Opinie o Podwawelska Spółdzielnia Spożywców *
HEJKA !!! JAK TAM !!! CZEKLOADY SPRZEDANE !!! WYCIECZKĘ JUŻ WYKORZYSTAŁA ZA CZEKOLADY !!! TERAZ KOLEJ ZA ALKOHOL - ROZPIESZCZONY BACHOR - BEZ TALENTU
konkretne argumenty masz powyżej napisane - nie zarobisz, umowa po 3 latach [ jak wcześniej nie odejdziesz ] wyzysk, pracowników traktuje jak śmieci , ciągłe niezadowolenie . Dla mnie wystarczająca opinia o pracodawcy. Kary za zaległe urlopy powinna ponieś z własnej kieszeni.Widzę , że w tej firmie jest ''piekło ''
niestety ale powyższe żale byłych pracowników to prawda. Mogę Wam tylko powiedzieć, że zaczyna być w tej firmie jeszcze gorzej...
Szukam pracy, myślałam że znajdę tu jakąś poradę i tylko głos „grupa nr.2” cos daje, reszta to bzdety i żale pewnie juz wylanych z pracy, co kogo obchodzą jakieś gazele ! Jak bym była na waszym miejscu, to juz bym poszukała sposobu na niedawanie urlopów przez rozbuchaną prezeske i na jej mobing, jak nie macie tam związku zawodowego to jeszcze jest państwowa inspekcja pracy, jak przywalą jej kilka mandatow po parę tysięcy to się moze opamieta ! Nie uwierze, że tyracie bo w sklepach brak sprzedawcow a ona se zatrudniła synka i słuzbowe auta ma dla rodzinki, musialaby nieźle kombinowac i skubać z każdej strony te całą spółdzielnie i się tym powinien zająć moze i prokurator. Zreszta uzerajcie się sami bo ja chyba z góry oleje taką robote za marne grosze i ryzyko, bo za ukradziony przez klientow towar nie ściągaja ze sprzedawcow nawet w biedronce !
Co do postów o nieudzielaniu urlopów cytuję poniżej z internetu: Pomimo iż pracownik powinien wykorzystać urlop w roku nabycia do niego prawa, często z różnych przyczyn z uprawnienia danego przez ustawodawcę nie mogą w pełni skorzystać. Wówczas urlop niewykorzystany staje się urlopem zaległym. Ostatecznym terminem wykorzystania takiego urlopu jest 31 marca roku następnego. Dlatego urlopy za 2013 r. pracownicy muszą wykorzystać do 31 marca 2014 r. itd Oznacza to, że możemy rozpocząć urlop nawet w dniu 31 marca danego roku. Nie dotyczy to tzw. urlopu na żądanie, który w nowym roku staje się urlopem zaległym, dlatego jako urlop na żądanie może być wykorzystany jedynie w roku kalendarzowym, w którym przysługiwał pracownikowi. Przyczyny niewykorzystania urlopu są różne. Bywa nawet tak, że to pracownicy nie chcą korzystać z należnego im wolnego. Choć nie ma jednoznacznego przepisu, który dawałby pracodawcy prawo do przymusowego wysłania pracownika na urlop, to zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 24 stycznia 2006 r., pracodawca może wysłać pracownika na zaległy urlop bez jego zgody, w wyznaczonym przez siebie terminie Jak informuje "Gazeta Podatkowa", konsekwencje za niewykorzystanie przez pracownika w terminie urlopu ponosi pracodawca; podlega on karze grzywny od 1.000 zł do 30.000 zł.
Taka jest prawda,że od kiedy powstała Demokracja to w Naszym Kraju coraz więcej firm zatrudnia pracowników za marne Pieniądze a właściciele się bogacą kosztem innych pozwalając sobie na wiele
Rada Nadzorcza PSS zupełnienie ma na to wpływu komu zostają przyznane Gazele Biznesu, a niestety sytuacja pracowników nie jest brana w rankingu pod uwagę! Dla jasności cytuję za Wilkipedią: "Gazele Biznesu – coroczny ranking (prowadzony od 2000 roku) najdynamiczniej rozwijających się małych i średnich firm. Projekt realizowany jest wspólnie przez dziewięć dzienników ekonomicznych należących do Grupy Wydawniczej Bonnier. W Polsce ranking sporządza dziennik "Puls Biznesu".
Rada Nadzorcza PSS to tylko figuranty , którzy czerpią z tego profity .Bo jak wytłumaczyć to ze zgadzają się na wszystko!! Dobrze znają sytuacje pracowników (z ankiet które miały tyle zmienić )a mimo to milczą !!Praca za marne grosze , mobing praca w ciągłym stresie . Im dłuższy staż tym gorzej traktowany pracownik .Rada nie widzi albo nie chce widzieć tego co się dzieje w tej wspaniałej Spółdzielni.Pracowałam tam za rządów p.p wystarczająco poznałam sposób traktowania pracowników .Nie polecam pracy w Podwawelskie Spółdzielni Spożywców
nie wyjaśniaj ! Ja dobrze wiem , kto przyznaje Gazele Biznesu ale Rada przyznaje jej'' Gazele '' w szmaceniu pracowników . W firmie panuje wyzysk, zarówno na sklepach jak i w biurze [ poza jedną osobą !!! ] . Bogaci się dzięki ludziom, którzy w obawie przed utratą pracy ulegają jej mentalnemu mobingowi. A Rada Nadz. klaszcze !! brawo , brawo P. Prezes
Gazele dostają najlepsi w szmaceniu pracowników i mieszaniu ich z błotem, jak widać po pani P.
A co to są te gazele ??
Bo Pani Preses to GAZELLLA BIZNESSU....Ehhh..... Najwazniejsze sa dla Niej jej wakacje i miec pracownikow w duuuuzym powazaniu...
Praca za najniższą krajową, co i tak w naszych czasach jest plusem, ponieważ inni pracodawcy proponują pracownikom nawet mniej. Sklepy są podzielone na dwie grupy ludzi pracujących tam, jedna z nich to betony, przyjmowane do PSS bez żadnego doświadczenia, nie ogarniające niczego, czasem zastanawiam się czy ta grupa ludzi pamięta w ogóle jak się nazywa, a przyjmowani chyba tylko po to, żeby ilość się zgadzała, oraz druga grupa, która robi za 2/3 osoby i jest odpowiedzialna za wiele rzeczy na sklepie, zarabiająca tyle samo co grupa pierwsza. Premia uznaniowa, które pracę drugiej grupy mogłyby zmotywować i nagrodzić jest czynnikiem zanikającym jak widać na przestrzeni 2 ostatnich lat, tłumaczona brakiem sprzedażowym, co jest całkowitą abstrakcją. Jednak Pani prezes, która na handlu się w ogóle nie zna, zgarnia całą pulę przeznaczoną na te właśnie premie, a później się wakacjuje to tu, to tam, w między czasie zdobywając nagrody "gazele biznesu" , szmacąc pracowników, przenosząc ich to na inny dział, to na inny sklep, wręczając nagany z uśmiechem na ustach i ogólnie szukając dziury w całej skrzętnej pracy personelu z drugiej grupy, nie zapominając o kierowniczkach, które wypluwają flaki, aby sklep dobrze funkcjonował, kosztem własnego życia prywatnego. Nie można również zapomnieć o odpowiedzialności materialnej, o której była już mowa w trzecim poście, jak również o tym, iż pracownicy pokrywają ze swojej kieszeni ( która co miesiąc ma ok. tysiąca złotych po odliczeniu manka i całej reszty ) wszystkie szkody na sklepie, takie jak zarysowania na ścianie lub lodówce, które są robione przez dostawców, stępione noże w maszynie na stoisku wędliniarskim, spowodowane normalnym użytkowaniem, naprawy kas fiskalnych, których części są plastikowe, czy też kupno nowych foteli, ponieważ te, które mają już kilka dobry lat, ulegają zużyciu, jest to chore i po za marginesem, ale nikt o tym nie mówi i wszyscy się na to godzą, bojąc się o zwolnienie. Ja pracowałam na Hali Targowej, gdzie biuro jest tuż za ścianą i wszystkie osoby, które rzekomo na handlu się znają i zajmują się nim, kierują sklepem, zamiast zdać się na doświadczone kierownictwo, które zna ten sklep lepiej niż one. Przykładowa sytuacja : kierowniczka zamawia towar, w takiej ilości, w której wie, że zejdzie, nie terminując się i nie narażając personel na dodatkowe koszty, a Pani z biura, lub też Pani prezes zamawia tego towaru 10 razy więcej, nie przejmując się niczym, myśląc tylko o gratisie jaki wpadnie za to do jej kieszeni. Pomijając kwestie wykładania towaru, gdzie kierowniczka życzy sobie tak, a chwile później przychodzi Pani "znająca się na tym" i karze zmienić, po czym gości pani prezes, której się to nie podoba, ponieważ i ona ma na to swoją koncepcję. Pracownicy jakby nie zrobili i tak słyszą, że jest źle, dlatego nikt raczej nie wychodzi po za program i nie stara się zrobić dobrze. Kolejna sprawa to urlopy, a raczej ich brak, ponieważ tylko kilka osób na hali ma szczególne względy i ma prawo do nich, czy też dnia wolnego, reszta jest skazana na L4, które również jest zgrozą, nawet w przypadku choroby i wiąże się ze szmaceniem przez najbliższy czas, ponieważ jak pisałam wyżej, sklep jest podzielony na dwie grupy i ludziom z grupy drugiej nie należy się nic, bo bez nich na sklepie robi się napięta sytuacja, której betony z grupy pierwszej nie są w stanie ogarnąć. Pomijając fakt, że to właśnie osoby z grupy pierwszej, które szwendają się po sali i nie umieją niczego po za tym ( nie potrafią obsługiwać kasy fiskalnej , co jest w ogóle paradoksem pracując w sklepie), nie garnące się na inne stoisko niż sala mają zawsze najwięcej do powiedzenia i to one w swoim odczuciu mają najgorzej, a nie kasjerka, która zarabia tyle co ona, za dużo gorszą pracę niż chodzenie i gadanie z koleżankami. Podsumowując - nie nadajesz się do żadnej pracy i nigdzie cię nie chcą ? Ta praca jest dla ciebie. Jeżeli masz jednak swój honor i ambicje, nie wybieraj się tam w żadnym innym celu, nie będącym zakupami i miej nadzieję, że trafisz na osoby z grupy drugiej, które doradzą i pomogą.
Praca za najniższą krajową, co i tak w naszych czasach jest plusem, ponieważ inni pracodawcy proponują pracownikom nawet mniej. Sklepy są podzielone na dwie grupy ludzi pracujących tam, jedna z nich to betony, przyjmowane do PSS bez żadnego doświadczenia, nie ogarniające niczego, czasem zastanawiam się czy ta grupa ludzi pamięta w ogóle jak się nazywa, a przyjmowani chyba tylko po to, żeby ilość się zgadzała, oraz druga grupa, która robi za 2/3 osoby i jest odpowiedzialna za wiele rzeczy na sklepie, zarabiająca tyle samo co grupa pierwsza. Premie uznaniowe, które pracę drugiej grupy mogłyby zmotywować i nagrodzić jest czynnikiem zanikającym jak widać na przestrzeni 2 ostatnich lat, tłumaczona brakiem sprzedażowym, co jest całkowitą abstrakcją. Jednak Pani prezes, która na handlu się w ogóle nie zna, zgarnia całą pulę przeznaczoną na te właśnie premie, a później się wakacjuje to tu, to tam, w między czasie szmacąc pracowników, przenosząc ich to na inny dział, to na inny sklep, wręczając nagany z uśmiechem na ustach i ogólnie szukając dziury w całej skrzętnej pracy personelu z drugiej grupy, nie zapominając o kierowniczkach, które wypluwają flaki, aby sklep dobrze funkcjonował, kosztem własnego życia prywatnego. Nie można również zapomnieć o odpowiedzialności materialnej, o której była już mowa w trzecim poście, jak również o tym, iż pracownicy pokrywają ze swojej kieszeni ( która co miesiąc ma ok. tysiąca złotych po odliczeniu manka i całej reszty ) wszystkie szkody na sklepie, takie jak zarysowania na ścianie lub lodówce, które są robione przez dostawców, stępione noże w maszynie na stoisku wędliniarskim, spowodowane normalnym użytkowaniem, naprawy kas fiskalnych, których części są plastikowe, czy też kupno nowych foteli, ponieważ te, które mają już kilka dobry lat, ulegają zużyciu, jest to chore i po za marginesem, ale nikt o tym nie mówi i wszyscy się na to godzą, bojąc się o zwolnienie. Ja pracowałam na Hali Targowej, gdzie biuro jest tuż za ścianą i wszystkie osoby, które rzekomo na handlu się znają i zajmują się nim, kierują sklepem, zamiast zdać się na doświadczone kierownictwo, które zna ten sklep lepiej niż one. Przykładowa sytuacja : kierowniczka zamawia towar, w takiej ilości, w której wie, że zejdzie, nie terminując się i nie narażając personel na dodatkowe koszty, a Pani z biura, lub też Pani prezes zamawia tego towaru 10 razy więcej, nie przejmując się niczym, myśląc tylko o gratisie jaki wpadnie za to do jej kieszeni. Pomijając kwestie wykładania towaru, gdzie kierowniczka życzy sobie tak, a chwile później przychodzi Pani "znająca się na tym" i karze zmienić, po czym gości pani prezes, której się to nie podoba, ponieważ i ona ma na to swoją koncepcję. Pracownicy jakby nie zrobili i tak słyszą, że jest źle, dlatego nikt raczej nie wychodzi po za program i nie stara się zrobić dobrze. Kolejna sprawa to urlopy, a raczej ich brak, ponieważ tylko kilka osób na hali ma szczególne względy i ma prawo do nich, czy też dnia wolnego, reszta jest skazana na L4, które również jest zgrozą, nawet w przypadku choroby i wiąże się ze szmaceniem przez najbliższy czas, ponieważ jak pisałam wyżej, sklep jest podzielony na dwie grupy i ludziom z grupy drugiej nie należy się nic, bo bez nich na sklepie robi się napięta sytuacja, której betony z grupy pierwszej nie są w stanie ogarnąć. Pomijając fakt, że to właśnie osoby z grupy pierwszej, które szwendają się po sali i nie umieją niczego po za tym ( nie potrafią obsługiwać kasy fiskalnej , co jest w ogóle paradoksem pracując w sklepie, nie garnące się na inne stoisko niż sala mają zawsze najwięcej do powiedzenia i to one w swoim odczuciu mają najgorzej, a nie kasjerka, która zarabia tyle co ona, za dużo gorszą pracę niż chodzenie i gadanie z koleżankami. Podsumowując - nie nadajesz się do żadnej pracy i nigdzie cię nie chcą ? Ta praca jest dla ciebie. Jeżeli masz jednak swój honor i ambicje, nie wybieraj się tam w żadnym innym celu, nie będącym zakupami i miej nadzieję, że trafisz na osoby z grupy drugiej, które doradzą i pomogą.
Pod spodem dodaję poprawiony post, ponieważ w tym są dwa błędy stylistyczne rażące mnie w oczy, których wcześniej w transie pisania nie zauważyłam ;)
stanowczo odradzam pracę w spółdzielni podwawelska! niewolnicza praca za marne pieniądze,wyzysk!!!
to prawda, jest bardzo dużo pracy i jest problem z urlopem
Praca w Podwawelskiej to wyzysk za marne grosze. Jeden pracownik wykonuje pracę za 2-3 osoby z powodu braków kadrowych. Kierownicy mimo szczerych chęci nie mają możliwości dawania urlopów, i przysługujących dni wolnych. Jeżeli już tak się stanie, to cierpi przez to cała załoga. Pani prezes wręcz wymaga, aby kierownicy skąpo obdzielali wolne dni pracownikom. Listy pracownicze są podpisywane dwa razy (jedna codziennie, a druga z lekkim przekłamaniem pod koniec miesiąca). Zarobki pozostawiają wiele do życzenia. Mimo tego, że firma nie jest biedna, oferuje najniższą krajową, wymagając przy tym od pracowników dużej dyspozycyjności oraz obciąża pracowników odpowiedzialnością materialną. Wysługa lat w tym przypadku funkcjonuje jedynie w teorii, bowiem "starzy" pracownicy zarabiają mniej niż nowe osoby zatrudniane na umowę zlecenie, które przy tym odpowiedzialności materialnej nie ponoszą. Bloczki od wypłaty, okazywane kiedyś pracownikom regularnie, wyszły z użycia, może po to, żeby zwiększyć możliwość manipulacji wypłatami? Pomimo pism stosowanych w tej sprawie do pani prezes, sprawa obeszła się bez echa. Pracownicy chcieli nawet ponieść koszt druku tych bloczków, ale "biuro" się nie zgodziło. Pani prezes patrzy tylko na to, żeby się wzbogacić, a pracowników traktuje jak śmieci. Mimo ciężkich starań pracownika, pani prezes jest wiecznie niezadowolona , no może poza chwilami, kiedy może się pławić w luksusowych wycieczkach all inclusive odbywanych przecież za pieniądze zdobyte w wyniku wyzysku innych ludzi. Zastanawia mnie , dlaczego nikt jeszcze się tym nie zainteresował i dlaczego pracownicy nie podjęli żadnych starań, żeby zmienić swój los. Pani prezes jako były szary pracownik tej firmy, powinna zastanowić się nad tym wpisem, bo mam nadzieję, że to przeczyta.
wszystko się zgadza ! spółdz. traktuje jako swój prywatny folwark , zatrudniając synka , do swojej [ prywatnej ] dyspozycji maja dwa samochody a pracownik pracuje na ich sukcesy, szkoda pisać- nie polecam pracy w tej spółdz.
Mobing to mało powiedziane. Pracowników mają za nic.a szczególnie dotyczy to pani prezes ale jeszcze sprawiedliwość na tym świecie jest i na panią prezes tez przyjdzie pora...
Banda oszustów praca za marne grosze mobing nie polecam
Często zadawane pytania
-
Jak się pracuje w Podwawelska Spółdzielnia Spożywców *?
Zobacz opinie na temat firmy Podwawelska Spółdzielnia Spożywców * tutaj. Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy oraz kandydaci do pracy to 7.
-
Jakie są opinie pracowników o pracy w Podwawelska Spółdzielnia Spożywców *?
Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy to 4, z czego 0 to opinie pozytywne, 4 to opinie negatywne, a 0 to opinie neutralne. Sprawdź tutaj!