Opinie o Markslojd Sp z o. o. w Poznań

Z czasem zrozumiesz, że są ludzie, którzy będą z Tobą, ponieważ jesteś taki, jaki jesteś. A także są ludzie, którzy odwrócą się od ciebie, ponieważ nie zechcesz być taki, jak oni. Witam serdecznie wszystkich zainteresowanych pracą w tej firmie. Poświęćcie proszę chwilę, aby zapoznać się z kilkoma sugestiami, dlaczego zdecydowanie nie warto podejmować tam pracy. Zasada równego traktowania - coś, co już dawno odeszło do lamusa, ale pracując w Markslojd miałem nadzieję, że spotkam się jednak z równouprawnieniem. Nic bardziej mylnego. Jeśli nie jesteś lizusem i nie masz romansu ze swoim przełożonym, pożegnaj się z pracą niż Ci się wydaje. Jedni mogą więcej, np. spóźniać się dzień w dzień do pracy po kilkanaście lub kilkadziesiąt minut, na co przełożony nie reaguje. Germańskie dziewuszysko jest tego idealnym przykładem. Jest to osoba, której wydaje się, że nic ani nikt nie wpłynie na nią negatywnie. Być może wynika to z faktu, iż kolor włosów zobowiązuje, ale karma wraca, jak sama lubi twierdzić. Podwyżki lub premie, a owszem, są. Jednak aby się załapać na taki przywilej, najlepiej w czasie pracy grać w gry na telefonie, korzystać z mediów społecznościowych, chwalić się byciem alkoholikiem i korzystaniem z innych, zdecydowanie mocniejszych używek. No i przecież nic nie jest ważniejsze od radia i dość głośnej muzyki, która innym pracownikom nie pozwala się skupić, zatem zapraszamy do knajpy. Mało tego, takie zachowanie jest wręcz popierane przez przełożonych. A wracając jeszcze do spóźnień, to osoby takie zostają nagradzane za wyjątkowe osiągnięcia, gdyż taki mają układ (nieformalny oczywiście) z szefem. Co się tyczy grubego cielska i wielkego ego, to aby zostać dobrym przełożonym nie trzeba mieć ukończonych dziesięciu MBA. Wystarczy być sprawiedliwym i obiektywnym, a tego brakuje przełożonemu o pseudonimie Hektor. A i jeszcze jedno, można się uważać za kierownika zespołu, ale z g.... bata nie ukręcisz. Aha, i taka uwaga wynikająca z podstawy savoir vivre: jeśli rozmawia się z pracownikiem, to nie będąc do niego odwróconym plecami; poza tym na pracownika się nie krzyczy, gdyż im więcej krzyczysz tym mniejsze masz poważanie u swoich podwładnych. Kwestia warunków pracy: w tej firmie nie są przestrzegane absolutnie żadne przepisy BHP. Są okna z lat 90-ych, których nie można otworzyć do góry, a jedynie na bok. Nie byłby to ogromny, problemem, gdyby nie fakt, że okna są nieszczelne i pracownikom przy nich siedzącym wiatr hula po głowie w najlepsze. Były oczywiście kilkukrotne próby ich uszczelniania przez tzw. złote rączki, które zakończyły się fiaskiem. Jest zatem konieczność wymiany okien na nowe, ale po co to robić skoro lepiej spróbować oszczędzić i jakoś to będzie tym bardziej, że podczas tynkowania ściany zewnętrznej budynku była możliwość montażu nowych okien. Jeśli jednak zdecydujecie się aplikować i zostaniecie zaproszeni na rozmowę rekrutacyjną, to uważajcie, aby nie doznać uszczerbku na zdrowiu przez niedomykające się (zamykające się zbyt szybko) drzwi wejściowe. Drzwi te niejednokrotnie pozostają uchylone przy ich uszkodzeniu (a psują się bardzo często) tak, że śmiało można wejść do firmy i wynieść kilka lampek. Uwaga też na wykładzinę z lat 90-ych, tzw. linoleum, które po umyciu przez sprzątaczkę staje się niemal torem saneczkarskim. Podjęcie zdecydowanej i oczywistej decyzji, jeśli chodzi o inwestycje, graniczy z cudem, a kwestia naprawy oczywistych uszkodzeń zajmuje czasami kilka tygodni. Pamiętajcie też, aby chodząc po jednym wielkim biurze w stylu skandynawskim, czyli tzw. open space, nie obracać głową w prawo ani lewo, łepek przed siebie albo w glebę i do przodu. Jeśli z czymś się nie zgodzicie, to nie rozkładajcie rąk dla wyrażenia dezaprobaty. Takie zwykłe, ludzkie gesty nie są tolerowane przez Hektora. Ciekawostką przyrodniczą jest na pewno brak jakiejkolwiek kultury ubioru wśród niektórych pracowników obsługi klienta. Nie mam tu na myśli wyimaginowanego dress code, ale przychodzenie do pracy w tych samych ciuchach przez cały tydzień, chodzenie latem w krótkich spodenkach, czy też z rozpiętym rozporkiem lub haremkach to już gruba przesada. Jednak taki jest o to wizerunek Markslojdu: słabi ludzie = słaba firma. I tak już na zakończenie, to niektórym pracownikom polecam pracę w ogrodzie zoologicznym, gdyż podczas pełnienia (a raczej jego braku) swoich obowiązków potrafią udawać prosiaki czy też inne zwierzęta domowe. Pozdrawiam Was przyszli pracownicy i życzę dobrych wyborów co do swojego miejsca pracy.