Perfekton

Moja przygoda z Perfekton, oczywiście w negatywnym znaczeniu, zaczęła się od informacji, że rodzina mnie nie zaakceptowała. Oczywiście takie prawo rodziny. Kolejne zlecenie, pilne bo pani zrezygnowała i nie wsiadła do autobusu, który miał zawieźć ją do lekkiego zlecenia, nawet nie trzeba było mówić specjalnie dobrze po niemiecku. Po przedstawieniu mi sytuacji małżeństwa, które wymagało opieki, stwierdziłem że to ciężkie zlecenie i w dodatku ze wstawaniem w nocy. Nie zgodziłem się na stawkę firmy i zaproponowałem 1600 EUR. Zgodzono się, ale pod warunkiem, że zrezygnuję ze zwrotu kosztów podróży (całe 400 PLN). Odmówiłem, wkrótce zadzwonił sam szef zgadzając się na zwrot kosztów i stawkę. Nie obyło się bez opowiastek o dobrym imieniu firmy, zaufaniu partnera biznesowego, o braku zarobku na tym zleceniu, itp. Po wyrażeniu zgody okazało się, że sprawa nieaktualna. Widocznie partner biznesowy zrozumiał problem, albo firma znalazła jelenia. Otrzymałem kolejną propozycję i przysłano mi umowę. Okazało się, że nawet firmy opiekuńcze uciekają przed odpowiedzialnością i podatkami za granicę, w tym wypadku do Londynu. Umowy są sygnowane mi.in przez Londyn, w innym miejscu Gdynia, Sopot i Warszawa. Za każde przewinienie kara 10 tyś. PLN, dwie wypłaty, a podobno do rozstrzygania spraw są sądy. I tu ciekawostka, kadrowa albo nie zorientowana, albo kłamała stwierdzając, że mam w umowie, iż spory rozstrzygane są w sądzie w moim miejscu zamieszkania. Stał się cud i Perfekton postanowił nie narażać swoich pracowników na dojazdy do sądów w swoim rejonie działania. Żeby było cudowniej, to na jednej z umów sądem właściwym jest Warszawa, a na innej Gdynia. Pomylono czynności opiekuńcze ze sprzątaniem; c) dbanie o czystość okien, f) wykonywanie innych łatwych czynności wg potrzeb klienta (nie dość, że ciężkie zlecenie, to jeszcze darmowe czynności). Umowę podpisała jakaś pani z upoważnienia, nie wiadomo tylko czyjego, premiera, czy ministra? Moja rozmówczyni stwierdziła w rozmowie telefonicznej, że jest obeznana z prawem. W poleceniu wyjazdu umieszczono datę od kiedy, ale brakło do kiedy, pomimo iż wiedziano, że mam ograniczony termin. Sądzono widocznie, że wymienią mnie wcześniej, albo przetrzymają dłużej? Upoważnienia miałem podpisać incognito jakiejś osobie nie znając jej danych. Na umowie podano kwotę inną niż ustalono w rozmowie wstępnej, księgowa tłumaczyła że dochodzą jakieś dodatki, które miała odtajnić w aneksie, ale nie zdążyła, bo zrezygnowałem ze współpracy z nimi. Czas wolny opiekuna (opiekunki) jest dla firmy chyba abstrakcją, bo nie znalazłem niestety tego cudu w umowie. Gdyby ktoś miał wątpliwości co do powyższego to służę dokumentacją.