Serwisant ma na starcie jakiś okres próbny? wcześniej pisano, że w sumie nie trzeba mieć jakiegoś wielkiego doświadczenia, więc zastanawiam się czy na samym początku nadzorują i szkolą? Jeśli tak to w jaki sposób wdrożenie wygląda?
Można się tam dostać bez doswiadczenia ?
Generalnie jakieś wielkie doświadczenie do pracy jako serwisant IT nie jest wymagane, ale jakieś trzeba mieć, żeby poradzić sobie z problemem sprzętowym, sieciowym czy z oprogramowaniem samemu u klienta.
To on jeszcze potrafi włączyć komputer? Pamiętam jak u nas robił rogowca i wtedy już nie wiedział co klika.
Człowieku z daleka od tej firmy, swego czasu kazał stawiać auta wlewem do kamery bo "paliwo ktoś kradnie" a zaznaczyc trzeba że auta o maksymalnej pojemności 1.3 i bez klimy. Najbardziej jednak był zadowlony jak kogoś zrobił w BALONA - czy to pracownika czy klienta ważne że mu się kasa w kieszeni zgadzała. Jak ustaliłeś dodatkową stawkę "za godzinę" a temat wyszedł czaso chłonny to obcinał kase albo płacił po roku mówiąc że mu KLIENT nie zapłacił i może dać miej. Jednak jak byś umówił się z nim na kasę "za temat" to zapomnij że złamanego grosza by dołozył tylko za plecami sie śmiał że dali się złapać. Nic dziwnego że sam zimą zasówał odśnieżać bo nawet żul uciekł - no 5zł/h i jeszcze mu za duzo było.
Nie wiem, czy firma aby nie przestała funkcjonowac, szef jest wpisany teraz jako prezes w firmie krist, która zajmuje sie przyprawami.
Naczu się czytać, nadgodziny uzgodnione (prace w Bruegmann) a na umowie o pracę było napisane 8h dziennie 5 dni w tygodniu a miesięcznie średnio 168h a nie 200 czy 250. To że ludzi jest mało nie może oznaczać że będziesz dymać po 20h na dobę bo się nie możesz obrobić - to pracodawcy problem a nie pracownika że ma za mało ludzi a za dużo tematów. Kiedyś byli niewolnicy i obozy pracy (chciaż zapewne wam ich brak) a kraj europejski gdzie kodeks pracy obowiązuje a jeśli się komuś to nie podoba to musi zamknąć interes lub płacić kary za dziadostwo i wyzysk ludzi. Dlatego nie można popierać dziadostwa. Swoją drogą Tomasz nie raz powtarzał że kodeks pracy to relikt PRL i coś co nie pozwala normalnie funkcjonować i robić "BIZNES" w wydaniu SZCZEPANIAKA.
Kilka lat temu pracowałem w tej firmie i sposób w jaki Pan Tomasz odzywa się do pracowników daleki jest od standartów europejskich. Nadgodziny nie były wypłacane a nawet te uzgodnione prace nagle okazywały się za mniejszą kwotę ("piszcie piszcie a później się rozliczymy"). Prace wykonywane w firmie zawsze były nazwywane "dla dobra firmy" jednak mamy ustruj kapitalistyczny a co niektórzy o tym zapominają.
Wizjoner, odkrywca, człowiek żyjący w innej epoce - gdzie niewolnicy pracowali na plantacji za miskę ryżu - czasy się zmieniły a on tkwi w tym dalej.
Byłem na rozmowie i wymagania maksymalne a wynagrodzenie śmieszne bo nawet nie 2tyś zł na rękę za pracę administratora. Nie polecam.