Opinie o Hotele Diament S.A. w Gliwice

Mimo, ze nie pracuję tam już od pewnego czasu to nadal odczuwam stres jak pomyślę o tym, co mnie tam spotkało. Tego się nie da nawet jednoznacznie napisać, po latach dochodzę jednak do wniosku, że stosowane w Diamentach metody, mają elementy (usunięte przez administratora)pracowników a techniki manipulacji są na porządku dziennym. Praca tam to była dla mnie trauma i nadal muszę się z tym mierzyć - przeżyte tam lata (i różne sytuacje) do tej pory mają na mnie negatywny wpływ i śnią mi się po nocach. Praca tam to ciągły stres, brak docenienia, (usunięte przez administratora)się psychiczne na wielogodzinnych naradach i spotkaniach, wyśmiewanie pracowników, ciągłe pytania o drobnostki: "dlaczego to nie jest robione" a Ty już pracujesz po 12h dziennie. Jeśli jesteś osobą, której zależy na pracy, starasz się i dajesz się z siebie wszystko, to spotka cię rozczarowanie i często będziesz się czuł jak nic niewarty pracownik/jak nic niewarta osoba. Bezsilność, bezradność i bezsenność - tylko to jest pewne. Uważam, że to wina zarządu, który doprowadził do takiej sytuacji, ale też pracowników (w tym mnie), którzy nie stawiają/nie stawiali granic (nie potrafią?). W zarządzie są bardzo silne osobowości i trzeba silnego charakteru, aby sobie z tym poradzić. Wiele razy było widziane, jak dyrektor, kierownik czy specjalista miał łzy w oczach po spotkaniu "na szczycie" albo właśnie podczas narady. Dlaczego ludzie godzą się na takie traktowanie? Nie wiem. U mnie doszło w pewnym momencie do takiej sytuacji, że przed pracą odczuwane były mdłości (ze stresu) na samą myśl o niej. Zarząd liczy każdą złotówkę, nie zarobisz tam wiele - ani na stanowisku kierowniczym ani na specjalistycznym. Podwyżka podstawy - zapomnij. Premie są uznaniowe. Są cele do zrealizowania, ale często absurdalnie wysokie i ich realizacja nie zależy tylko od Twojej pracy ale przede wszystkim od polityki i strategii firmy/poszczególnych hoteli. Monetyzowanie to ulubione słowo zarządu. Jeśli nie pracujesz w dziale sprzedaży/nie przynosisz w jakikolwiek inny sposób klientów, to jesteś po prostu kosztem. Oczywiście, zrozumiałe jest to, że spółka ma zarabiać, ale wyciskanie z pracowników jak najwięcej jest w tej firmie normalne. I nie mówię tu o poprawie efektywności i jakiś działaniach, które mają na celu wspierać pracowników, aby ich praca była jak najlepsza. Tu chodzi o stłamszenie, wyciskanie pracownika jak cytrynę. W spółce stosowane są także pewne niepisane zasady dotyczące urlopów - do końca roku kalendarzowego trzeba urlop "wykorzystać" (albo wypisać i przychodzić na urlopie do pracy). To doprowadzało do sytuacji, że pod koniec roku musiałeś wykorzystać urlop, ale jednocześnie ktoś musiał pracować, wiec siedziałeś w biurze na urlopie. Są jednak osoby w tej firmie, które pracują wiele lat, potrafiły się odnaleźć w diamentowej rzeczywistości i może nawet są zadowolone. Ja cieszę się, że mam to już za sobą, ale żal pozostał - i to także żal do siebie: że za długo to trwało, za dużo mnie to kosztowało zdrowia, że nie było z mojej strony sprzeciwu na to, co się tam dzieje. I że nadal to co mnie tam spotkało tak bardzo na mnie wpływa. Ciekawi mnie tylko to, czy sam zarząd śpi spokojnie? Mam niestety obawy, że tak, bo inni ludzie i ich zdrowie nie są dla nich ważne. I teraz, kandydacie do pracy lub obecny pracowniku - zastanów się, czy warto?