Opinie o Sabaj System w Kraków

Pracowałem w firmie ponad 4 lata. Przyszedłem zaraz po studiach z zerowym doświadczeniem i zostałem postawiony na stanowisku brygadzisty działu po dwóch miesiącach pracy, z czego dwa tygodnie byłem na urlopie. Polecam każdemu studentowi, który chce zdobyć doświadczenie, bardzo dobre miejsce na start. Można naprawdę się rozwinąć technicznie, o ile się tego chce i chce się pracować. Za tą pracę nigdy nie zostaniecie tutaj docenieni, choćby się coś za Twoją sprawą pozłociło, to i tak usłyszysz, że za słabo to złoto błyszczy. Firma w dużym skrócie jest ogromnym garażem, normy ISO „utrzymuje” się siłą wyobraźni. Brak jakichkolwiek szkoleń, a wymaga się od ciebie wiedzy, której powinieneś się sam nauczyć, pewnie w domu, we własnym zakresie. Największy atut to kadra, która pracuje na hali. Mnóstwo świetnych fachowców, pracowitych, pełnych pozytywnej energii i uczynnych ludzi, którzy zawsze pomogą. Jednak jest ich za mało i wielu z nich ma na głowie zbyt wiele obowiązków, przez co nie wszystko jest zrobione tak, jak powinno być. Właściciele, chociaż coraz starsi, chętnie dzielą się z pracownikami doświadczeniem, które posiadają. Jednak kiedy ich zabraknie, nie ma osoby, która udźwignęłaby ten ciężar po ich przejściu na zasłużoną już emeryturę. Ich podeszły wiek odbija się na decyzjach, jakie podejmują, oraz czasie, jaki spędzają na hali i poświęcają firmie, co źle oddziałowuje chociażby na przepływ informacji, przez który powstają plotki. Jednym słowem mitomania. Dział kadr jest dla szefostwa, nie dla kadry pracującej. Wypłaty w trzech ratach: najniższa krajowa z umowy o pracę, reszta z umowy zlecenia i ryczałt. Suma, którą dostajesz finalnie, jest ciągle inna, chociaż pracujesz co miesiąc tyle samo. Rzadko kiedy się zgadza. Jednak nie ma się czemu dziwić, skoro ludzie tam pracujący na to przyzwalają, przez co ten proceder trwa. Wspominałem już o plotkach, jakie krążą po zakładzie. Powodem jest podsłuch zainstalowany w szatniach i nie tylko, w formie osób donoszących do szefostwa o prywatnych rozmowach pracowników, co mści się potem na właścicielach podsłuchanych rozmów. Jest to niestety woda na młyn dla przełożonych, a osoby przekazujące informacje są bardziej wiarygodne niż ten, który został podsłuchany i takie plotki dementuje... Generalnie firma ma więcej plusów dodatnich niż ujemnych i jak na tak krótki okres czasu jak mój, warto w tej firmie wytrzymać, aby nabrać doświadczenia i przysłowiowo opuścić gniazdo, uważając tym samym na kukułcze jaja.