Rozmowy kwalifikacyjne - Newell Poland Services Sp. z o.o. - Poznań

Przebieg rekrutacji

Aplikowałem na pozycję representativa, team leadera i supervisora. Odpowiedź negatywna we wszystkich 3 tematach. Nie miałbym z tym żadnego problemu, ale tu chodzi o formę kontaktu. Odbyłem wstępną rozmowę kwalifikacyjną przez telefon, rozmowę twarzą w twarz i test pisemny na 1 wymienioną pozycję. Wynik był podobno tak świetny, że zaproszono mnie do naboru na 2 kolejne wymienione stanowiska, już kierownicze. Znowu pół h przez telefon, tyle że musiałem jeszcze zmienić CV przed rozmową w siedzibie, uwypuklując doświadczenia w zarządzaniu ludźmi. Sama rozmowa też się odbyła, ale w znacznie mniej przyjemnej atmosferze. Tu życiorys zbyt ubogi, gdy uzupełniłem, nagle okazał się zbyt różnorodny. Sami też wiedzą lepiej czy ktoś szuka pracy na stałe czy krótko. Po około 2 miesiącach od rozpoczęcia pierwszego naboru zadzwoniłem do rekrutera. Niby miał do mnie pisać maila, a był zaskoczony telefonem. To ciekawe. Bardzo długie oczekiwanie wynikało z tego, że była rekrutacja aż na 3 pozycje, co nie zmienia faktu, że ich nabór nie jest błyskawiczny, jak to ciągle powtarzają. Bronił się, że niemówienie o płacy to praktyka prawie wszystkich korporacji. Ściema, zaprzeczyłem temu, mówiono mi w innych miejscach, iż moja propozycja jest ok bądź mają na posadę mniejszy budżet, natomiast nigdy tak jak tu. Przecież kasa to podstawowa motywacja, za to Ty masz się odsłonić ze wszystkimi atutami. Zapytałem go czemu są niesłowni i nieprofesjonalni, wycofując się z danego słowa odnośnie pierwszego stanowiska. Pomiędzy dwiema rekrutacjami zapewniono mnie telefonicznie, że wynik pierwszej jest pozytywny, nie zdementowali tego też dwaj menedżerowie na początku kolejnej rekrutacji. Dopiero na końcu, jak znowu o to zahaczyłem, menedżer z cwaniackim uśmieszkiem zapytał ,,a dostał pan ofertę?". Sam rekruter w końcowej konwersacji oczywiście nic nie wiedział, bo nie dostał jeszcze szczegółów od menedżerów. Powiedziałem mu, żeby już sobie podarował ten feedback, bo to i tak nic nie zmieni. Nawet gdybym czysto teoretycznie dostał angaż, to w życiu bym się nie zdecydował na pracę w firmie, która tak przedmiotowo traktuje ludzi. Powiedziałem, że jeśli jakakolwiek bliska osoba będzie chciała tu aplikować, to natychmiast jej to odradzę. Każdy ma prawo do odpowiedzi na podstawowe pytania po takiej stracie czasu i energii, bo rekruter sugerował, że chcę go obrazić. On jest tylko łącznikiem, więc jemu podziękowałem za rozmowę, ale podsumowałem, że całość wyglądała tragicznie, a to nie jest nic wielce ekskluzywnego praca w korpo. Ogólnie mi ulżyło, nie tylko przez rozmowę, ale że nie będę tam pracował.