Everli

Chciałbym coś pozytywnego napisać o tej firmie, to może dwa zdania, o tym jak było wcześniej.Ponieważ to co było jeszcze w zeszłym roku, a to co jest teraz w 2020 to dwa różne światy. Jeszcze w 2019 roku, firma miała wielu stałych, dobrych klientów, ceniących sobie jakość, elastyczność i szybkość dostaw. Z kolei nowych, dzięki temu przybywało. To przekładało się na nienajgorsze zarobki. Zamówień było tyle, że momentami ciężko było się wyrobić. Dobry, doświadczony szoper mógł zarobić 25 zł za godzinę, z czego oczywiście trzeba było opłacić paliwo. Część też zostawała u mechanika. Jednak przeliczajac to wszystko przez liczbę dostępnych godzin, zostawało w kieszeni koło 17 zł/h. Co przy tak ciężkiej pracy, jeszcze w Warszawie, było stawką umiarkowanie przyzwoitą. OBECNIE, firma wprowadziła wiele "innowacji"dla klientów, jak brak możliwości płatności przy odbiorze. Zostawiła tylko jedną formę, płać z góry i czekaj potem kilka dni na zwrot nadpłaty, tak klienci mówią i piszą na forach. Czyta się również o kulejącym kontakcie z klientem. Klienci nie są z tego zadowoleni i odchodzą. Wszystko to przełożyło się na drastyczny spadek zleceń, co za tym idzie zarobki szoperów. Druga sprawa, zmieniły się stawki dla szoperów, a raczej sposób ich naliczania. Każde jedno zamówienie jest gorzej płatne niż jeszcze w zeszłym roku. Pracować na cały etat już się nie opłaca, bo na koniec miesiąca straty byłyby kilkaset zł, w stosunku do tego co było jeszcze w 2019 r. Jako praca dodatkowa też przestała się sprawdzać, bo nawet w dni takie jak piątek czy sobota, zleceń jest niewiele, a te co są, są gorzej płatne. Trzecią sprawą, która wpłynęła na pogorszenie się zarobków, jest nowy system i apka, która hamuje elastyczność w robieniu zleceń, przez co ciężko skompletować kilka zamówień na raz, potem je dopiero rozwieźć. Krótko mówiąc, zrobić więcej zleceń w krótszym czasie już się nie da. Mimo, że firma przed zmianami właśnie tak argumentowała obniżkę stawek, czyli zrobicie więcej zleceń, w krótszym czasie, dzięki czemu dniówki będą takie same. Tak przedstawiano teorie, praktyka jest taka, że obecnie na koniec zmiany wychodzi 10 zł za każdą godzinę dostępności. Minus paliwo. Klienci, mam wrażenie słabo poinformowani o zmianach, za co dostaje się szoperom od Nich. Praca jest ciężka, to nie jest dostawa pizzy. Często dzwiganie dziesiątek kg do jednego klienta, zdarza się, że bez windy. Jak ktoś sobie nie wyobraża, to niech spróbuję zrobić 10 razy jednego dnia zakupy w dyskoncie. A najlepiej jeszcze w sobotę ;) O kosztach eksploatacji własnego samochodu nie wspomnę. A nie jest to praca na rower. Żeby pracownicy nie odchodzili z poczuciem krzywdy, przykładali się do pracy, co przekłada się na satysfakcję klientów, co z kolei skutkuje pozyskaniem nowych, a utrzymaniem starych, praca  ta musi być przyzwoicie płatna. Mam nadzieję, że to wykolejone pendolino wróci na właściwe tory, chętnie wtedy dodam adnotacje do tego wpisu.