunięte przez administratora). Najgorsze miejsce pracy w moim życiu. Aż dziwne, że jeszcze istnieje. Właściciel pławił się w luksusach, a ludzie walczyli o przetrwanie. To były dawne czasy i mam nadzieję, że obecny rynek pracownika zmusił właściciela do podwyżek i lepszego traktowania. Radzę jednak kupić dyktafon lub małą kamerkę przed zatrudnieniem aby mieć dowody w sądzie pracy.
Byłem na okresie próbnym jakiś czas temu i powiem tak-praca nawet ok,nauczyłem się nowych rzeczy i zdobyłem doświadczenie które przydało mi się w następnej pracy. Wypłata na czas, zadowalająca. Czasem trzeba było dłużej popracować na miejscu zlecenia i późno wracałem do domu, no ale taki urok pracy przy piecach gazowych. Czasem ich montaż się przeciąga. Ale zawinąłem się stamtąd, bo słabo było z atmosferą w firmie. Kierownik zakładu wybuchowy, potrafił wdeptać w ziemię tekstami po bandzie do pracowników. Sekretarka z biura ma niewyparzoną gębę i chyba lubi nastawiać ludzi przeciw sobie. No niefajnie. Dałem sobie spokój, podziękowałem za współpracę i nie żałuję tej decyzji.
W Zakładzie Instalacyjno-Budowalnym KALORIA, będącego własnością pana Kurzyńskiego, można zarobić przyzwoite pieniądze (nawet na samym starcie) i pensja jest wypłacana terminowo. W moim przypadku dostawałem płacę minimalną plus "pod stołem" kwotę uzupełniającą, tak aby wilk był syty i owca cała (lub, jak kto woli, miała miejsce "kreatywna księgowość"). Pracodawca szybko zapewnia niezbędne badania medyczne i papierologię dla nowej osoby. Ubrania robocze też idzie dostać, pod warunkiem że stosownie często o tej potrzebie się przypomina osobie decyzyjnej (która ma tendencję do zapominania o zgłoszonych potrzebach z uwagi na natłok pracy). I to by było na tyle w kwestii pozytywów. Jeśli chodzi o minusy - to na pewno nieprzyjemna atmosfera i mocno odstający od przyjętych cywilizowanych norm sposób komunikacji przez właściciela, jego zastępcę i sekretarkę w stosunku do reszty pracowników. Jasna sprawa, to zakład zatrudniający hydraulików, monterów którym ciężka fizyczna praca nie jest obca - wszyscy wiemy, jak jest i że czasem poleci wiązka. Natomiast podnoszenie głosu, pokrzykiwania, dosadne słownictwo gdy szef i reszta "managementu" się zirytują (co zdarzało się nader często) dosyć szybko wykańcza psychicznie i zniechęca. Co innego ustawienie do pionu, gdy zauważone zostają niedociągnięcia, ale wyżywanie się na ludziach nie powinno mieć miejsca. Po jakimś czasie człowiek już wyczuwał, kiedy pan Kurzyński ma gorszy dzień i lepiej schodzić mu z oczu, bo inaczej mógł się na tobie po prostu wyładować. I to w bardzo, bardzo specyficzny sposób: poprzez pretensjonalną, udawaną troskę i dociekania, czy aby pracownik dobrze się czuje? czy nie ma problemów psychicznych? czegoś z głową? A ponieważ skoro tak szef traktuje pracowników, to i zastępca, a nawet sekretarka sobie pozwalają na identyczne metody. Byłem świadkiem dwóch takich rozmów w biurze (tak, tego rodzaju wdeptywanie w podłogę nie odbywa się za zamkniętymi drzwiami, lecz w ogólnodostępnym i ogólnosłyszalnym pomieszczeniu), sam również zostałem zgrillowany w taki sposób w obecności innych. Zachowanie absolutnie poniżej jakiegokolwiek poziomu. Chyba najbardziej przykre i niemożliwe do zaakceptowania było zachowanie sekretarki, która najwyraźniej uważa, że jest na równi z właścicielem i zastępcą i pozwala sobie na zdecydowanie zbyt wiele w stosunku do pracowników. Wybuchy złości, pełne soczystych wulgaryzmów, lub po prostu nieustający strumień złośliwych i jadowitych, często niczym nie sprowokowanych, komentarzy. Czasem wypowiadany półgębkiem, jakby do siebie - a czasem na głos, aby każdy w biurze ją usłyszał (ale wtedy, gdy nie ma pana Kurzyńskiego w pracy; znamienne, czyż nie?). Najpewniej pan Kurzyński i jego zastępca mają świadomość o nieprofesjonalnym zachowaniu pani sekretarki, ale ponieważ nie reagują, to można wywnioskować, że istnieje milczące przyzwolenie na taki stan rzeczy. Na koniec warto nadmienić, że generalnie nieważne, jak starannie i uważnie wykonało się powierzoną pracę, to "management" zawsze znajdzie niedociągnięcia i powód, aby zwrócić uwagę i udzielić pouczeń. Na dobre słowo niespecjalnie można tam liczyć, a nawet jeśli jakieś się dostanie, to cóż - tonie w otchłani wiecznego niezadowolenia z pracy człowieka, bo takie wrażenie nabiera się już po kilku tygodniach pracy w tej firmie. Naprawdę ciężko normalnie funkcjonować w takiej toksycznej i stresującej atmosferze. Ogólnie rzecz biorąc, jeżeli komuś nie przeszkadza szef i zastępca mający problemy z samokontrolą emocji i złośliwa oraz pyskata sekretarka, to można w KALORII zarobić pieniądze i zdobyć cenne i ciekawe doświadczenia zawodowe. Z resztą pracowników idzie się dogadać - to normalni ludzie, wiedzą jak jest w firmie i na tyle, na ile mogą - próbują wdrożyć nowego pracownika zarówno do obowiązków pracowniczych, jak i do specyfiki dotyczących niepisanych zasad w firmie i sposobów unikania nieprzyjemnych zachowań ze strony wcześniej wspomnianej trójcy. Fun fact: przed moim złożeniem wypowiedzenia właściciel i zastępca całkiem na poważnie rozmawiali na temat planów obowiązkowego noszenia mini kamer w ubraniach roboczych oraz instalacji takich urządzeń w autach służbowych, aby w każdej chwili mogli zdalnie sprawdzić przy pomocy wizji i dźwięku, co w danej chwili robi pracownik/kierowca i w ten sposób weryfikować ich zaangażowanie w pracę. Brzmi nierealnie? Też tak na początku myślałem, póki lepiej nie poznałem Kurzyńskich. Oczywiście od rozmów o planach do wdrożenia takich rozwiązań droga może być daleka, ale osoby zainteresowane pracą w tej firmie może powinny rozważyć, czy aby na pewno chcą pracować w orwellowskich realiach.
Ciężka współpraca właściciel krzykliwy, nie potrafią poprawnie wystawić FV, komunikacja żadna, traktują klienta z góry.
Często zadawane pytania
-
Jak się pracuje w Grzegorz Kurzyński Zakład Instalacyjno Budowlany Kaloria Usługi Budowlane Koloryty?
Zobacz opinie na temat firmy Grzegorz Kurzyński Zakład Instalacyjno Budowlany Kaloria Usługi Budowlane Koloryty tutaj. Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy oraz kandydaci do pracy to 3.
