Opinie o Ernst & Young w Warszawa

W trakcie rekrutacji rekruterka obiecała góry - sprzęty zapewniane przez firmę typu 2 monitory, akcesoria typu myszka, klawiatura, które miały być ogólnodostępne. Do tego praca w pełni zdalna, bez konieczności pojawiania się biurze (mieszkam w zupełnie innym mieście), a jeśli nastałaby konieczność pojawienia się w biurze, pieniądze za dojazd + hotel miały być w pełni zwracane. Same takie wyjazdy miały być sporadyczne i zazwyczaj związane tylko ze spotkaniami integracyjnymi. Do tego praca wyłącznie w obszarze IT, brak kontaktu z klientem. Dobrowolna przerwa godzinna w trakcie pracy i elastyczny czas pracy, między 8 a 18. Pierwsze zaskoczenie, zupełnie inna nazwa stanowiska na umowie. Ale kasa się zgadzała, w korpo czasem tak jest, rekruterka potwierdziła, że jest to ok. Po otrzymaniu sprzętu zauważyłem wśród nich słuchawki z mikrofonem jak dla telemarketera (co jak się później okazało, miało dotyczyć realnej współpracy i dyskusji oraz negocjacji z klientami, o której nigdzie wcześniej nie było mowy). Do rozpoczęcia pracy miał się ze mną skontaktować przyszły menadżer, co oczywiście nie nastąpiło. Pierwszy dzień, onboarding - nie ma możliwości otrzymania sprzętów typu monitory, myszki, klawiatury. Onboarding, który polegał na tym, że nic nie wyjaśniono o firmie, tym bardziej o dziale, w którym będę pracował, a który polegał na wytłumaczeniu jak wpisać hasło do vpna. Drugiego dnia krótka rozmowa z menadżerem, po południu krótki kontakt z buddym, z których nic nie wynikało. Zero informacji, na czym będzie polegać moja praca, co mam robić. Po godzinie tuż przed końcem pracy (17:20) dostaję calla od kolejnej osoby z tym, co fajnie byłoby zrobić. Zadanie nie było trudne, polegało na wykonaniu krótkiego programowania i zapoznaniu się z dokumentacją, której nie było. Czas na wykonanie prostego zadania - 4 dni. Okej. Jak się okazuje, mimo dopytywania, nie przekazano mi nawet 10% tego, co miałem zrobić, co skutkowało nadgodzinami kolejnych pracowników oraz dziwnymi spojrzeniami. Taka sytuacja przez te kilka miesięcy powtórzyła się dużo razy. Mimo zapisywania i robienia notatek, akceptowanych przez menadżera, za każdym razem wymagania różniły się od zanotowanych rzeczy, a komentarze: "Nie o to chodziło" czy "zapomniałem ci powiedzieć" albo "w sumie to potem pogadaliśmy i to, co robisz od x czasu, nie będzie potrzebne" były codziennością. Sytuacja, w której współpracownicy specjalnie zniechęcali do podejmowania jakichkolwiek rozmów z menadżerem, bo "to nic nie da", czy nawet zgłaszanie problemów menadżerowi, odbijało się tylko odpowiedzią: "Tu po prostu tak jest". Praca zdalna stała się hybrydą, dla której na dojazdy z innego miasta traciłem zdecydowanie za dużo czasu i pieniędzy (których zwrotu, jak było obiecane, nigdy nie zobaczyłem). Samej pracy praktycznie nie było - "ciekawe projekty", o których była mowa przy rekrutacji, nie pojawiły się nigdy, poza krótkimi wspomnieniami, że może coś będzie. Szkolenia dla nowozatrudnionych były pozbawione jakości i kontekstu w stosunku do pracy, która miała być wykonywana. Zero zaplanowania odnośnie nowych pracowników, a także brak jakiegokolwiek podejścia. Wszystkie zadania i polecenia nie były przekazywane rano, tylko tuż przed potencjalnym końcem pracy, najczęściej 17:15-17:30, przy czym często musiały być wykonane na następny dzień, co sprawiało, że nieobowiązkowa przerwa godzinna stała się przymusowa. Nadgodziny do późnych godzin wieczornych czy do późnej nocy, wynikające tylko z braku organizacji i podziału pracy, a przy tym złym zarządzaniu. Z braku projektów, odkopywano stare wewnętrzne tematy, które nie były ruszane od x lat, a same zadania przy nich, mimo poprawnego wykonywania, zawsze kończyły się robieniem dla robienia, bez wyraźnego celu. W samej firmie panuje bardzo dziwna i niesympatyczna atmosfera wzajemnej wrogości, o której mówili inni pracownicy, takie jak np.: odrzucanie wniosku urlopowego w trakcie urlopu, a następnie próby zwolnienia takiej osoby, tylko dlatego, że zgłosiła wniosek tylko do bezpośredniego menadżera, a nie wyżej, mimo zachowania zgodnie z procedurami, czy tabelką wstydu, która na spotkaniach działu na czerwono pokazywała z imienia i nazwiska, kto za mało razy pojawił się w biurze przez ostatnie miesiące. Obgadywanie między innymi pracownikami, co było widać na udostępnianych ekranach w trakcie prezentacji, należało do codzienności, przez co trzeba było bardzo uważać na to komu i co się przekazuje. Szczególnie na zagrywki i jakieś dziwne wyścigi szczurów między pracownikami, w które zdawało się być wciąganym. Bardzo nie polecam i zdecydowanie ostrzegam przed firmą, szczególnie osoby, które pracowały w innej rzeczywistości korporacyjnej i mają już jakieś doświadczenie.